Wąż, prawdopodobnie koralowy, grasuje w jednej z kamienic w wałbrzyskim rynku. Dwa razy natknęło się na niego małżeństwo Pokrętowskich. Ich mieszkanie sąsiaduje z pustym lokalem, którego drzwi zabezpiecza luźno powieszona kłódka. Między drzwiami i framugą jest spora szpara i właśnie tędy wydostał się wąż na wspólny dla mieszkań, niewielki korytarzyk.
- Mało zawału nie dostałam, tak się wystraszyłam - mówi pani Grażyna Pokrętowska. Wąż jednak błyskawicznie czmychnął z powrotem. - To było w niedzielę, jak był ten półmaraton. Później widzieliśmy go znowu, następnego dnia. O sprawie zaalarmowali Straż Miejską w Wałbrzychu.
- Faktycznie mieliśmy takie zgłoszenie i byliśmy na miejscu. Strażnicy weszli także do pustostanu, ale nie udało się znaleźć tego węża. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że schował się w znajdujących się tam nieczynnych rurach kanalizacyjnych- zaznacza Kazimierz Nowak ze Straży Miejskiej. Strażnicy są w kontakcie z mieszkańcami, jeśli tylko wąż się pojawi, lokatorzy będą alarmować służby.
Tymczasem przed drzwiami mieszkania rozsypali mąkę. - By było wiadomo, czy wydostawał się na zewnątrz i w którym kierunku zmierzał - mówią mieszkańcy kamienicy. - Sąsiadka dodatkowo zabezpieczyła swoje drzwi wejściowe, zatkała wszystkie szpary. Tak na wszelki wypadek - dodają Pokrętowscy i mają nadzieję, że wąż zostanie odłowiony i trafi do zoo.
- Z opisu mieszkańców, którzy widzieli węża wynika, że był to wąż koralowy. A takie są jadowite - dodaje komendant Nowak. Mianem węża koralowego określa się gatunek jadowitego węża z rodziny zdradnicowatych. Warto dodać ze podobny do koralowego jest niejadowity lancetogłów mleczny (wąż królewski). Skąd egzotyczne zwierzę w wałbrzyskim rynku? Są tylko dwie możliwości. Albo go ktoś hodował i celowo wypuścił, albo uciekł ze źle zabezpieczonego terrarium.
Węże na ulicach Dolnego Śląska i Polski to nie nowość. Nie tak dawno pisaliśmy o egzotycznej anakondzie zielonej, potężnym dusicielu który utknął w kanalizacji... A natknęła się na niego starsza pani, która poszła skorzystać z toalety. Zamknęła klapę, na klapie postawiła miskę i poczekała do rana, po czym zawiadomiła policję. Dlaczego nie dzwoniła od razu? Z obawy, że nikt nikt nie uwierzy, że w jej toalecie siedzi anakonda... Została odłowiona. Okazało się, że zaklinowała się w rurze i była wychłodzona, inaczej sforsowałaby zaporę z miski.
Dwa lata temu we Wrocławiu grasował też pyton tygrysi, a wcześniej Lancetogłów pełzał po Muchoborze Wielkim. W 2016 roku wąż wygrzewał się też na przystanku na placu Orląt Lwowskich.
Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?