Inflacja osiągnęła szczyt. Nowe dane GUS nie napawają optymizmem
W piątek, 29 kwietnia Główny Urząd Statystyczny przedstawił wstępny odczyt wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w kwietniu 2022 r. – Ceny towarów i usług konsumpcyjnych według szybkiego szacunku w kwietniu 2022 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 12,3%, a w stosunku do poprzedniego miesiąca wzrosły o 2,0% – podał GUS. Natomiast pełne dane GUS poda 13 maja.
Dla porównania, inflacja w Polsce w marcu 2022 roku wyniosła 11,0 procent rok do roku. Był to najwyższy poziom od lipca 2000 roku.
W kolejnych miesiącach inflacja przekroczy 14 proc.
Zdaniem Bartosza Sawickiego, analityka Cinkciarz.pl, gdyby nie wprowadzone i utrzymywane przez rząd tarcze antyinflacyjne, wzrost cen byłby jeszcze dotkliwszy z punktu widzenia konsumentów i już przekraczałby 14 proc. Jednocześnie podkreśla, że rządowe interwencje dotyczące VAT-u na produkty spożywcze czy ceny energii nie uchronią nas przed tym, że w kontekście całego 2022 r. średnia wartość wskaźnika inflacyjnego będzie osiągać wartości dwucyfrowe.
Jakie źródła ma obecna, niebezpiecznie wysoka inflacja?
Sawicki w przesłanym komentarzu wyjaśnia, że szukając odpowiedzi na to pytanie, powinniśmy się cofnąć o ponad dwa lata. – Można postawić tezę, że dzisiejsza inflacja w dużej mierze jest swoistą ceną, efektem ubocznym odwagi i zdecydowania, z którymi banki centralne i rządy odpowiedziały na gospodarczy paraliż i rynkowy krach wywołany przez rozprzestrzenianie się koronawirusa – wyjaśnia.
Ponadto, jego zdaniem rozpoczęta 24 lutego br. rosyjska agresja na Ukrainę i nakładane przez Zachód sankcje na agresora, wielkiego eksportera surowców energetycznych, oczywiście dodatkowo i bardzo mocno podbiła inflację. Skok cen z lutego na marzec przekroczył 3 proc. i był najwyższy od połowy lat 90. XX wieku. Dla porównania: w latach 2001-2020 można na palcach jednej dłoni policzyć przypadki, gdy miesięczna dynamika cen przekraczała 1 proc.
– Wskaźnik inflacji w Polsce rośnie obecnie w zastraszającym tempie głównie dlatego, że coraz więcej musimy płacić za paliwa, które wciąż eksportuje Rosja, oraz za żywność. Swoją cegiełkę ma w tym także potężne osłabienie polskiej waluty, bardzo wrażliwej i chwiejnej w okresach niepewności czy kryzysów na globalnych rynkach – wyjaśnia.
Sytuacja zmienia się dynamicznie, a Rosja nie pozostaje bierna wobec sankcji, czego dowodzi chociażby wtorkowa informacja o wstrzymaniu dostaw rosyjskiego gazu do Polski (i Bułgarii). Wprawdzie z jednej strony surowca w naszym nie powinno brakować, a już na pewno nie gospodarstwom domowym. Magazyny są pełne w ponad trzech czwartych, a przecież sezon grzewczy już się zakończył.
Z drugiej Sawicki przyznaje, że zastąpienie gazu z Rosji może skutkować jeszcze wyższymi rachunkami, a – co za tym idzie – dalszym wzrostem kosztów w wielu branżach przemysłu, m.in. w sektorze chemicznym wytwarzającym nawozy. To z kolei zapowiada kolejne podwyżki cen żywności.