Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Kiełb: Prezes Śląska zadzwonił, rozmowa nie była długa [WYWIAD]

Jakub Guder; Twitter - @JakubGuder
Jacek Kiełb (z lewej)
Jacek Kiełb (z lewej) fot. Polska Press Grupa
Jacek Kiełb będzie pierwszym wzmocnieniem Śląska Wrocław. - Myślałem o zagranicy, to nie wypaliło i zadzwonił prezes WKS-u. Rozmowa trwała bardzo krótko, długo się nie zastanawiałem - mówi Jacek Kiełb, który jeszcze co prawda umowy nie podpisał, ale przyznaje, że wszystko jest już dogadane.

Jest Pan już piłkarzem Śląska Wrocław?
Jacek Kiełb: Prawie. Przeszedłem bez problemów wszystkie badania i jeśli nic się nie wydarzy to powinienem podpisać kontrakt. Jak podpisze, to prezes zapewne was o tym zaraz poinformuje.

Koronę Kielce opuszczał Pan z trudem, ze łzami w oczach
Jacek Kiełb: Trafiłem tam, gdy miałem 17 lat. Z czasem człowiek pokochał ten klub i stąd te duże emocje po ostatnim meczu. Nie wiem, czy jeszcze tam wrócę, a zżyłem się bardzo z kibicami i to nie tylko na stadionie, ale też poza boiskiem. Zawsze mogłem liczyć w Kielcach na pomoc każdego człowieka.

Zdążył Pan o Śląsku porozmawiać z Ryszardem Tarasiewiczem?
Jacek Kiełb: Trener Tarasiewicz zarówno o Śląsku jak i o Zawiszy zawsze wypowiadał się bardzo pozytywnie. Nigdy nie powiedział złego słowa, dlatego to też miało jakiś wpływ na moją decyzję.

Zdecydował się Pan na przeprowadzkę do Wrocławia ze względu na europejskie puchary?
Jacek Kiełb: To też z pewnością brałem pod uwagę. Będzie szansa się pokazać, a Śląsk jest bardzo dobrą drużyną i ma predyspozycje, żeby walczyć o najwyższe cele. Wiadomo jakie... Kryteria wyboru klubu są jednak różne. Myślałem o zagranicy, to nie wypaliło i zadzwonił prezes WKS-u. Rozmowa trwała bardzo krótko, długo się nie zastanawiałem. Zaprosił mnie na badania, co uznałem za całkiem naturalną rzecz, bo tak się teraz robi we wszystkich klubach. Sprawy medyczne są załatwione, z umową też jest wszystko dogadane.

We Wrocławiu szczycą się tym, że może nie płacą dużo, ale zawsze na czas. Wśród ligowców faktycznie chodzi taka opinia o wrocławskim klubie?
Jacek Kiełb: To się jakoś tam pojawia, ale to nie przesądza o wszystkim. Śląsk ma też przecież bardzo dużo kibiców, fajny stadion, drużynę z ogromnym potencjałem. Nie można tylko i wyłącznie patrzeć na pieniądze, a jeśli zawodnicy tak robią, to jest to nierozsądne. Trzeba patrzeć na wiele szczegółów - kto jest trenerem, kto gra w zespole...

Przyjdzie Pan do Wrocławia po najlepszym sezonie w swojej karierze. Ma Pan wobec tego duże oczekiwania względem siebie?
Jacek Kiełb: Na pewno tak. Będę stawiał sobie najwyższe cele. Nie chcę zejść z kierunku, jaki obrałem przez ostatnie pół roku. Mam nadzieję podtrzymać moją formę. Nie chcę zawieść zaufania, jakim mnie obdarzono. Pamiętajmy, muszę jeszcze podpisać umowę... (uśmiech).

Konkurencję ma Pan silną na skrzydłach w Śląsku - Flavio i Robert Pich nastrzelali trochę bramek w ostatnim sezonie.
Jacek Kiełb: Wiem, ale rywalizacja to normalna sprawa w drużynie. Będę się starał, a na końcu o wszystkim decyduje trener. Ja nie odpuszczę.

Na jakiej pozycji czuje się Pan najlepiej? Bo we Wrocławiu czasem trzeba rzucać piłkarzami po boisku.
Jacek Kiełb: Właściwie grałem na każdej pozycji z przodu - na skrzydłach, na dziesiątce, czy nawet próbowano mnie w ataku. Tak naprawdę nie robi mi to wielkiej różnicy, byle bym nie grał na stoperze czy jako prawy obrońca (śmiech).

Konsultował się Pan przed przeprowadzką z Mariuszem Pawełkiem? Razem graliście w Polonii Warszawa.
Jacek Kiełb: A z Celikiem (Piotrem Celebanem - przyp. JG) graliśmy razem w Koronie. Nie - teraz z nimi nie rozmawiałem, ale wiadomo, że jak się spotykamy na meczach, to zawsze pytamy, co tam słychać. Oni nigdy nie powiedzieli o Śląsku złego słowa.

Gdy wyprowadzał się Pan do Poznania czy Warszawy, to Pana wystepy tam nie były najlepsze. Nie ma obawy, że zmiana środowiska znów źle wpłynie na formę?
Jacek Kiełb: W Warszawie wiadomo jak było - jaka atmosfera w szatni. W Poznaniu faktycznie nie grałem najlepiej. Teraz zależy mi na utrzymaniu formy. Najważniejsze jednak, żeby były we Wrocławiu ze mną moja córka i żona. Wtedy wszystko pójdzie dobrze.

Na wakacyjny wyjazd nie było pewnie czasu...
Jacek Kiełb: Ja tak zakładałem, że nigdzie raczej nie pojadę no i pojawiły się te badania w Śląsku. Na wakacje będę jeździł jako emeryt (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska