Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

HISTORIA: Adam Pleśnar. Człowiek-Polak, Demokrata...

Katarzyna Kaczorowska
Adam Pleśnar
Adam Pleśnar Janusz Wójtowicz
Adam Pleśnar. Całe życie walczył o demokrację, ale już w demokracji nie został ani posłem, ani senatorem, ani nawet radnym. Zmarł 9 marca tego roku - pisze Katarzyna Kaczorowska

W 2008 roku napisał swój własny nekrolog. Pod krótkim wierszem widnieje podpis "Dolnoślązak Anonim" i data 1 listopada.
"W całym swoim życiu dziwolągiem był / w młodości ascetą w późnych latach pił / dzierlatki podrywał bo miał dużo sił / i często żałował że żony nie bił / o języku wspólnym dla ludzkości śnił / nie krótko nie długo ot tak w sam raz żył".
- Dwa lata temu Adam poważnie zachorował. Był w szpitalu. I po zakończeniu leczenia zaczął jakoś tak powoli porządkować swoje ziemskie sprawy - uśmiecha się Ryszard Sławczyński, szef Klubu Muzyki i Literatury, któremu w tym porządkowaniu przypadła rola słuchacza i archiwisty.

- W czasie wielu spotkań opowiadał mi wiele różnych historii ze swojego burzliwego życia, ale jedna chyba najlepiej oddaje to, jaki był - mówi po chwili Sławczyński.
Adam Pleśnar miał wtedy 16 lat. Za to, że był współorganizatorem konspiracyjnej organizacji młodzieżowej "Krucjata" w liceum w Paczkowie, odsiadywał wyrok 1,5 roku więzienia. Kolejno w Nysie, Opolu i Jaworznie.
- Był wtedy ultrakatolikiem. Siedział w pojedynczej celi, przy pryczy miał niewielką szafkę, taką jak w szpitalach. I modlił się. Rano, w południe, wieczorem. I robił z chleba krzyż, który stawiał na widocznym miejscu, na szafce, tak by widział go strażnik więzienny, tak zwany służbowy, który zaglądał do celi co kilka godzin - opowiada Ryszard Sławczyński.
W Polsce panował szczyt stalinizmu. Więzień polityczny nie miał prawa mieć krzyża, w dodatku zrobionego z więziennego chleba. Strażnik doniósł więc o sprawie przełożonym, a ci zdecydowali - 16-letni więzień nie będzie robił więcej krzyży, bo... nie dostanie więcej chleba.

- Ale do celi Adama, na parapet, przylatywały wróble, którym wysypywał okruszki pozostałe po lepieniu krzyża. Zaprzyjaźnił się z nimi, więc kiedy przyleciały na parapet i nic nie znalazły, zaczął przemawiać do jednego z nich. "No, przyjacielu, nic na to nie poradzę. Nie mam dzisiaj dla ciebie chleba, bo mi go zabrali" - szef Klubu Muzyki i Literatury przyznaje, że ta historia to dla niego kwintesencja postaci Adama Pleśnara. - Wrażliwy, pryncypialny, trochę oryginał, trochę dziwak, niezmienne wierny ideałom i ważnym sprawom - dodaje Sławczyński i przytacza słowa, o jakie na swoim grobie poprosił go jakiś czas temu Adam Pleśnar w trakcie kolejnej roz-mowy: - "Człowiek-Polak, Demokrata-Esperantysta". I wszystko jest jasne.
Za szkolną "Krucjatę" został w 1950 roku relegowany z liceum. Z więzienia zwolniono go 6 grudnia 1952 r. Pracował fizycznie i jednocześnie robił wszystko, by ten wyrok nie odebrał mu szans na wykształcenie - zdał korespondencyjnie maturę i zaczął studia na Uniwersytecie Wrocławskim.

Lubił iść pod prąd, albo - jak mówią ci, co go znali - był wierny swoim ideałom, nawet jeśli oznaczało go wyrok więzienia. W latach 60. został dwa razy skazany - najpierw na 8 miesięcy w zawieszeniu na dwa lata za przechowywanie pism bezdebitowych, a potem na 2,5 roku w związku z tzw. sprawą Karola Gło-gowskiego, który próbował podjąć działalność tajną w oparciu o środowisko Związku Młodych Demokratów, z którym Pleśnar był mocno związany. Zwolniono go przedterminowo 3 lutego 1965. Dwa lata później był już absolwentem historii na Uniwersytecie Wrocławskim, a 10 lat później do dyplomu historyka dołączył dyplom absolwenta wydziału prawa Uniwersytetu Wrocławskiego.
Był wielkim fanem esperanto.

- Demokracja jest dla mnie najważniejsza. Tej demokracji nauczyło mnie też esperanto, język otwarty na każdego i dostępny dla każdego. Jedyny w swoim rodzaju. Wierzę, że kiedyś zostanie językiem nie tylko Unii Europejskiej, ale i światowego rządu, który będzie stał na straży światowego pokoju- mówił "Gazecie Wrocławskiej" w 2009 roku.
W PRL odebrano mu funkcję przewodniczącego Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Esperantystów we Wrocławiu. Stracił ją, bo bronił demokracji w Związku i jego niezależności od państwowej propagandy.

Nie krył, że miłością do esperanto zaraził się w więzieniu w Jaworznie - od starszego o kilka lat więźnia.
- No cóż, miałem wyraźnie tendencje do nacjonalistycznego myślenia, co w tamtych czasach nie było takie rzadkie. Z drugiej strony, rodzicom bliżej było do pepeesowskiej lewicy niż endecji, choćby z racji świeżej pamięci biedy, jaka panowała w przedwojennej Polsce. Co więcej, oboje, mama i tata, cieszyli się, że do Polski zostały włączone Ziemie Odzyskane, jak to się wtedy mówiło, ale równocześnie nie zgadzali się na stalinizm. No i jak się w takim zamęcie odnaleźć, kiedy się ma 16 lat? - opowiadał mi Adam Pleśnar w 2009 roku. - Już po wyjściu z więzienia trafiłem na świetnego esperantystę, polskiego Żyda Jakuba Garbara. I on mi wytłumaczył: "Adam, jest kapitalizm demokratyczny, monarchistyczny i autokratyczny. Więc socjalizm też może być demokratyczny i wielopartyjny".

Było więc oczywiste, że musiał protestować przeciwko zmianom w Konstytucji PRL, a od 1977 r. należał do członków Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela i był jednym z liderów tworzącego ROPCiO Ruchu Wolnych Demokratów. Ruch miał być dla niego platformą, która da możliwość uczestniczenia opozycji w legalnej polityce, m.in. w wyborach do Sejmu. I co ciekawe, z umiłowania demokracji nie zapisał się do nowo powstałej Solidarności. Tak jak walczył z konstytucją uznającą przewodnią rolę Związku Radzieckiego, tak nie zgadzał się, by Solidarność miała zapisane w statucie uznanie kierowniczej roli Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. W stanie wojennym internowano go, najwyraźniej uznając, że jego pryncypialny stosunek do demokracji może przynieść same kłopoty. Zamiast kłopotów przyniosło mu znajomości, które pielęgnował do końca - przyjaźń z nieżyjącymi już dziennikarzem Wiesławem Wodeckim i fizykiem Janem Przystawą, opozycjonistą, który po 1989 roku był gorącym orędownikiem jednomandatowych okręgów wyborczych. Cała trójka od wyjścia z "internatu" spotykała się regularnie, dyskutując, przyglądając się zmieniającej Polsce. Wodecki początki ich przyjaźni opisał w książce "Herbata na żyletkach". Na jego pogrzebie Pleśnar mówił o wolności do debaty, ale mało kto wie, że idea Okrągłego Stołu zrodziła się we Wrocławiu w 1982 roku - Adam Pleśnar wraz z Marianem Sobierajskim zaproponowali rozmowy coraz bardziej polaryzującej się opozycji. Próbę doprowadzenia do takiego spotkania podejmowali czterokrotnie. Bezskutecznie.

Bogusław Mazur, dziennikarz, autor pracy magisterskiej o ROPCiO, tak pisał o Adamie Pleśnarze we wstępie do broszury, wydanej w 2009 roku na 19. Międzynarodowy Espe-rancki Kongres Ekumeniczny: "Pleśnar wierzy, że sens życiu nadaje przyzwoitość. Łączy też w sobie delikatność jedwabiu z twardością tytanu. Delikatność widać w otwartości na dialog i czarującym poczuciu humoru. Twardość w gotowości do obrony własnych racji i odporności na pokusy świata, który podsuwa łatwe drogi do sukcesu".

- Dzwonił do mnie regularnie, by analizować wydarzenia polityczne. W początkach maja zeszłego roku był wręcz młodzieńczo podekscytowany swoją decyzją - wspomina Józef Pinior, senator i legendarny działacz opozycji solidarnościowej. - Bo wziął udział z pochodzie pierwszomajowym i szedł ramię w ramie z młodymi ludźmi, którym bliskie są ideały równości. A po drugie - i tym zaskoczył mnie kompletnie - zapisał się do PPS-u. Ale gdybym miał go scharakteryzować, to powiedziałbym, że najważniejsze były dla niego suwerenność Polski i demokracja.
W 2011 Adam Pleśnar został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski . Zmarł 9 marca 2013 roku. KAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska