Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hulajnogi pod nogami? Inni działają, Wrocław tylko rozmawia

Kinga Mierzwiak
Kinga Mierzwiak
Poprzewracane hulajnogi na każdym rogu ulicy to widok, który powoli staje się we Wrocławiu standardem. Warszawa i Kraków wiedzą już jak sobie z tym radzić. A Wrocław? Wrocław przekonuje, że niewiele może. I zamiast działać, urzędnicy zapraszają operatorów hulajnóg na spotkanie. Pytani o konkretne pomysły najpierw nam odpowiadają, a potem ze wszystkiego się wycofują.

Na pomysł, jak sprawnie poradzić sobie z porzucanymi byle gdzie hulajnogami, wpadli urzędnicy z Warszawy. Tam hulajnogi odłożone byle jak czy tarasujące chodnik, są po prostu usuwane z drogi i przechowywane w magazynie. Dokładnie tak, jak źle zaparkowane samochody, wywożone przez miejskich strażników na lawetach.

- Zabieramy te hulajnogi, które postawione zostały w sposób zagrażający bezpieczeństwu lub wtedy, kiedy ktoś sam zgłosi, że w jakimś miejscu hulajnoga po prostu przeszkadza. Wtedy mamy podstawę, by pojazd usunąć - mówi Mikołaj Pieńkos z Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie. - Pojazdy trafiają do naszego magazynu. Oczywiście, operator może je potem odebrać, ale musi wnieść karę administracyjną w wysokości kilkudziesięciu złotych za zakłócenie porządku.

W magazynie ZDM w Warszawie znalazło się już około 200 - 300 hulajnóg. Większość jest na bieżąco odbierana.

- Zanim jeszcze operatorzy hulajnóg weszli na warszawski rynek, dyskutowaliśmy i uprzedzaliśmy, że otwarcie wypożyczalni pojazdów, które de facto w polskim prawie nie istnieją, jest wątpliwe. Nie możemy jednak zabronić nikomu prowadzenia komercyjnej działalności na terenie miasta. Zresztą, to też nie o to chodzi, bo bądź co bądź, tysiąc hulajnóg, które zastępują samochody, oznacza dla Warszawy mniej zanieczyszczeń i mniejsze korki i w centrum miasta, a to naprawdę się sprawdza - dodaje Pieńkos.

W Krakowie Zarząd Dróg Miasta Krakowa oddaje porzucone byle jak hulajnogi do Biura Rzeczy Znalezionych. W końcu porzucona hulajnoga jest... porzucona, czyli w pewnym sensie niczyja.

- Poleciłem podwładnym zorganizowanie spotkania ze wszystkimi przedsiębiorcami, którzy zajmują się wynajmem hulajnóg elektrycznych, ustalenie, a potem egzekwowanie zasad prowadzenia takiej działalności w mieście. Przede wszystkim trzeba rozwiązać problem porzucania hulajnóg w dowolnym miejscu na środku chodnika, ścieżki rowerowej czy nawet jezdni, bo to zagraża innym uczestnikom ruchu – zaznacza prezydent Jacek Majchrowski.

Biuro rzeczy znalezionych lub magazyn na porzucone hulajnogi to tylko niektóre z możliwych rozwiązań. Być może problem rozwiązałoby postawienie stojaków na hulajnogi, które można kupić w specjalnych sklepach za cenę 400 - 600 złotych. Tyle że warszawscy urzędnicy obawiają się, że to też pewien kłopot, bo jak tworzyć parkingi dla pojazdów, których w polskim prawie nie ma. - Wymagałoby to drobiazgowych analiz prawnych - mówi Mikołaj Pieńkos.

- Rzeczywiście, miasto nie może wymóc na operatorze, by ten postawił stojaki i stworzył stacje wypożyczania pojazdów. Zresztą, zapewne dla niektórych to mijałoby się z celem, bo wygodniej jest wyruszyć hulajnogą i pozostawić ją w dowolnym miejscu docelowym niż szukać stacji - mówi prawnik Marcin Zatorski.

- Natomiast pomysł traktowania porzuconych hulajnóg jako rzeczy znalezionych jest dobry i to chyba teraz jedyne rozsądne rozwiązanie, jakie mogą wykorzystać gminy. Choć nie bez mankamentów. Gdybym był radcą prawnym operatora, to pewnie bym stał na stanowisku, że to jednak czyjaś własność i istnieje domniemanie, że to pojazd do wypożyczania, po prostu pozostawiony w niechlujny sposób. Ale z drugiej strony, gdyby to był portfel albo czyjś rower bez przypięcia, uznalibyśmy, że to rzecz przez kogoś zagubiona lub pozostawiona. W mojej opinii można uznać tak pozostawioną hulajnogę za porzucony przedmiot - zaznacza Zatorski.

Niestety. We wrocławskim ratuszu na razie chcą tylko rozmawiać zamiast przejść do konkretów.

- Rozwiązania chcielibyśmy wypracować m.in. wspólnie z operatorami, dlatego najpierw zaproponowaliśmy spotkanie - mówi Klaudia Piątek z biura prasowego Urzędu Miejskiego. Choć jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, przekazywanie hulajnóg do biura rzeczy znalezionych jest wśród możliwych rozwiązań brane pod uwagę. Ale dopiero po spotkaniu.

Do spotkania z urzędnikami zaproszono przedstawicieli wszystkich operatorów.

- Bardzo cieszymy się, że miasto zaprosiło nas na spotkanie, ponieważ oznacza to, że jest otwarte na dyskusję i chce szukać wspólnych rozwiązań. Celem spotkania jest wymiana spostrzeżeń i wspólne zastanowienie się, jakie działania powinny zostać podjęte, aby operatorzy hulajnóg harmonijnie współgrali z miastem. Szczegółów naszych pomysłów na razie nie chcielibyśmy zdradzać, ale chętnie podzielimy się już zaakceptowanym planem działań po spotkaniu – podkreśla Mathieu Deloly, general manager firmy Bird.

Przedstawiciele Lime z kolei wymagają od swoich użytkowników, by hulajnoga była zaparkowana w pozycji stojącej. Firma wysyła też patrole składające się z osób odpowiedzialnych za prawidłowe parkowanie hulajnóg elektrycznych. Patrolujący mają reagować na informacje z infolinii Lime.

- W przyszłości nie wykluczamy nakładania kar za złe zaparkowanie. Nasz zespół analizuje część zdjęć wykonywanych po zaparkowaniu hulajnogi i w przypadku powtarzającego się niepoprawnego parkowania, konto użytkownika może zostać zawieszone - dowiadujemy się od przedstawicieli Lime.

Trwa głosowanie...

Czy miasto powinno zrobić porządek z hulajnogami?

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska