Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

IO: Po medalach Renaty Mauer ludzie zaczęli przychodzić na treningi

Wojciech Koerber
Z wrocławianinem Andrzejem Kijowskim, trenerem strzeleckiej reprezentacji Polski oraz wicemistrzyni olimpijskiej Sylwii Bogackiej, rozmawia w Londynie Wojciech Koerber

Który to Pański olimpijski medal?
Igrzyska szóste, a medal piąty. W Barcelonie brąz zdobyła Małgorzata Książkiewicz, a później trzy dołożyła Renia Mauer-Różańska. I teraz Sylwia, która szykowała się do tego krążka kilka lat. W Pekinie była ósma, została też wcześniej wicemistrzynią świata, a więc to nie tak, że zawodnik od razu jest przygotowany na taki wynik. Są oczywiście 18-latkowie, którzy stawali na olimpijskim podium, ale to mniejszość. Myślę, że Sylwia, lat 31, właśnie teraz znajduje się w optymalnym wieku dla strzelectwa.

Przez moment spadła w trakcie rywalizacji na trzecie miejsce, ale wywalczyła srebro.
Tak, a i czwarta Czeszka Emmons była blisko. Widać, że presję Sylwia czuła, ale ona potrafi się zmobilizować w tych trudnych sytuacjach, bo już nie- raz w takich była. Nie powiem, żebym się nie denerwował, ale wiedziałem, że zdoła się podnieść. Do pierwszego miejsca trochę zabrakło, lecz drugie też jest świetne, bo smucić to się można czwartym. Choć niektórzy i na podium nie potrafią się cieszyć. Przed samym startem nie było szumu i dobrze, bo niektórzy kreowani na medalistów nie potrafią sobie czasem z tym poradzić. Za dużo mediów to nie powiem, że rozwala, ale na pewno dezorganizuje. Teraz jednak niech media mówią dużo, to dobrze dla dyscypliny. Gdy przed laty Renata zdobywała medale, ludzie zaczynali przychodzić na treningi, dowiadywali się, czy można ćwiczyć. Zauważyliśmy wówczas zdecydowanie większe nabory.

Kolejny start 4 sierpnia, pojawi się sporo dziennikarzy…
Już kiedyś taki manewr ćwiczyliśmy. Renata Mauer po złocie w Atlancie też miała kilku-dniową przerwę, ale później potrafiła zdobyć drugi medal. Brązowy, ale z rekordem olimpijskim. Do finału wchodziła z pierwszego miejsca, a później zabrakło trochę koncentracji, za dużo było różnego rodzaju obowiązków.

A teraz, w polskiej wewnętrznej rywalizacji, Sylwia Bogacka Renatę Mauer-Różańską pokonała, bo przecież mistrzyni z Atlanty i Sydney też walczyła o prawo startu w Londynie.
W moich strzelaniach karabinowych, za które odpowiadam, była, można powiedzieć, czysta sytuacja. Trzy zawodniczki, które poleciały na igrzyska, na zawodach międzynarodowych i krajowych wykazywały zdecydowaną wyższość nad innymi. Każdy uznawał swoje miejsce, Renata rywalizowała, ale dziewczyny, które są tutaj w Londynie, prezentowały wyższy poziom.

Być może Renata ma już na głowie zbyt dużo obowiązków. Wykłada na dwóch uczelniach, jest we Wrocławiu radną, działa w komisji sportu, ma dwójkę dzieci, w tym malutkiego, trzyletniego, syna.
Renata trenuje, sprawia jej to przyjemność, bawi ją to. No, nie jest to tylko zabawa, bo bardzo poważnie podchodzi do obowiązków, wcale nie trenuje mniej niż kiedyś. Jednak te różne obowiązki, małe dziecko, utrudniają troszeczkę organizację wszystkiego.

W 1996 roku medal Renacie wręczał Juan Antonio Samaranch, a teraz Sylwii Jacques Rogge.
Teraz nie prowadziliśmy tylko w klasyfikacji medalowej igrzysk, a wtedy tak, bo pierwsze złoto było dla Polski. Po piątym strzale Sylwii moja potliwość się trochę zwiększyła, tętno pod-wyższyło, ale generalnie spokojnie podchodzę już do tematu.

Koronna konkurencja Sylwii - trzy postawy - odbędzie się 4 sierpnia. Jak ona zareaguje?
Nigdy niczego nie obiecam. Gdy są pytania, czy będzie medal, z reguły ślizgam się po tym. Wolę mówić, że nasze zawodniczki są w czołówce. Powiem szczerze, że czołówka w konkurencji, która rozegrana zostanie 4 sierpnia, jest węższa. No i Sylwia jest w tej konkurencji wyżej klasyfikowana niż w karabinie pneumatycznym, w którym właśnie zdobyła srebro.

Co powiedziała Panu tuż po zakończeniu rywalizacji?
Niech mnie trener przyciśnie, bo się cała trzęsę.

Wicemistrzyni olimpijska w strzelectwie ma jakąś wadę wzroku?
Ma astygmatyzm. Ale wie pan co - gdybym ja zwracał uwagę na to, co piszą w radzieckich książkach, że strzelcy nie mogą mieć żadnej wady wzroku, to bym żadnego medalisty olimpijskiego nie miał. Wszystko można skorygować, zajmują się tym nie zwykli okuliści, lecz specjaliści, którzy wystawiają się na zagranicznych zawodach i oferują usługi. Najważniejsze jest tu czucie mięśni w tym twardym, sztywnym kombinezonie. Taki właśnie jest, by zawodnik mógł pewnie stać. Taki kombinezon stoi w pionie nawet sam, gdy nikogo w nim nie ma. Choć, oczywiście, są ścisłe wytyczne i zbyt sztywny też nie może być, co badają specjalne urządzenia.

Trener Andrzej Kijowski mieszka we Wrocławiu, jest m.in. pracownikiem tamtejszej AWF.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska