Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia. Biskup rządził od Wrocławia po Berlin

Katarzyna Kaczorowska
Ksiądz profesor Józef Pater, historyk i badacz dziejów Kościoła z Wrocławia
Ksiądz profesor Józef Pater, historyk i badacz dziejów Kościoła z Wrocławia Paweł Relikowski
Ksiądz dr Karol Milik został polskim administratorem archidiecezji wrocławskiej15 sierpnia 1945 roku. Czekały na niego całkowicie niemiecka kuria, kapituła z wikariuszem Ferdynandem Piontkiem, biskup Joseph Fercher i zwykli księża. Kiedy zatrzymał się u sióstr elżbietanek, te dały mu maleńki pokoik przekonane, że wyjedzie w ciągu dwóch tygodni – pisze Katarzyna Kaczorowska

Wszystko miało zostać po staremu. Ale nie zostało. Słowa księdza dr. Karola Milika z listu pasterskiego, który przetłumaczono na niemiecki bez jakichkolwiek zmian wobec wersji oryginalnej, były szokiem. Administrator reprezentujący prymasa Polski napisał bowiem „wybiła godzina sprawiedliwości”. A kiedy przyszedł do niego jeden z proboszczów, co ma robić, bo jego parafianie wyjeżdżają do Niemiec, ale przecież on zgodnie z Kodeksem prawa kanonicznego probostwo ma dożywotnio i jest nieusuwalny, ks. Milik spojrzał na niego przeciągle i powiedział zdecydowanym tonem: – Miejsce pasterza jest przy owcach jego. Chyba nie zostawi ksiądz swoich parafian samych?

Archidiecezja wrocławska długo była jedną z największych w Europie. Biskupstwo podniesione do rangi arcybiskupstwa w 1930 roku, po podpisaniu konkordatu z Niemcami, sięgało po Berlin, obejmowało Pomorze zachodnie, Warmię aż po Pelplin. Dzisiaj w porównaniu z tamtą potęgą, to archidiecezja na miarę zwykłego człowieka. Do biskupa blisko i nie trzeba jechać kilkaset kilometrów, by z nim porozmawiać. Ale nie zawsze tak było.

Rok 1000. Zjazd Gnieźnieński. Bolesław Chrobry gości swojego wielkiego przyjaciela cesarza Ottona III. Niektórzy twierdzą też, że na imponujących rozmachem uroczystościach poczesne miejsce wśród gości zajmuje sam kardynał Roberto, wysłannik papieża. Spotykają się i rozmawiają w miejscu szczególnym – w katedrze gnieźnieńskiej spoczywa ciało męczennika, św. Wojciecha, biskupa praskiego, człowieka o wielkich wpływach w Rzymie, przyjaciela cesarza, misjonarza, który zginął, bo chciał nawracać Prusów.

– Te trzy autorytety: przyszły król Polski, cesarz i kardynał zdecydowały wtedy, że obok istniejącego już biskupstwa poznańskiego zostanie powołana metropolia gnieźnieńska, oraz trzy biskupstwa tzw. sufraganalne: w Kołobrzegu, Wrocławiu i Krakowie – mówi ksiądz profesor Józef Pater, historyk i badacz dziejów Kościoła.
– I od samego początku, a więc od tego roku 1000 Wrocław był w tym szczęśliwym położeniu, że stolica biskupstwa była usytuowana w jego centrum. Dlatego mimo licznych zmian, politycznych, gospodarczych czy nawet w strukturze kościelnej, biskupstwo wrocławskie pozostawało mniej więcej w tych samych granicach – dodaje ks. Pater i podkreśla, że pierwsze poważne zmiany polityczne pojawiają się w XIV i na początku XV wieku. – Gdy powstawało biskupstwo, przynależało ono do państwa polskiego. Ale po niefortunnym podziale królestwa na dzielnice, następuje dalsze dzielenie poszczególnych księstw – w pewnym momencie Śląsk ich miał aż 19! – i tutaj, na Śląsku, dochodzi w końcu do poddania tych księstw Cesarstwu Rzymskiemu Narodu Niemieckiego.

Władysław Łokietek doprowadza do zjednoczenia rozbitych księstw. Królem zostaje Kazimierz Wielki, jego syn. Na tronie czeskim zasiadają wtedy Luksemburgowie, którzy wszelkimi siłami starają się udowodnić swoje prawa do tronu polskiego. Kazimierz dopiero w 1335 roku uzyskuje od Jana Luksemburskiego zrzeczenie tych praw, co potwierdza pokój zawarty w Namysłowie w 1348 roku, a na mocy którego polski władca zrzeka się praw do śląskich księstw.
– A w 1351, we Wrocławiu, spotykają się na wielkim zjeździe Kazimierz Wielki i Karol IV Luksemburski. To taka kropka nad „i”. Przejście Śląska pod władzę Luksemburgów zostaje ostatecznie potwierdzone, ale Kazimierz zastrzega jeden warunek – Śląsk przynależeć będzie w dalszym ciągu do metropolii gnieźnieńskiej. Jak widać, sądził, że struktury kościelne są trwalsze niż państwowe – uśmiecha się ksiądz profesor i przyznaje, że ten związek z metropolią trwał dość długo.

Kryzys pojawia się wraz z rozwojem protestantyzmu i postępującą germanizacją Śląska. Biskup Jan IV Roth zabrania przyjmowania do kapituły katedralnej Polaków, ale w niektórych sytuacjach biskupi wrocławscy odwołują się jednak do metropolity gnieźnieńskiego. Świadomość więzi mieli też polscy królowie – Zygmunt Stary zabiegał o to, aby jeden z jego synów był biskupem wrocławskim, później sukcesem zakończyły się starania Wazów: biskupem został Ferdynand Waza.
– Ale trzeba mieć świadomość, że niektórzy biskupi dążyli do całkowitego zerwania relacji z Gnieznem. Ta skomplikowana sytuacja polityczna komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy w 1741 roku Fryderyk II wkracza na Śląsk i włącza go do państwa pruskiego. W granicach diecezji wrocławskiej nagle znajdują się tereny przynależące z jednej strony do Prus, z drugiej do Austrii Habsburgów. Nie jest to łatwa sytuacja – podkreśla dyrektor Muzeum Archidiecezjalnego.

W 1810 następuje tzw. wielka sekularyzacja klasztorów. Ale 11 lat później – kiedy po królestwie polskim jest już tylko wspomnienie – dyplomacja pruska odnosi wielki sukces polityczny: ukazuje się bulla papieska „De salute animarum”, na podstawie której Śląsk zostaje oddzielony od metropolii gnieźnieńskiej. Jednocześnie biskupstwo wrocławskie zostaje bezpośrednio poddane pod Stolicę Apostolską.
– I niewątpliwie możemy już mówić o optyce narodowej w Kościele. Od czasów austriackich kapituła katedralna, mimo iż miała wolność w wyborze biskupa wrocławskiego, to jednak najczęściej wybierała przedstawiciela cesarskiego. Podobnie było za Fryderyka II – mówi ksiądz profesor i uśmiecha się: – W osiemnastym stuleciu sytuacja w tej części Europy była bardzo dynamiczna. Wielki przyjaciel Fryderyka II, Filip Gottard Schaffgotsch, w czasie wojny siedmioletniej przeszedł na stronę Habsburgów. Przekonany, że wygrała Austria, kazał odśpiewać we wrocławskiej katedrze Te Deum. I musiał uciekać do Janowej Góry w austriackiej części biskupstwa wrocławskiego. I po co się tak spieszył?
Ksiądz profesor Józef Pater osiemset lat podległości biskupstwa wrocławskiego pod metropolię gnieźnieńską tłumaczy krótko: Boże młyny powoli mielą, ale dokładnie mielą.

– Kościół nigdy nie spieszył się z decyzjami politycznymi. Bezpośrednia podległość biskupstwa wrocławskiego pod Watykan trwała przecież ponad 100 lat, bo dopiero w 1930 roku została utworzona archidiecezja wrocławska – dodaje.
W 1914 roku wybucha I wojna światowa, która całkowicie zmieni geografię polityczną Europy. Watykan nie mógł tego nie zauważyć. W 1921 roku wschodnia część Górnego Śląska zostaje przyłączona do Polski. I utworzona zostaje administracja apostolska w Katowicach – na jej czele staje późniejszy prymas, August Hlond. W 1925 roku administracja zostaje podniesiona do rangi biskupstwa, więc biskupstwo wrocławskie traci prawie milion katolików.
– Stolica Apostolska widziała nie tylko efekty powstań śląskich, ale przede wszystkim dostrzegła odrodzenie polskości na Górnym Śląsku widoczne w tym, że do kapłaństwa zgłaszała się coraz większa liczba miejscowych kandydatów. Nowi księża szli nie ze sfer wyższych, ale z ludu i polskość była dla nich bardzo ważna – podkreśla ks. Pater. I przyznaje, że kwestie narodowościowe nie były w Kościele powszechnym bez znaczenia. Kardynał Georg Kopp, a później Adolf Bertram pilnowali, by w konwikcie było nauczanie w języku polskim. Bertram, już po wygranej nazistów, nie zgadzał się na wprowadzenie zakazu spowiedzi po polsku. Tłumaczono też na język polski listy pasterskie. Ale jak podkreśla ksiądz profesor, przynajmniej do 1933 roku niemiecki Kościół wiedział, że i w jego interesie jest, by kandydaci do kapłaństwa nawet pochodzenia niemieckiego znali język polski i mogli wśród Polaków pełnić posługę duszpasterską.

Skuteczność polskiej dyplomacji kościelnej i państwowej potwierdziły wydarzenia z 1925 roku –powstaje biskupstwo katowickie jako sufragania przynależąca do metropolii krakowskiej, a więc całkowicie wyłączone spod jurysdykcji Wrocławia. Zmiany polityczne zostały zaakceptowane.
– Ale w 1929 roku zostaje zawarty konkordat między Niemcami a Stolicą Apostolską, negocjowany przez ówczesnego nuncjusza a późniejszego papieża Piusa XII, Eugenio Pacellego. A rok później biskupstwo wrocławskie zostaje wyniesione do rangi arcybiskupstwa. Jako stolicy metropolii podlega mu biskupstwo berlińskie, niegdyś delegatura biskupstwa wrocławskiego. Mało tego, Wrocławiowi zostaje podporządkowane też wielkie biskupstwo warmińskie, mocno sprotestantyzowane, i tzw. wolna prałatura w Pile – opisuje historyk.
Ta sytuacja trwa do 1945 roku, kiedy rzeczywistość zmienia się radykalnie, przede wszystkim pod względem politycznym. Ogromne arcybiskupstwo zostaje podzielone na administracje apostolskie podlegające bezpośrednio prymasowi Hlondowi, a potem Wyszyńskiemu.

– Ale podkreślę – Watykan właściwego podziału na biskupstwa nie dokonał, bo nie było zawartego traktatu pokojowego. Dopiero kiedy do Polski przyjechał kanclerz Willy Brandt, który uklęknął w Warszawie przed Pomnikiem Bohaterów Getta, a później w Oświęcimiu, zostało zawarte porozumienie polsko-niemieckie. Co ciekawe, do dzisiaj nie mamy z Niemcami traktatu pokojowego, ale to porozumienie pozwoliło Pawłowi VI w 1972 roku wydać bullę „Episcoporum Poloniae coetus ”, w której zakreślono nowe granice metropolii wrocławskiej z przynależnymi do niej sufraganiami: biskupstwami opolskim i gorzowskim.
Kolejne zmiany nastąpiły 20 lat później – Jan Paweł II w roku 1992 wydał bullę „Totus tuus poloniae populus”, na mocy której zostaje utworzona m.in. diecezja legnicka, oczywiście wydzielona z archidiecezji wrocławskiej. Sześć lat później archidiecezja wrocławska znów została uszczuplona – tym razem papież wydzielił z niej diecezję świdnicką.

Nowo mianowany metropolita, arcybiskup Józef Kupny, przyznał niedawno: – Kiedyś to była niesamowicie ważna dla Kościoła w Europie stolica. Jeszcze Jan Paweł II uszanował tradycję i mianował arcybiskupa Henryka Gulbinowicza kardynałem... Ale ważne jest pytanie, czy będzie kontynuacja tradycji, czy też raczej odejście od niej i Wrocław już nie będzie stolicą kardynalską. Ja odpowiedzieć nie potrafię, ale chcę uczciwie zarysować ten scenariusz.

Katarzyna Kaczorowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska