Konspiratorzy zbierali się wysoko, na czwartym piętrze w nieistniejącej już kamienicy na rogu obecnych ulic Sokolniczej i Zelwerowicza. Stąd wzięła się nazwa polskiej organizacji konspiracyjnej "Olimp". Do niewielkiego mieszkania na ostatniej kondygnacji, w którym spotykali się jej członkowie, wdrapywano się jak na grecką górę Olimp. I tak już zostało. Było to zresztą bardzo wygodne i bezpieczne, bo wystarczyło tylko powiedzieć "spotykamy się na Olimpie" i każdy wtajemniczony wiedział, o co chodzi, bez konieczności podawania nazwisk czy adresu. Organizacja powstała latem 1941 roku, założyli ją Polacy, głównie z Wielkopolski i Górnego Śląska, przebywający na robotach we Wrocławiu oraz członkowie miejscowej Polonii. Miała przeprowadzać akcje sabotażowe i zbierać dane wywiadowcze dla aliantów, ale przede wszystkim wysiłek członków organizacji skierowany był na pomoc dla przybywających do miasta Polaków. A pomoc była potrzebna, bo ich liczba stale rosła, szczególnie gdy zaczęto kierować do Wrocławia transporty ludzi na przymusowe roboty.
W nowym miejscu czuli się niepewni i zagubieni, nierzadko musieli się ukrywać. Trzeba im było znaleźć lokal na kryjówkę, nakarmić, a potem załatwić dokumenty i legalną pracę. Przez mieszkanie na Sokolniczej 19 przewijały się dziesiątki osób. Jakim cudem udało się ukryć ten ciągły ruch w kamienicy położonej niemal w centrum miasta. Udawało się to pod osłoną działającej na parterze budynku restauracji Gustava Martina. Wiadomo, że miejsca takie odwiedza wiele osób, więc nikogo specjalnie nie dziwiły grupki ludzi wchodzące i wychodzące z kamienicy. Do czasu, bo coraz częstsze i dotkliwsze niepowodzenia niemieckiej armii na frontach wzmogły czujność gestapo. Ponieważ "Olimp" miał powiązania z katowicką tajną organizacją wojskową ZWZ, wspólne wysiłki wywiadowcze gestapo z obu miast, w tym śledzenie członków organizacji, szybko dały efekty. Nie tylko odkryto siedzibę "olimpijczyków", ale też rozpracowano całą grupę, 5 czerwca 1942 roku - około godziny 16 - urządzono obławę na jej członków. Równocześnie pod większe zakłady i fabryki podjechały wozy tajnej policji. Wyprowadzano i przeszukiwano wszystkich pracujących w nich Polaków. W browarze Karla Kipkego pracował Rafał Twardzik, jeden z założycieli organizacji. Znaleziono u niego wojskowe plany oraz materiały dotyczące produkcji miejscowych zakładów zbrojeniowych. Cenne dla aliantów informacje były przekazywane przez Kraków i Wiedeń do Anglii i Szwajcarii. Także inni członkowie mieli przy sobie obciążające ich materiały i dokumenty.
W tym dniu aresztowano łącznie niemal 80 osób. Początkowo więzieni byli we wrocławskich zakładach karnych. Mężczyźni zostali osadzeni w areszcie śledczym przy dzisiejszej ulicy Świebodzkiej, a kobiety więziono przy obecnej ulicy Łąkowej. Po brutalnych przesłuchaniach wywożono aresztowanych do obozów koncentracyjnych, głównie do Oświęcimia. Przeżyli tylko nieliczni. Kamienica, w której mieściło się mieszkanie Romana i Maryli Wyderkowskich - punkt spotkań członków organizacji zwane przez nich "Olimpem" - już nie istnieje. W tym miejscu znajduje się niewielki obelisk upamiętniający tych, którzy polegli za działalność konspiracyjną. Mimo tylu krzywd doznanych we Wrocławiu, ocaleni członkowie ruchu często decydowali się zostać w mieście także po wojnie i tu organizować swoje nowe, powojenne życie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?