Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hodowla kóz od lat zatruwa życie mieszkańcom Wrocławia

Grzegorz Demaszczyk
7 lat temu na jednej z posesji przy ul. Morawskiej we Wrocławiu pojawiła się koza. Właściciel stopniowo powiększał stado, wybudował zwierzętom szopę i postawił gnojnik. Okoliczni mieszkańcy powiedzieli dość, ponieważ smród stał się nie do wytrzymania.

Gdy na posesji pojawiła się jedna koza była atrakcją dla okolicy. Stado jednak zaczęło się powiększać, co z czasem stało się uciążliwe dla sąsiadów. Problem przybrał na wadze, gdy właściciel zwierząt wybudował dla nich szopę i gnojownik. W pewnym momencie w przydomowym ogrodzie można było zobaczyć 20 kóz.

Wraz z nimi pojawiło się mnóstwo odpadów. W tym momencie sąsiedzi nie wytrzymali.

- Smród jest niesamowity! Przesiąka nasze ubrania, wlatuje do domu- tak nie da się żyć - irytuje się Barbara Rogala. Najgorzej jest jak są upały, nie da się wtedy oddychać – dodaje.

Właściciel hodowli nie chciał z nami rozmawiać. Sami sąsiedzi też mają z nim utrudniony kontakt. Na swoją posesję nie wpuszcza bez nakazu ani policji, ani straży miejskiej. Mimo to w przeszłości był już trzykrotnie karany.

- Zgłosiłem sprawę nielegalnej hodowli w 2013 roku i 2014 w straży miejskiej. Sąd orzekł winę mężczyzny i zasądził grzywnę 500zł oraz 1000 zł. W akcie zemsty sąsiad rzucił w moje okno cegłą. Na szczęście widzieli to świadkowie i prokuratura szybko zajęła się sprawą. Otrzymałem wtedy 1000zł odszkodowania - opowiada Maciej Czemarazowicz. - Teraz sądzę się z nim jeszcze na podstawie pozwu cywilnego, ale nie szykuje się szybkie zakończenie sprawy – dodaje.

Sąsiedzi po raz kolejny zgłosili sprawę straży miejskiej. Trwa kolejne postępowanie wobec właściciela hodowli. Do tej pory za każdym razem sąd orzekał, że hodowla jest nielegalna. Potwierdza, to także urząd miejski.

- Zgodnie z Regulaminem utrzymania czystości i porządku na terenie Wrocławia na terenach wyłączonych z produkcji rolniczej można utrzymywać konie do celów rehabilitacyjnych, rekreacyjnych i sportowych, a także króliki oraz drób. Ale pod pewnymi warunkami. Po pierwsze utrzymywanym zwierzętom zostaną zapewnione odpowiednie pomieszczenia gospodarskie, a po drugie utrzymywanie zwierząt nie będzie powodować uciążliwości dla otoczenia, a w szczególności nieruchomości sąsiednich. Przedmiotowy teren w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego figuruje jako tereny mieszkaniowe, więc chów kóz jest niezgodny z regulaminem - komentuje Anna Bytońska z urzędu miejskiego.

Hodowla kóz od lat zatruwa życie mieszkańcom Wrocławia

Mieszkańcy protestują również przeciwko temu, co dzieje się na podwórku ich sąsiada

Urzędnicy przyznają, że w poprzednich latach odbywały się kontrole na tej nieruchomości. Podczas nich byli obecni pracownicy Wydziału Środowiska i Rolnictwa UM, Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, pracownik Ekostraży oraz funkcjonariusz policji Psiego Pola. Mimo to kozy dalej wypasają się w ogródku.

- Teraz jest już ich tylko piątka. W ten weekend zaprosił jakieś dzieci i je wyprowadził. Normalnie siedzą tylko w szopie i tam je doi i karmi. Zawsze wtedy wydostaje się szczególna fala smrodu. Sprowadził na nas nawet szczury i kuny. Wchodzą pod maski samochodów, a zaraz zaczną ryć nory na zimę - mówi Barbara Rogala.

Na razie mieszkający w sąsiedztwie hodowli cieszą się świeżym powietrzem tylko po opadach deszczu. Ale zapowiadają, że będą walczyć dopóki nie pozbędą się kóz ze swojej ulicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska