Pracownicy Inspekcji Weterynaryjnej mają dość czekania i domagają się natychmiastowego przekazania obiecanych przez ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego 40 mln złotych na podwyżki. Będziemy blokować drogi w całym kraju, planujemy też rozpoczęcie głodówki – powiedziała nam Sara Meskel, rzecznik Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Inspekcji Weterynaryjnej.
W poniedziałek weterynarze przyszli do pracy ubrani na czarno, co - jak powiedziała nam Sara Meskel - było wyrazem ich determinacji i ostatnim sygnałem ostrzegawczym wysłanym rządowi. Jak nam ujawniła, do pierwszych blokad dojdzie w najbliższy piątek. We Wrocławiu w godzinach szczytu zostanie zablokowana jedna z głównych ulic na południu miasta. Kolejne demonstracje i pikiety na drogach będą organizowane do środy 19 czerwca. W piątek rano poinformujemy, w którym dokładnie miejscu dojdzie do blokady i jak długo ona potrwa.
- We wrocławskiej blokadzie weźmie udział kilkudziesięciu pracowników miejscowej Inspekcji Weterynaryjnej. Zablokują ulicę przechodząc po pasach. To czy dojdzie do kolejnych blokad będzie zależało od tego czy jak zareaguje Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi, któremu Inspekcja Weterynaryjna podlega - zapowiada przewodnicząca OZZPIW.
Pracy coraz więcej, a pensje głodowe i weterynarzy ubywa
Inspektorzy weterynaryjni czuwają przede wszystkim nad ochroną zdrowia zwierząt oraz bezpieczeństwa żywności pochodzenia zwierzęcego, co wiąże się bezpośrednio z ochroną zdrowia i życia konsumentów. Ich obowiązkiem jest zapobieganie i zwalczanie epidemii wśród zwierząt, kontrolowanie jakości mięsa i to nie tylko pochodzącego z krajowych zakładów mięsnych, ale też sprowadzanego zza granicy. Nad całością czuwa Główny Lekarz Weterynarii, któremu podlegają Graniczni Lekarze Weterynarii i Wojewódzcy Lekarze Weterynarii. Ci ostatni mają pod sobą Powiatowych Lekarzy Weterynarii. W całym kraju Inspekcja Weterynaryjna zatrudnia ponad 5600 osób, w tym ponad 2000 lekarzy weterynarii. Powiatowi lekarze weterynarii wyznaczają też do zadań związanych ze zwalczaniem chorób zakaźnych zwierząt oraz badaniem zwierząt rzeźnych i mięsa ponad 5700 lekarzy weterynarii. Na Dolnym Śląsku niespełna tysiąc weterynarzy i pracowników Inspekcji kontroluje rocznie kilkadziesiąt milionów zwierząt przed i po uboju.
- Brakuje nam kilkudziesięciu pracowników, a przy kolejnych dorzucanych nam obowiązkach, liczba wakatów systematycznie rośnie. Wykwalifikowani ludzie za tak niskie wynagrodzenia nie chcą u nas pracować – tłumaczy Sara Meskel. Średnie pensje powiatowych inspektorów i weterynarzy wahają się od 2,5 do 3,5 tysiąca złotych miesięcznie brutto. - Uważamy, że jak na ludzie po studiach, z dodatkowymi specjalizacjami, z często kilkunastoletnim doświadczeniem i obarczonych tak dużą odpowiedzialnością, to śmiesznie mało. Domagamy się co najmniej zrównania naszych zarobków ze średnią krajową, która teraz wynosi około 4,5 tysiąca złotych brutto, a w ciągu najbliższych lat dojścia do poziomu około 6 tysięcy - mówi przewodnicząca OZZPIW.
Minister nie dotrzymał danego słowa
Związkowcy podkreślają, że ich rozmowy z Janem Ardanowskim Ministrem Rolnictwa i Rozwoju Wsi, trwające od grudnia ubiegłego roku oraz innymi przedstawicielami resortu nie przyniosły żadnych działań gwarantujących spełnienie ich postulatów. Chodzi szczególnie o niewywiązanie się z danego słowa przez ministra Ardanowskiego w sprawie przekazania do końca kwietnia 40 mln złotych na wzrost wynagrodzeń oraz wstrzymanie prac nad rozwiązaniami mającymi na celu poprawę funkcjonowania Inspekcji Weterynaryjnej. - Domagamy się sumie 160 mln złotych na podwyżki, ale zdajemy sobie sprawę, że nie da się tego osiągnąć od dziś, dlatego rząd musi nam podnieść pensje przynajmniej o 40 mln złotych – wyjaśnia Meskel.
Jeżeli nic się nie zmieni grozi nam śmiertelne niebezpieczeństwo
Weterynarze ostrzegają, że jeżeli rząd nie zareaguje, to kontrola będzie coraz bardziej dziurawa i oni nie będą w stanie zapewnić bezpieczeństwa, a afer podobnych do tych ze skażona wołowiną, podrabiana koniną czy choćby z dodawaniem do żywności solid drogowej zamiast spożywczej. - Jeżeli na przykład w powiecie świdnickim mamy trzech inspektorów weterynaryjnych, którzy już teraz maja duże problemy z wypełnianiem swoich obowiązków, a z pracy odejdzie choćby jedna osoba, to ta ochrona zwierząt i żywności stanie się iluzoryczna, to tykająca bomba – ostrzegają związkowcy z OZZPIW.
Protestujący zablokują dostawy zwierząt do rzeźni?
Pracownicy inspekcji oprócz blokowania dróg i głodówki nie wykluczają innych form protestu. Mogą odmawiać wystawiania świadectw zdrowia zwierząt, co z kolei może sparaliżować dostawy do zakładów mięsnych. Ponadto ewentualny brak badania mięsa przez nadzór weterynaryjny może doprowadzić do zatrzymania uboju w zakładach oraz ograniczenie możliwości zaopatrzenia sklepów, co uderzy w konsumentów. Bez dokumentów podpisanych przez inspektorów może zostać także zablokowany eksport mięsa za granicę.
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?