Po raz ostatni piłkarze trójkolorowych na płytę twierdzy Wrocław wybiegli tydzień temu w ligowym meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Fajerwerków marketingowych z tej okazji nie było, ale na wysokości zadania stanęli za to piłkarze. Podopieczni trenera Oresta Lenczyka pokonali Górali 1:0, a autorem ostatniej bramki przy Oporowskiej stał się Piotr Celeban. Ostatniej do czasu, bo coś nam się wydaje, że wrocławianie jeszcze nieraz będą odbywać oficjalne mecze na Grabiszynie. Choćby w Pucharze Polski z niżej notowanymi rywalami. Póki co, przenoszą się na Pilczyce, a przy Oporowskiej będą trenować.
Najlepszy w historii mecz Śląska przy Oporowskiej? Każdy ma pewnie swój, który wspomina z największym rozrzewnieniem. Starsi wskazaliby pewnie popisowe występy WKS-u z udziałem największych gwiazd - Janusza Sybisa, Tadeusza Pawłowskiego, Ryszarda Tarasiewicza czy Waldemara Prusika. Ci młodsi mają już innych idoli - Dariusza Sztylkę czy Sebastiana Milę.
Zmieniali się piłkarze, zmieniała się Oporowska. Jeszcze po wojnie była tam bieżnia lekkoatletyczna, skocznia w dal i wzwyż. Później rozgrywane były już tylko mecze piłkarskie. Niegdyś mogło je oglądać nawet 18 tysięcy widzów. Po gruntownym remoncie na przełomie lat 2008/2009 trybuny są w stanie przyjąć dokładnie 8346 kibiców. Tylu też widzów dopingowało Śląsk podczas tegorocznych występów w Lidze Europejskiej. Dawniej mecze w pucharach wrocławianie rozgrywali na Stadionie Olimpijskim. W przyszłości areną ich kontynentalnych zmagań będzie obiekt na Pilczycach.
A na Oporowską pewnie prędzej czy później wrócimy. I znów usłyszymy dźwięk pozdrawiającego kibiców maszynisty przejeżdżającego za trybuną krytą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?