Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia. Hala, czyli odwrócony kosz na ziemniaki

Maciej Łagiewski
Hala Ludowa we Wrocławiu
Hala Ludowa we Wrocławiu fot. Paweł Relikowski
To było jedno z najważniejszych wydarzeń w historii Wrocławia. Przez prawie dwa lata miasto żyło budową monumentalnej Hali Stulecia. Szczególnie miejscy rajcy mieli wiele do powiedzenia na jej temat. Urzędnicy uważali Halę za zbyt kosztowną i ironicznie nazywali ją pudłem na kapelusze, wodomierzem czy odwróconym koszem na ziemniaki.

Wśród mieszkańców zdania były podzielone: jedni przychylali się do ocen urzędników, drudzy widzieli w szybko ro-snącej budowli powiew nowoczesności. W dniu otwarcia Hali – 20 maja 1913 roku – jasne stało się, że warto było zaryzykować i zaciągnąć ogromny kredyt na jej budowę, bowiem Wrocław wzbogacił się o prawdziwe dzieło architektury i swój nowy symbol. Miasto mogło się nią chwalić nie tylko w Europie.

W momencie powstania Hala była budowlą wyjątkową na skalę światową, która imponowała rozmiarami: 42 m wysokości z kopułą o średnicy 67 m. Jej żelbetowe przykrycie było wówczas największej rozpiętości na świecie. Pod tym względem z wrocławską budowlą w konkury mogły stawać jedynie niektóre konstrukcje stalowe.

Otwarcie Hali zaplanowano z wielką pompą, ale nie wszystko poszło zgodnie z planem. Na uroczystości nie przyjechał cesarz Wilhelm II. Miał on żal do władz miasta, że zamiast uczcić nazwą „Hala Stulecia” słynną bitwę narodów pod Lipskiem, radni zdecydowali, że będzie ona upamiętniała wydanie w marcu 1813 roku przez króla Prus, Fryderyka Wilhelma III, odezwy „Do mojego ludu”.

Wybór był zrozumiały: odezwę król napisał w swojej wrocławskiej rezydencji i wydał w lokalnej gazecie, poza tym dla radnych dokument był ważnym krokiem do demokratycznego oddania części władzy w ręce narodu. Cesarz rozumiał to inaczej i nie dość, że nie objął swoim patronatem Wystawy Stulecia, to jeszcze wysłał do Wrocławia następcę tronu, księcia Prus Fryderyka Wilhelma, aby ten reprezentował dwór na inauguracji Hali Stulecia. Gdy para książęca podjechała swoim samochodem pod drzwi Hali, znajdował się już w niej wielotysięczny tłum złożony z zaproszonych gości i przybyłych na otwarcie wrocławian. Choć od rana padał drobny, przenikliwy deszcz, na drodze prowadzącej w stronę parku Szczytnickiego zaczęły tworzyć się korki. Odświętnie udekorowane pojazdy konne i kołowe ciągnęły w stronę górującej nad zabudową tej części miasta potężnej kopuły. Książę wraz z zebranymi w Hali osobami wysłuchał pieśni patriotycznej wykonanej przez chór męski, złożony z 600 wrocławskich śpiewaków.

Następnie przemówił burmistrz Wrocławia Paul Matting, który nazwał nową budowlę „pomnikiem wyzwolenia ojczyzny i przestrogą dla przyszłych pokoleń”. Zebrani we wnętrzu ludzie mogli podczas inauguracyjnych występów i przemówień przekonać się, że zapowiedzi o doskonałej akustyce sali widowiskowej nie były ani trochę przesadzone. Następnie książę otworzył Wystawę Stulecia.

Punktem kulminacyjnym uroczystości była premiera dramatu Gerharta Hauptmanna o bitwie pod Lipskiem. Jednak sztuka nie przypadła wrocławianom do gustu: miała wydźwięk pacyfistyczny i zawierała krytykę wojny. Po licznych protestach wkrótce zdjęto ją z afisza. Mieszkańcy miasta jeszcze długo wspominali uroczyste otwarcie Hali Stulecia. Także dziś Hala Stulecia, zwana też Ludową, to jeden z tych obiektów, z których jesteśmy szczególnie dumni. Zwłaszcza że jako jedyna budowla z Wrocławia znajduje się na prestiżowej liście światowego dziedzictwa UNESCO.

Autor jest dyrektorem Muzeum Miejskiego Wrocławia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska