Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Impel Wrocław w finale ORLEN Ligi. Wielki wyczyn wrocławianek! [ZDJĘCIA, RELACJA]

Jakub Guder, JP, SZUCH, fot. Paweł Relikowski
Historyczny wyczyn Impela Wrocław
Historyczny wyczyn Impela Wrocław fot. Paweł Relikowski
Impel Wrocław w finale ORLEN Ligi. Wrocławianki w 4. meczu z Atomem Treflem Sopot wygrały 3:1 (21:25, 25:17, 25:23, 25:16) i awansowały do rywalizacji o złoty medal. Po 28 latach w stolicy Dolnego Śląska znów będzie medal w siatkówce kobiet. Jakiego koloru? To rozstrzygnie finałowa rywalizacja z Chemikiem Police!

Impel Wrocław - Atom Trefl Sopot 3:1 (21:25, 25:17, 25:23, 25:16)

MVP: Agnieszka Kąkolewska (Impel)

Stan rywalizacji do 3. zwycięstw: 3:1

Po 28 latach wrocławska siatkówka doczeka się medalu seniorskich mistrzostw Polski! Impel - kontynuując piękne tradycje Gwardii - awansował we wtorek do finału Orlen Ligi. Tym samym zapewnił sobie także prawo startu w Lidze Mistrzyń. Nie było jednak tak łatwo, jak w poniedziałkowej potyczce z Atomem Treflem Sopot.

Okazało się, że siatkarki z Trójmiasta w nocy ochłonęły i we wtorek na parkiet wyszły świadome tego, że jeśli nie wygrają, to będzie dla nich już koniec marzeń o obronie tytułu. Przede wszystkim obudziła się Amerykanka Kimberly Hill, która dzień wcześniej grała wręcz tragicznie. Tym razem dobrze przyjmowała, co od razu odbiło się na grze Atomu, który prowadził na pierwszej przerwie technicznej 8:7. Potem gra była w miarę wyrównana. Wiadomo jednak - w siatkówkę gra się na poważnie od 20 punktów, a właśnie dokładnie w tym momencie przyjezdne odskoczyły na trzy oczka (18:21). Impel jeszcze się zerwał, doprowadził do remisu, ale to było wszystko. Mieliśmy 0:1 w setach, a na parkiecie Orbity chwilami naprawdę wysoki poziom.

Druga odsłona przypominała już poniedziałkowy mecz. Impel od początku narzucił mocne tempo. Najpierw prowadził 4:1, a kilka chwil później dołożył sześć punktów z rzędu i było już 12:4. Na drugiej przerwie technicznej Atom uzbierał ledwie siedem punktów i chociaż miał przebłyski przyzwoitej gry, to nie był w stanie odrobić poniesionych już strat. W tym momencie wrocławianki były zaledwie dwa sety od finału mistrzostw Polski.

Prawdziwe emocje przyniósł set trzeci. Impel dobrze zaczął (4:1 i 5:2), ale z biegiem czasu oddawał inicjatywę przeciwniczkom wśród których prym wiodły Klaudia Kaczorowska i Charlotte Leys. Na dodatek wrocławiankom zdarzały się proste błędy - raz Dirickx wystawiła w powietrze, innym razem nie wiadomo było, kto ma wystartować do piłki. Przy stanie 16:12 dla Atomu Katarzynę Mroczkowską zmieniła Bogumiła Pyziołek, która na dzień dobry została zablokowana i zaatakowała w aut. Wydawało się, że to koniec, ale w tym momencie na zagrywkę weszła Dirickx i gospodynie zaczęły odrabiać straty. Duża w tym zasługa Katarzyny Koniecznej, która dała odpocząć Joannie Kaczor i kończyła większość ataków. Pasjonująca była końcówka trzeciej partii - Impel dwukrotnie miał piłkę w kontrze, ale w obu przypadkach ataki wrocławianek zostały zablokowane. Horror skończył się jednak happy-endem - zwycięstwem.

Czwarty seto to już było powolne wykonanie wyroku. Impel coraz szybciej się rozkręcał, poprawił blok, a Atomówki coraz bardziej traciły wiarę w to, że są w stanie jeszcze odmienić losy półfinałowej rywalizacji. Zrezygnowane przegrały wyraźnie, zdobywając ledwie 16 punktów.

- W dzisiejszym meczu najważniejsza była trzecia partia - przyznał po spotkaniu trener Impela Tore Aleksandersen. - Wygrywając ją, nie tylko prowadziliśmy w meczu, ale osiągnęliśmy także przewagę psychologiczną - stwierdził Norweg.

- Najbardziej boli mnie trzeci set, bo miałyśmy przewagę, a zaczęłyśmy popełniać proste błędy - mówiła niepocieszona Izabela Bełcik, kapitan Atomu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska