Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inspekcja weterynaryjna: Zablokujemy drogi, bo mamy dość lekceważenia przez rząd. We Wrocławiu blokada w godzinach szczytu

Andrzej Zwoliński
W godzinach piątkowego szczytu komunikacyjnego pracownicy inspekcji weterynaryjnej zablokują jedną z głównych ulic Wrocławia. Zdjęcie ilustracyjne
W godzinach piątkowego szczytu komunikacyjnego pracownicy inspekcji weterynaryjnej zablokują jedną z głównych ulic Wrocławia. Zdjęcie ilustracyjne Pawel Relikowski / Polska Press
Weterynarze żądają wypłaty obiecanych przez ministra 40 mln złotych. Ostrzegają, że jeżeli ich postulaty pozostaną bez odpowiedzi, grożą nam kolejne afery ze skażonym jedzeniem.

Pracownicy Inspekcji Weterynaryjnej mają dość czekania i domagają się natychmiastowego przekazania obiecanych przez ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego 40 mln złotych na podwyżki. Będziemy blokować drogi w całym kraju, planujemy też rozpoczęcie głodówki – powiedziała nam Sara Meskel, rzecznik Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Inspekcji Weterynaryjnej.

W poniedziałek weterynarze przyszli do pracy ubrani na czarno, co - jak powiedziała nam Sara Meskel - było wyrazem ich determinacji i ostatnim sygnałem ostrzegawczym wysłanym rządowi. Jak nam ujawniła, do pierwszych blokad dojdzie w najbliższy piątek. We Wrocławiu w godzinach szczytu zostanie zablokowana jedna z głównych ulic na południu miasta. Kolejne demonstracje i pikiety na drogach będą organizowane do środy 19 czerwca. W piątek rano poinformujemy, w którym dokładnie miejscu dojdzie do blokady i jak długo ona potrwa.

- We wrocławskiej blokadzie weźmie udział kilkudziesięciu pracowników miejscowej Inspekcji Weterynaryjnej. Zablokują ulicę przechodząc po pasach. To czy dojdzie do kolejnych blokad będzie zależało od tego czy jak zareaguje Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi, któremu Inspekcja Weterynaryjna podlega - zapowiada przewodnicząca OZZPIW.

Pracy coraz więcej, a pensje głodowe i weterynarzy ubywa

Inspektorzy weterynaryjni czuwają przede wszystkim nad ochroną zdrowia zwierząt oraz bezpieczeństwa żywności pochodzenia zwierzęcego, co wiąże się bezpośrednio z ochroną zdrowia i życia konsumentów. Ich obowiązkiem jest zapobieganie i zwalczanie epidemii wśród zwierząt, kontrolowanie jakości mięsa i to nie tylko pochodzącego z krajowych zakładów mięsnych, ale też sprowadzanego zza granicy. Nad całością czuwa Główny Lekarz Weterynarii, któremu podlegają Graniczni Lekarze Weterynarii i Wojewódzcy Lekarze Weterynarii. Ci ostatni mają pod sobą Powiatowych Lekarzy Weterynarii. W całym kraju Inspekcja Weterynaryjna zatrudnia ponad 5600 osób, w tym ponad 2000 lekarzy weterynarii. Powiatowi lekarze weterynarii wyznaczają też do zadań związanych ze zwalczaniem chorób zakaźnych zwierząt oraz badaniem zwierząt rzeźnych i mięsa ponad 5700 lekarzy weterynarii. Na Dolnym Śląsku niespełna tysiąc weterynarzy i pracowników Inspekcji kontroluje rocznie kilkadziesiąt milionów zwierząt przed i po uboju.

- Brakuje nam kilkudziesięciu pracowników, a przy kolejnych dorzucanych nam obowiązkach, liczba wakatów systematycznie rośnie. Wykwalifikowani ludzie za tak niskie wynagrodzenia nie chcą u nas pracować – tłumaczy Sara Meskel. Średnie pensje powiatowych inspektorów i weterynarzy wahają się od 2,5 do 3,5 tysiąca złotych miesięcznie brutto. - Uważamy, że jak na ludzie po studiach, z dodatkowymi specjalizacjami, z często kilkunastoletnim doświadczeniem i obarczonych tak dużą odpowiedzialnością, to śmiesznie mało. Domagamy się co najmniej zrównania naszych zarobków ze średnią krajową, która teraz wynosi około 4,5 tysiąca złotych brutto, a w ciągu najbliższych lat dojścia do poziomu około 6 tysięcy - mówi przewodnicząca OZZPIW.

Minister nie dotrzymał danego słowa

Związkowcy podkreślają, że ich rozmowy z Janem Ardanowskim Ministrem Rolnictwa i Rozwoju Wsi, trwające od grudnia ubiegłego roku oraz innymi przedstawicielami resortu nie przyniosły żadnych działań gwarantujących spełnienie ich postulatów. Chodzi szczególnie o niewywiązanie się z danego słowa przez ministra Ardanowskiego w sprawie przekazania do końca kwietnia 40 mln złotych na wzrost wynagrodzeń oraz wstrzymanie prac nad rozwiązaniami mającymi na celu poprawę funkcjonowania Inspekcji Weterynaryjnej. - Domagamy się sumie 160 mln złotych na podwyżki, ale zdajemy sobie sprawę, że nie da się tego osiągnąć od dziś, dlatego rząd musi nam podnieść pensje przynajmniej o 40 mln złotych – wyjaśnia Meskel.

Jeżeli nic się nie zmieni grozi nam śmiertelne niebezpieczeństwo

Weterynarze ostrzegają, że jeżeli rząd nie zareaguje, to kontrola będzie coraz bardziej dziurawa i oni nie będą w stanie zapewnić bezpieczeństwa, a afer podobnych do tych ze skażona wołowiną, podrabiana koniną czy choćby z dodawaniem do żywności solid drogowej zamiast spożywczej. - Jeżeli na przykład w powiecie świdnickim mamy trzech inspektorów weterynaryjnych, którzy już teraz maja duże problemy z wypełnianiem swoich obowiązków, a z pracy odejdzie choćby jedna osoba, to ta ochrona zwierząt i żywności stanie się iluzoryczna, to tykająca bomba – ostrzegają związkowcy z OZZPIW.

Protestujący zablokują dostawy zwierząt do rzeźni?

Pracownicy inspekcji oprócz blokowania dróg i głodówki nie wykluczają innych form protestu. Mogą odmawiać wystawiania świadectw zdrowia zwierząt, co z kolei może sparaliżować dostawy do zakładów mięsnych. Ponadto ewentualny brak badania mięsa przez nadzór weterynaryjny może doprowadzić do zatrzymania uboju w zakładach oraz ograniczenie możliwości zaopatrzenia sklepów, co uderzy w konsumentów. Bez dokumentów podpisanych przez inspektorów może zostać także zablokowany eksport mięsa za granicę.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska