Oba zespoły przystępowały do tego meczu po wcześniejszych porażkach. Jagiellonia tydzień temu przegrała z Arką w Gdyni aż 1:4, a "Miedziowi" w czwartek dość niespodziewanie ulegli przed własną publicznością z Koronie Kielce (0:1) w pierwszym meczu 1/4 finału Pucharu Polski.
- Ostatnio mamy problemy z grą w defensywie, lecz dziś zdecydowaliśmy się na bardzo ofensywny wariant z dwoma napastnikami. Chcemy stworzyć dobre widowisko i zdobyć trzy punkty - mówił przed meczem trener gości Piotr Stokowiec, pytany o wystawienie obok siebie Jakuba Świerczoka i Patryka Tuszyńskiego.
W pierwszej połowie Zagłębie grało fatalnie. Białostoczanie prowadzili już od 2 min - Fiodor Cernych po indywidualnej akcji dobił własny strzał (pierwszy odbił Lubomir Guldan), a w 17 min - po kolejnym rajdzie - idealnie obsłużył Karola Świderskiego, któremu nie pozostało nic innego, jak dostawić nogę i podwyższyć prowadzenie gospodarzy..
Bardzo słabo spisywali się wahadłowi Zagłębia, czyli Arkadiusz Woźniak i Sasa Balić. "Jaga" wszystkie siły koncentrowała więc na kontrataki skrzydłami i przy odrobinie szczęścia na przerwę mogła schodzić z jeszcze większą zaliczką.
- Jeszcze nie wszystko stracone, doprowadzenie do wyrównania wciąż jest możliwe. Jagiellonia gra głównie z kontry i długą piłką, na co byliśmy uczulani, ale jak widać nie poskutkowało. Nie ma czasu na żarty - powiedział w przerwie zdenerwowany Bartłomiej Pawłowski.
Po zmianie stron na boisku nie oglądaliśmy już Tuszyńskiego. Trener Stokowiec zastąpił go Adamem Matuszczykiem i przeszedł na ustawienie z czwórką obrońców. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 54 min Woźniak uprzedził wychodzącego z bramki Kelemena i wystawił piłkę Świerczokowi, a kandydat go gry w reprezentacji Polski takiej okazji zmarnować nie mógł i wlał nadzieje w serca kibiców z Dolnego Śląska.
"Miedziowi" w pierwszym kwadransie drugiej połowy stworzyli sobie więcej okazji, niż w całej pierwszej. W 65 min za Filipa Jagiełłę wszedł Kamil Mazek. Dla byłego piłkarza Ruchu Chorzów były to pierwsze minuty spędzone na boisku w tym sezonie. Chwilę później na boisku pojawił się także ofensywnie usposobiony Krzysztof Janus, ale Zagłębie dalej nie potrafiło doprowadzić do wyrównania.
"Jaga" świadomie oddała gościom inicjatywę i szukała okazji do wyjścia z kontrą. W 78 min po jednej z nich Przemysław Frankowski ustalił wynik na 3:1. Zwycięstwo Jagiellonii było w pełni zasłużone. Zagłębie przegrało ten mecz przede wszystkim w pierwszej połowie, ale nawet po zmianie stron nie stwarzało 100 proc. okazji i do Lubina wraca bez punktów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?