Niespełna trzy lata temu cała Polska usłyszała o młodej działaczce politycznej, która publicznie wypowiedziała walkę hejtowi w Internecie.
W filmie, który rozszedł w tempie błyskawicznym po Twitterze, Karolina Mrozowska rozpoczęła kampanię „Czas na hejt stop”. Pokazała także także kilka prywatnych wiadomości, jakie otrzymała przez media społecznościowe od przeciwników Prawa i Sprawiedliwości tylko dlatego, że wspiera tę partię.
Kilka dni temu rzecznik prasowa okręgu wrocławskiego PiS odkryła, że ktoś na Instagramie podszywa się pod nią za pomocą fałszywego konta.
- Tego dnia byłam w pracy, zostałam powiadomiona przez znajomych, którzy zobaczyli moje drugie, nieprawdziwe konto na Instagramie. Widniało moje imię i nazwisko oraz zdjęcie z mojego prywatnego profilu. Został tam także zamieszczony link. Nie kliknęłam w niego, ale widać było insynuację, że tam znajdziemy „więcej odważnych zdjęć” – opowiada nam Karolina Mrozowska.
Co ciekawe, z fałszywego konta zostały wysłane zaproszenia do znajomych Karoliny, ale ona sama z nie mogła zareagować używając prawdziwego konta. Ktoś ją od razu zablokował.
- Udało mi się doprowadzić do usunięcia fałszywego konta dzięki pracownikom ministerstwa cyfryzacji. Pomogli mi szybko i dzięki ich reakcji konto już nie istnieje, za co bardzo im dziękuję – dodaje działaczka PiS.
Fałszywe konto odbiera jako próbę oczerniania i narażenia na szwank jej wizerunku. Jej zdaniem w tej sprawie znaczenie ma fakt, że działa w polityce.
- Udzielam się od ponad 10 lat społecznie i politycznie. Takie niemiłe sytuacje zdarzają raz na jakiś czas. Pamiętam, jak kiedyś rozdawałam ulotki z zaproszeniem na wydarzenie dotyczące Żołnierzy Wyklętych. Nagle jeden mężczyzna wziął ulotkę, rzucił pod nogi, podeptał i mnie wyzywał. Styczność z osobami, które mają inne poglądy bywa ciężka – stwierdza K. Mrozowska.
Kiedy z biegiem lat coraz bardziej angażowała się w politykę, zmagała się z coraz większym hejtem. Apogeum nadeszło podczas ostatniej kampanii prezydenckiej. Ta spirala hejtu tak bardzo się nakręcała, że postanowiła, publicznie zabrać głos.
- Chodzi głównie o komentarze w Internecie pod moimi profilami społecznościowymi, a o także wiadomości prywatne. One nie tylko obrażały mnie za moje poglądy polityczne, ale także obrażano mnie za mój wygląd, czy wyznanie. W wiadomościach prywatnych pojawiało się wiele wulgaryzmów, a nawet życzono mi śmierci… - wspomina działaczka.
Jak sobie z tym radzi? Brak kultury stara się ignorować, ale uważa, że na mocniejsze ataki należy reagować.
- Nie pozwalajmy, by hejterzy budowali swoją popularność na obrażaniu innych. Nie możemy się biernie przyglądać, jeśli jesteśmy świadkami takiego ataku, czy to w sieci, czy na żywo. Warto walczyć o swoje dobre imię i zawsze stanąć w obronie atakowanej osoby – apeluje Karolina Mrozowska.
Z jej doświadczenia wynika, że nie warto polemizować z hejterami. To tylko nakręca spiralę hejtu, daje wiatr w żagle atakującemu. W sieci do końca nie wiemy, kim jest autor komentarza, nie mamy pewności czy podane przez niego dane są prawdziwe.
- Z drugiej strony nawet w sieci nikt do końca nie jest anonimowy i nikt nie pozostaje bezkarny. Wierzę że nękanie da się wychwycić i pociągnąć sprawcę do odpowiedzialności – uważa działaczka.
Zaznacza, że jeśli ktoś jest aktywny publicznie, to musi się liczyć z odmiennym zdaniem odbiorców jego treści. Trzeba jednak rozróżnić konstruktywną krytykę od hejtu. Tę pierwszą należy przyjąć, można się do niej ustosunkować, ale z tym drugim należy walczyć.
- Hejt wzmaga się w czasie kampanii politycznych - odczuwamy to ja i moi znajomi. Myślę, że ja teraz mam grubą skórę, ale nie każda osoba taka jest. Ktoś może mieć naprawdę dużą wrażliwość. Dlatego hejt może powodować poważne problemy psychiczne – podsumowuje K. Mrozowska.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?