Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Huculszczyzna jest w modzie - Pop Iwan, Ołeksy i huculski Romeo

Marta Wróbel
"Typy huculskie, stara Hucułka", fot. Mikołaj Sieńkowski, Kosów, 1928 r.
"Typy huculskie, stara Hucułka", fot. Mikołaj Sieńkowski, Kosów, 1928 r. ze zbiorów Muzeum Kresów w Lubaczowie
Huculszczyzna jest w modzie. Renesans popularności ojczyzny ukraińskich górali trwa od kilku lat, a swoje korzenie ma także na Dolnym Śląsku. Dziś można tu podziwiać huculskie rzemiosło i ceramikę, nauczyć się jeździć na huculskich koniach, a nawet posłuchać punku z huculskim folkiem w tle. O tym, czy warto poddać się tej modzie, a potem zobaczyć Huculszczyznę na własne oczy, pisze Marta Wróbel.

To lepsze niż Yellowstone! - miał wykrzyknąć pewien wędrowiec na widok malowniczej krainy położonej u stóp górskiego pasma Czarnohory. Jednak nie tylko dziewicze krajobrazy Huculszczyzny przyciągają do Karpat Wschodnich coraz więcej turystów. Także folklor, rzemiosło, historia i literatura regionu. Fascynacja Huculszczyzną, której mimo burzliwej historii udało się zachować kulturową odrębność, własny język, a nawet rasę koni, wraca dziś wśród globtroterów, fanów sztuki i muzyki ludowej.

Romeo, nie rumak
Jeśli jednak na razie nie mamy w planach wycieczki na Ukrainę w poszukiwaniu huculskich Romea i Julii z filmu Siergieja Paradżanowa "Cienie zapomnianych przodków" i śladów legendy o najsłynniejszym huculskim opryszku Ołeksym Doboszu, warto wybrać się do dolnośląskiej wsi Radomice koło Lwówka Śląskiego. W tamtejszym Ośrodku Turystyki Jeździeckiej można nie tylko pojeździć na koniu huculskim, także posłuchać huculskich opowieści właściciela ośrodka Damiana Smyki. W malowniczo położonym wśród pól i lasów miejscu prowadzona jest też hodowla huculskich koni. Są niskie, mają krótką, mocną szyję i bujną grzywę. Nie przypominają więc dostojnych rumaków.

- Są za to bardzo przyjazne i łatwe w utrzymaniu - mówi Damian Smyka.
Hodowle małych, ale wytrzymałych, koni stają się w ciągu ostatnich kilku lat, także na Dolnym Śląsku, coraz bardziej popularne.

- W samym powiecie kłodzkim są na razie 32 konie. Hodujemy je w celach ozdobnych, turystycznych. Można je także zaprzęgać do sań i bryczki - opowiada Elżbieta Brzostowska, która prowadzi w Starym Gierałtowie gospodarstwo agroturystyczne.

Pierwsza wzmianka o tej rasie koni w literaturze pojawiła się w 1603 r. w księdze "Hippica" autorstwa litewskiego marszałka Krzysztofa Dorohostajskiego. Do końca XIX w. konie te hodowali głównie górale huculscy, którzy zajmowali się przede wszystkim pasterstwem i pracami leśnymi.

Znasz-li tę krainę?
Popularność ojczyzny Hucułów w naszym kraju właściwie nie powinna dziwić. Przecież położony na wielkich przestrzeniach pogranicza ukraińsko-rumuńskich Karpat, otoczony rzekami Prut, Czeremosz i Cisa obszar już przed osiemdziesięcioma laty, kiedy był częścią II Rzeczypospolitej, robił u nas karierę drugiego Podhala. A związki huculsko-polskie bywały silne także dużo wcześniej: za panowania Kazimierza Wielkiego czy po drugim rozbiorze Polski, kiedy region stał się częścią monarchii austriackiej. Jednak po II wojnie światowej Huculszczyzna straciła na lata szanse na rozwój turystyki pod sowieckim jarzmem. Wielu Hucułów wysiedlono, a na ich ziemiach powstały kołchozy.

- Dopiero po zmianie systemu i uzyskaniu niepodległości przez Ukrainę sytuacja powoli się zmieniła. Wielu górali zaczęło wracać na swoje tereny, a turyści coraz chętniej je odwiedzają - wyjaśnia Karolina Kwiecień, autorka przewodnika po Czarnohorze, która prowadzi badania etnograficzne na Huculszczyźnie, a na Uniwersytecie Jagiellońskim pisze doktorat o religijności Hucułów. I dodaje: - Szczególnie w ostatnich latach można tam spotkać wielu Polaków. Ci starsi podróżują z sentymentu, tych młodszych przyciągają egzotyka Huculszczyzny, dziewiczość krajobrazu i wciąż dość niskie ceny. I pewnie fakt, że nie ma tam jeszcze restauracji z fast foodem, jak na zakopiańskich Krupówkach.

Mimo że od IX wieku, czyli czasu, kiedy na Huculszczyźnie pojawiły się pierwsze osady, tutejsze ziemie kilkakrotnie przechodziły z rąk do rąk (prócz polskich i ruskich, m.in. w węgierskie i czechosłowackie), większość Hucułów wciąż kultywuje dawne zwyczaje. W wielu miejscach niezmienna pozostała też architektura. Panoramę huculskich chat z woryniami (płoty) i zbudowanymi na planie greckiego krzyża drewnianymi cerkiewkami można podziwiać z drogi prowadzącej z Worochty do Werchowyny (znanej też jako Żabie). Obie kilkutysięczne wsie, wraz z uważanym przez Hucułów za "stolicę Karpat" miasteczkiem Jaremcze, były popularnymi, szczególnie w latach 30. ubiegłego wieku, polskimi uzdrowiskami i letniskami z ponad setką hoteli, pensjonatów i willi. Od kilku lat powstają tam wciąż nowe ośrodki wypoczynkowe, do których w zimie zjeżdżają narciarze, a w cieplejszych miesiącach, prócz turystów, także chorzy na gruźlicę. Sami Huculi chętnie przyjmują wędrowców w swoich domach. Jeśli ktoś jednak nie ma ochoty na szukanie noclegu na własną rękę, polskie biura podróży organizują dla ceniących sobie wygodę wyprawy objazdowe, a dla tych, którym nie przeszkadzają nieco bardziej spartańskie warunki - trekkingi górskie ścieżkami Czarnohory i Gorganów.

- Oferujemy do sześciu kilkudniowych wyjazdów na Huculszczyznę rocznie i nie narzekamy na brak zainteresowania. W każdym z nich bierze udział kilkanaście osób w bardzo różnym wieku - mówi Tomasz Lipiński z Biura Turystycznego Top z Chorzowa.

Wybierając się w Karpaty Wschodnie warto zaoszczędzić czas i energię nie tylko na podziwianie widoków i wędrówki na okazałe szczyty Czarnohory - Popa Iwana czy Howerlę (najwyższy szczyt Ukrainy - 2061 m n.p.m.). Bo dla Hucułów równie ważna jak góry jest sztuka.

Magia na kaflach
Górale polują na niedźwiedzia, huculski opryszek rabuje wędrowca, pasterze nawołują się dźwiękami trembity (drewnianego rogu) w otoczeniu świerków i kosodrzewiny, rzemieślnicy wyrabiają przedmioty codziennego użytku, a wszystko to ze światem magii i wierzeń ludowych w tle. Roślinne, geometryczne, zoomorficzne i antropomorficzne ornamenty na glinianych kaflach to swoista księga pamięci Hucułów. Księga z długimi tradycjami, której niedoścignionym artystą i producentem był w XIX w. Aleksander Bachmiński z Ko-sowa, uznawany za twórcę "stylu pokuckiego". Dziś jedynym miejscem w Polsce, w którym można kupić huculskie kafle wypalane starą metodą i zdobione naturalnymi barwnikami, jest najstarsza w kraju kaflarnia w Zdunach w województwie wielkopolskim.

- Na wyrabianie huculskich kafli zdecydowaliśmy się trzy lata temu, bo wiele osób o nie pytało. Nie tylko dawni przesiedleńcy z Huculszczyzny, mieszkający dziś na Pomorzu czy Dolnym Śląsku. Ludzie ozdabiają kaflami kominki lub układają je w obrazy na ścianie. Stało się to modne - mówi Jarosław Ciąder z kaflarni Zduny.

Ceramikę pokucką, huculskie rzemiosło i kilimy można podziwiać m.in. w Muzeum Historycznym w Sanoku, Muzeum Narodowym w Krakowie, Muzeum Kresów w Lubaczowie na Podkarpaciu i Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu. Misy, talerze, wazony, doniczki, świeczniki i patery, które są w zbiorach stałych wrocławskiego muzeum, pochodzą z pięciu warsztatów garncarskich reaktywowanych na Dolnym Śląsku po 1945 r., a zwłaszcza pracowni Kazimierza Woźniaka z Oławy. Garncarz, który przyjechał do regionu z Pistynia na Pokuciu, do końca l. 70. ubiegłego wieku miał tam swój warsztat. Dziś tego typu pracowni u nas już nie ma. Są za to pasjonaci kultury huculskiej. Należy do nich pani Maria Kieczelawa z Wrocławia, która maluje pisanki według dawnych wzorów.
Jak wygląda huculska sztuka, najlepiej jednak sprawdzić na Huculszczyźnie. Na przykład w Kołomyi - stolicy Pokucia. W Muzeum Huculszczyzny i Pokucia są zbiory etnograficzne, w Muzeum Pisanki - jaja malowane w geometryczne, kolorowe wzory. W Kołomyi wciąż istnieje Szkoła Garncarska, w której adepci, podtrzymując huculską tradycję, uczą się sztuki ceramicznej od starszych mistrzów.
Natomiast lokalne stroje i kilimy wciąż można zobaczyć (a czasem nawet kupić) w domach Hucułów, choćby podczas jednej z pieszych wędrówek. A wędrować można z którymś z tomów monumentalnego dzieła "Na wysokiej połoninie" Stanisława Vincenza pod pachą.

(Prawie) epopeja i inne
Wydawany w latach 1936-1979 cykl autorstwa Vincenza - związanego z Huculszczyną i Pokuciem Polaka - zapewne mógłby stać się ukraińską epopeją, gdyby jej autorem był Ukrainiec.
Znaczna część dzieła pisarza toczy się w huculskiej wsi Krzyworówni, która jawi się u Vincenza jako nieskażona przez cywilizację, pełna bogactwa kulturowego Arkadia. W tym roku przypada 40. rocznica śmierci pisarza. Dlatego od 17 marca do 20 października w polskich miastach(Kraków, Łódź, Warszawa, Katowice, Lublin, Rzeszów, Krosno, Sanok, Rabka) i na Ukrainie (Iwano-Frankowsk, Krzywo-równia) odbywa się Międzynarodowy Festiwal Huculski Słowiańska Atlantyda, poświęcony Vincenzowi i Huculszczyźnie.

W ciągu ostatnich lat ukazało się w kraju sporo pozycji o ojczyźnie huculskich górali lub z wątkami nią inspirowanymi, jak cztery tomy "Huculszczyzny" Włodzimierza Szuchiewicza. Tę monografię, uznawaną za encyklopedię huculskiej kultury, wydano w Polsce po raz pierwszy w 1902 r.
Natomiast z Iwano-Frankowska (do 1962 r. Stanisławów) pochodzi laureat przyznawanej we Wrocławiu Nagrody Literackiej Europy Środkowej "Angelus" - Jurij Andruchowycz, który w swoich książkach (m.in. nagrodzone "Dwanaście kręgów") często opisuje rodzinne strony.

Huculski folk i punk
Najbardziej znanym huculskim muzykiem i multiinstrumentalistą jest Roman Kumłyk, który zwykle koncertuje ze swoim zespołem Czeremosz. Kumłyk gra na skrzypcach, sopiłkach, dudach, drumli, dwojnicy, a podczas występów opowiada publiczności dowcipy i huculskie legendy. Kapela gra głównie melodie Hucułów z Pokucia i Bukowiny i dość często ostatnimi czasy koncertuje w Polsce. Podobnie jak punk-folkowa grupa Perkałaba, która czerpie z tradycji muzycznych Huculszczyzny, Bojkowszczyzny i Zakarpacia, łącząc echa brzmienia Sex Pistols z folklorem z gór.

Henryk Gąsiorowski - polski badacz Huculszczyzny i współzałożyciel Muzeum Pokuckiego w Kołomyi - określił Hucułów "najciekawszym zabytkiem etnograficznym w Europie". Na pewno to zabytek wciąż żywy i wciąż mało odkryty. Marta Wróbel

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska