18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hovno hori

Krzysztof Kucharski
Mikołaj Nowacki
Nie jestem koneserem czeskiej literatury. Raczej przeciwnie. Prezentuję poziom sztubacki. Czytałem tylko to, co przeciętnie rozgarnięty człowiek czytał. Zakochałem się w Hrabalu, jak większa część Polaków, Haška i jego Szwejkowe opowieści połykałem wcześniej z pełnym zachwytem parę razy i tyle.

Jeszcze może Čapkowe przepowiednie w "Inwazji jaszczurów", które się sprawdziły. Liznąłem też Havlove dramaty, ale odbierałem je już inaczej. Choć on ani na milimetr nie oddalał się od tych wspaniałych kolumn literackich i monumentalnych naszych sąsiadów. Reszta czeskiej literatury? W moim wypadku - reszta jest milczeniem. Pod tym podpisałby się też Shakespeare (czytaj Szekspir).
Tak się kryguję, bo w prezencie dostałem książkę, która ukazała się dzięki wsparciu wrocławskiego Ośrodka Kultury i Sztuki. Jej tłumaczką jest Julia Różewicz, wnuczka Wielkiego Wrocławianina. Nikt tego nie chciał wydać. Powiedzmy uczciwie, kto w naszym ciemnogrodzie kupi książkę pod tytułem "Gówno się pali". Nikt, bo to się nie godzi! Sam wstyd! Oryginał dokładnie po literkach ma taki sam tytuł - "Hovno hoří" i ukazał się w 1994. U Czechów od nastu lat jest bestsellerem, u nas ów tytuł nie mógł znaleźć wydawcy. Dlaczego? Każdy pretekst jest dobry. Autor nieznany, bo zachodnia prasa nic o nim nie pisze. A my nie mamy własnego zdania. Wstyd spytać, kto to jest jakiś Petr Šabach, autor książki pod tym gównianym tytułem? Co mam napisać? Że książki nie przebijają się w telewizji? Mogłyby chyba pojawiać się z okładkami tylko w charakterze płatnej reklamy między podpaskami a proszkiem do prania.

Na największym śmietniku świata, czyli w internecie, znalazłem taką informację, że politycy jednak… książki czytają. Dość zaskakująca informacja, bo właściwie nie mają kiedy. Sam kiedyś widziałem na własne oczy, jak jeden znajomy poseł wyciągnął ze swojej sejmowej skrytki stertę projektów ustaw, na które miał głosować niebawem. To było jak wszystkie tomy "W poszukiwaniu straconego czasu" Marcela Prousta na maszynopisie. Jeśli ktoś jeszcze pamięta to słowo. No, nie da się tego przeczytać szybko. Ale kółka różańcowe wokół dwóch polityków najważniejszych donoszą, że lider rządzących potrafi w trakcie weekendu wchłonąć na jedno posiedzenie "Wszystkie poranki świata" Quignarda, laureata prestiżowej nagrody Goncourtów, a bastion żelaznej, wojennej opozycji zaczytuje się na okrągło w Sienkiewiczowskiej Trylogii. Lekturę "Winnetou" i "Tomka na wojennej ścieżce" ma już za sobą, bo to widać na co dzień.

Ja, idiota, myślałem, że politycy nic nie czytają poza artykułami w prasie o sobie, które im zresztą ktoś podsuwa, nie chodzą do teatru, filharmonii, muzeów i galerii sztuki, bo uważają to za obciach. Jeszcze zabawniejsze wydaje się, że różni doradcy od wizerunku surowo odradzają "naszym wybrańcom", którzy rządzą i ustalają obowiązujące prawo tylko dlatego, że znaleźli się w wyniku różnych szarad i łamigłówek oraz podstępów na listach wyborczych, żeby nie chwalili się lekturami, bo to może być źle odebrane. Statystycznie tylko 44 procent Polaków czyta jedną książkę w ciągu roku. Ostatnie dane.
Od razu kompleksów strasznych nabrałem, bo w tych moich cotygodniowych wypocinach często męczę Państwa swoimi lekturami, teatrami, muzykami i innym społecznym barachłem. Nawet nie chcę myśleć, na jakiego zacofańca wyglądam w Państwa oczach.

A mała książeczka Šabacha "Gówno się pali" gdzieś we fragmentach przypomina mi wspaniały zbiór opowiadań piwosza Hrabala "Bar świat". Właśnie w barowym klimacie różnych opowieści i konstrukcji samej fabuły.

Jeśli ktoś lubi wspomniane dużo wyżej literackie klimaty i czeskie filmy, to książeczka z tym gównem na okładce trafi w jego wrażliwość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska