Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hala Hutmenu zabytkiem, czy nie? Teraz decyzję podejmuje minister kultury

Błażej Organisty
Błażej Organisty
Pawel Relikowski / Polska Press
Konserwator dolnośląski wpisał halę wraz z otoczeniem do rejestru zabytków, ale od jego decyzji są dwa odwołania. Daniel Gibski jest pewny, że ten budynek przemysłowy ma wartości historyczne, naukowe, a nawet artystyczne. Walory obiektu dostrzegają także architekci z Wrocławia. Zgoła innego zdania są przeciwne wpisowi spółki. One uważają halę za bezwartościową, za wstydliwe świadectwo zacofania technicznego i bylejakości architektury przemysłowej. Ich zdaniem jej pozostawienie nie leży w interesie społecznym.

Dolnośląski konserwator zabytków od trzech lat stara się, by hala Hutmenu (ta z charakterystycznym dachem szedowym o regularnym, zębatym tudzież pilastym kształcie) stała się zabytkiem. Po udaremnionej pierwszej próbie po raz kolejny wpisał ją do rejestru zabytków w styczniu bieżącego roku. Od jego decyzji są dwa odwołania.

Przeciwne są dwie spółki. Pierwsza to Hutmen, zależna od grupy kapitałowej Boryszew. Druga to WRE Grabiszyńska 231, powiązana z wrocławskim deweloperem i2. Grupa Boryszew prawie na pewno (umowa przedwstępna jest podpisana) sprzeda swoje tereny deweloperowi z Warszawy, natomiast firma i2 już kilka lat temu zaplanowała budowę biurowca na jednej z działek leżących na terenie zakładów Hutmen, przy ul. Grabiszyńskiej 231.

Poprzez wpis wojewódzki konserwator pragnie chronić halę przed nadmiernymi zmianami, podczas gdy właściciele gruntów najwyraźniej nie chcą być krępowani. Uznają, że wpis silnie ogranicza (ich) prawo własności.

Wpis do rejestru zabytków rzeczywiście nakłada pewne ograniczenia przy adaptacji obiektu na nowe funkcje, z pewnością jednak zmiany nie uniemożliwia, jest natomiast gwarancją zachowania wartości zabytku w procesie inwestycyjnym dla organu konserwatorskiego, który zechce i potrafi ze swych prerogatyw skorzystać — przybliża konserwator Daniel Gibski. — Niestety, doświadczenia z postępowaniem miejskiego konserwatora zabytków z druzgocąco przekształcanymi poindustrialnymi zabytkami Wrocławia, takimi jak port Miejski, młyn Różanka, młyny Maria, nie dają takiej gwarancji — dodaje.

Pisze, że działania spółki Hutmen zmierzają do przebudowy hali, co w konsekwencji doprowadzi do utraty jej cech zabytkowych.

Cechy historyczne, naukowe i artystyczne

Konserwator twierdzi, że budynek bezsprzecznie posiada wartość zabytkową i zasługuje na przekazanie następnym pokoleniom. W pisemnej decyzji o wpisie uzasadnia to szeregiem argumentów.

Po pierwsze, wedle niego, hala jest śladem minionej epoki, a jej forma jest ważnym przykładem architektury późnego modernizmu w przemysłowej tkance miasta, jak również źródłem badań dla historyków sztuki. Omawiając wartości historyczne konserwator wyróżnia miejsce, w którym stoi – na terenie zakładu, który kontynuował przemysłową działalność przedwojennych poprzedników. Hala miała być nie tylko funkcjonalnym obiektem przemysłowym, ale także wizytówką odbudowującego się ze zniszczeń Wrocławia. W opinii Daniela Gibskiego stanowi ona część dziedzictwa powojennego modernizmu.

— Jako wartość potraktowano także postać projektanta, ciągłość produkcji czy epizody strajkowe z lat osiemdziesiątych XX wieku, istotne jako wartość historyczna związana z zakładem — mówi konserwator dolnośląski.

Po drugie obiekt nie był przebudowywany, co ma znaczenie dla zachowania waloru naukowego poprzez jego unikatowość, integralność i autentyzm.

Po trzecie ma walory artystyczne, które w jej przypadku tkwią w sposobie kształtowania bryły i elewacji. Sposób ten w architekturze przemysłowej przejawia się w prostej formie, dopasowanej do funkcji budowli. Konserwator odnosi się także bezpośrednio do dachu, pisząc, że ze względu na rozpiętość jest twórczy i jedyny w swoim rodzaju, niespotykany w tej skali na terenie Polski. Uszkodzenia czy zniszczenia związane z użytkowaniem budowli nie ujmują jej wartości ani wyznaczników stylu.

Aby obiekt uznać za zabytek, musi on mieć walory artystyczne, historyczne lub naukowe. Konserwator w hali dostrzega je wszystkie. Tymczasem przeciwnicy nie widzą żadnych. W uzupełnieniu odwołania piszą dosadnie i oceniają surowo (tu kilka wybranych fragmentów):

  • obiekt nie ma jakiejkolwiek wartości historycznej bądź kulturowej i jego zachowanie nie leży w jakimkolwiek interesie społecznym;
  • forma, konstrukcja, kształt dachu, układ, stylistyka elewacji (…) elementy charakterystyczne dla pospolitych budowli przemysłowych lat 60. i 70. minionego wieku, charakteryzujących się niechlujstwem wykonawczym i znacznym zużyciem technicznym;
  • jest byle jakim obiektem, nie wnoszącym niczego do rozwoju myśli naukowej, architektonicznej, jest co najwyżej wstydliwym świadectwem zacofania technicznego i bylejakości architektury przemysłowej, bardzo pospolitej na terenie Wrocławia i Polski;
  • taka konstrukcja dachu jest typowa, stosowana od dawna i nadal w budownictwie przemysłowym;
  • prosta forma (…) nie jest przejawem artyzmu, a normalnym zjawiskiem;

Spółka Hutmen podkreśla, że z przyczyn oczywistych jest zainteresowana uniknięciem wpisu do rejestru, kierując się dążeniem do przeprowadzenia uczciwego procesu dowodowego, który skończy się ustaleniem rzeczywistych wartości i walorów hali. Strony zarzucają konserwatorowi niestaranność i nierzetelność oraz wskazują na błędy formalne i merytoryczne w działaniach związanych z wpisem.

Opinie architektów

Dodanie do rejestru zabytków popiera Zbigniew Macków, architekt projektujący we Wrocławiu:

— Hala zębata jest wyjątkowym budynkiem wśród architektury przemysłowej, nie tylko w skali miasta, ale w ogólnopolskiej. Ten obiekt zajmuje bardzo istotne miejsce w historii architektury przemysłowej.

Architekt zwraca uwagę, że Hutmen to znacznie więcej niż hala i wieża, która formalnie jest zabytkiem:

— Rozmiar terenu zachęca do budowania. Dzięki właściwemu połączeniu budynków nowych z zabytkowymi całość może zyskać na wartości. Nie trzeba wybierać pomiędzy mieszkaniami, biurami a zabytkami. To bez wątpienia da się połączyć. Można jednocześnie chronić zabytek i otaczać go budowlami, osiągając swojego rodzaju kompromis społeczny, co udaje się w wielu krajach na całym świecie.

Potencjał drzemiący w uśpionej hali dostrzega także architekt Artur Szczepaniak:

— Warto chronić ją tak, aby wykorzystać jej możliwości na przyjęcie nowej funkcji, skoro stara się skończyła. Dobra współpraca inwestora, konserwatora i projektanta zaowocuje świetnym projektem. Nowa funkcja wzbogaci halę, w której zastosowano ciekawe i inspirujące rozwiązania architektoniczne, co rzadko widuje się we współczesnych obiektach przemysłowych.

Architekt rozumie protesty właścicieli, bo wpis do rejestru ogranicza im możliwości zagospodarowania terenu, ale przypomina, że przy odpowiednim podejściu obecność hali i wieży, która jest wartością dodaną, można przekuć w korzyść dla całego obszaru od Hutmenu aż po FAT. Sugeruje nawet konkretny pomysł – nadbudowanie hali, ale bez ingerencji w jej obrys, ponieważ uważa, że w centrum dużego miasta potrzeba wysokości. (Biuro Artura Szczepaniaka kilka lat temu pokazało wizję zabudowania obszaru ograniczonego od południa ulicami Grabiszyńską i Klecińską, a od północy linią kolejową. Animacja jest na końcu artykułu).

Otoczenie hali

Wraz z budynkiem konserwator włączył do rejestru jego otoczenie, w tym dwie sąsiednie działki (na czerwono).

Hala Hutmenu zabytkiem, czy nie? Teraz decyzję podejmuje minister kultury

— Na uwagę zasługuje przestrzeń wnętrza, forma i skala dachu, ekspresyjny, a zarazem monumentalny wyraz elewacji ulicznej, która na trwałe wpisała się w krajobraz kulturowy tej części miasta, z tego powodu ochroną objęto także otoczenie zabytku od strony ul. Grabiszyńskiej — argumentuje Daniel Gibski.

Konserwator chce, by ekspozycja hali nie była ograniczona ani od południa, ani od wschodu, natomiast spółka WRE pisze, że trudno chronić boczny widok na nią, skoro obecnie jest on zasłonięty. Działanie konserwatora postrzega więc jako irracjonalne, w szczególności w zakresie działek należących do spółki.

Decyzja w rękach ministra

Sprawa hali jest teraz w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Termin rozstrzygnięcia nie jest znany. Minister może albo podtrzymać decyzję konserwatora, albo ją uchylić i przekazać do ponownego rozpatrzenia, bądź ją uchylić i umorzyć postępowanie.

— Do tego czasu decyzja nie jest prawomocna. W przypadku jej utrzymania w mocy otwarta pozostaje droga postępowania przed sądami administracyjnymi. Do czasu rozstrzygnięcia przez sąd nie jest ostateczna — informuje Daniel Gibski.

Poprzednim razem, w 2019 roku, gdy konserwator po raz pierwszy wpisał halę z otoczeniem do rejestru, minister zdecydował na korzyść strony odwołującej się.

Hala tłoczni, ciągarni, wykańczalni

Budynek został wzniesiony w latach 1968 – 1972, w stylistyce późnego modernizmu, według projektu Jerzego Surmy, podczas drugiej rozbudowy zakładów Hutmen. Konstrukcja stalowa, dach szedowy z wielkoformatowych płyt strunowo-betonowych typu “Jelcz”. Elewacje wykonane z płyt prefabrykowanych łączących beton i szkło. Budynek zachował oryginalną bryłę w formie prostopadłościanu, o długości około 324 metrów.

W hali ciągnięto i tłoczono rury i pręty, wytrawiano je i wykańczano. Wedle gospodarza obecnie w hali nie jest prowadzona produkcja, a większość urządzeń zdemontowano, wywieziono i zezłomowoano.

Historia zakładu przemysłowego sięga roku 1901. Przed wojną produkował stopy drukarskie i łożyskowe, spoiwa do lutowania, brąz, mosiądz. Po wojnie, podczas której zakład znacznie ucierpiał, wznowiono produkcję. Surowcem był złom. Asortyment produktów poszerzono o druty z zawartością cyny, spiże i stopy aluminiowe. W roku 1961 fabryka przyjęła nazwę Zakłady Hutniczo-Przetwórcze Metali Niezależnych Hutmen we Wrocławiu. Zakłady były głównym i wiodącym wytwórcą prętów, rur miedzianych i mosiężnych na terenie Polski. W 1992 roku firma przekształciła się w spółkę Hutmen (później tymczasowo w spółkę w likwidacji).

Kluczowy dla przyszłości terenu zakładów Hutmen jest miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, a w tym przypadku jego brak. Jeżeli mają być tam mieszkania, muszą być odpowiednie zapisy prawne. Standardowa procedura trwa mniej więcej dwa lata. Zapisy w planie muszą być adekwatne do treści studium, które obecnie mówi, że Hutmen to obszar działalności gospodarczej, a nie mieszkalny czy usługowy. Można to jednak zmienić.

W artykule wykorzystano informacje z poniższych dokumentów:

  • decyzja dolnośląskiego konserwatora zabytków w sprawie wpisania zabytku do rejestru zabytków z dnia 24 stycznia 2022 r;
  • odwołanie (z dnia 8 lutego 2022 r.) do ministra od powyższej decyzji; w którym stroną jest spółka WRE Grabiszyńska 231;
  • odwołanie (z dnia 10 lutego 2022 r.) do ministra od powyższej decyzji; w którym stroną skarżącą jest spółka Hutmen;
  • uzupełnienie powyższego odwołania z dnia 12 marca 2022 r.

Koncepcja zabudowy według AP Szczepaniak

Hala Hutmenu zabytkiem, czy nie? Teraz decyzję podejmuje min...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska