Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia - Śląsk 4:1. WKS rozbity w Białymstoku

Piotr Janas
FOT. Anatol Chomicz
Śląsk Wrocław przegrał z Jagiellonią Białystok 1:4 (1:2) w meczu 24. kolejki LOTTO Ekstraklasy. Gola dla wrocławian strzelił Robert Pich, natomiast dla gospodarzy trafiali Przemysław Frankowski (dwa razy), Konstantin Vassiljev i Jacek Góralski.

W tym spotkaniu nie trudno było wskazać faworyta. Walcząca o mistrzostwo Jagiellonia co prawda wiosną gra w kratkę, ale jeśli poważnie myśli o walce o najwyższe laury, to takich rywali jak Śląsk przed własną publicznością ogrywać musi. Wrocławianie z kolei robią co mogą by nie stracić szans na górną ósemkę i na Podlasiu urządzałby ich nawet remis.

Pomóc w przywiezieniu punktów z Białegostoku miały zmiany w wyjściowym składzie WKS-u. Tym razem Jan Urban posadził na ławce piłkarzy, którzy dotychczas nie musieli martwić się o miejsce w składzie. Mowa o Kamilu Bilińskim i Ryocie Morioce.

Na szpicy od pierwszych minut biegał Łukasz Zwoliński, a w środku pola do Aleksandara Kovacevicia i tym razem wyżej ustawionego Łukasza Madeja dołączył Adam Kokoszka. W miejsce podstawowego stopera wszedł Mariusz Pawelec, a na lewej obronie pojawił się najnowszy nabytek "zielono-biało-czerwonych" - Mateusz Lewandowski.

Pierwsze minuty zapowiadały się dla gości z Wrocławia obiecująco. Nastawiony na kontrataki Śląsk nie pozwalał na zbyt wiele drużynie prowadzonej przez Michała Probierza, a w 14 min objął prowadzenie. Piłka po strzale ofensywnie usposobionego Lewandowskiego odbiła się od Jacka Góralskiego i trafiła do Roberta Picha, a Słowak mierzonym uderzeniem przy dalszym słupku umieścił ją w siatce.

Radość "wojskowych" nie trwała jednak zbyt długo. Dwadzieścia minut później strzał Fedora Cernycha zza pola karnego nie najlepiej odbił Mariusz Pawełek, przez co futbolówka trafiła do Przemysława Frankowskiego, a młodzieżowy reprezentant Polski uderzeniem pomiędzy nogami Lewandowskiego i Pawełka doprowadził do wyrównania.

Śląsk nie spanikował, ale niestety w 41 min koszmarny błąd popełnił dobrze do tego momentu grający Joan Angel Roman. Katalończyk stracił futbolówkę na 30 metrze przed własną bramką, Jacek Góralski, który mu ją wyłuskał, dośrodkował wprost do Konstantina Vassiljeva, a Estończyk z dużym spokojem pokonał Pawełka. Warto dodać, że w tej sytuacji nie popisał się także Piotr Celeban.

Po zmianie stron przyjezdni zostali całkowicie zdominowani. Najpierw w 59 min Vassiljev, Cillian Sheridan, Piotr Tomasik i Góralski wymienili piłki niczym na Playstation i ten ostatni podwyższył prowadzenie "Jagi" na 3:1, a na domiar złego od 77 min Śląsk grał w dziesiątkę.

Czerwoną kartkę za faul poza własnym polem karnym na Fedorze Cernychu zobaczył Mariusz Pawełek. W bramce WKS-u zadebiutował w ten sposób Dominik Budzyński i choć dobrze obronił strzał Vassiljeva z rzutu wolnego, to wobec dobitki Frankowskiego był już bezradny.

Rozbity Śląsk z bagażem czterech straconych bramek, czerwoną kartką i zerowym dorobkiem punktowym wraca na Dolny Śląsk. W piątek podopieczni Jana Urbana zagrają na Stadionie Wrocław z Piastem Gliwice. Jeśli wtedy nie wygrają, to staną się jednym z głównych kandydatów do spadku z LOTTO Ekstraklasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska