Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biura bez śniegu

MM
Wyjazdy krajowe dzieci i młodzieży (np. w Tatry czy Beskidy) kosztują w tym sezonie przeciętnie 540 - 680 zł za 7 - 10 dni, na Słowację są nieco tylko droższe (do 750 zł), a w Alpy włoskie lub austriackie - 1200 - 1500 zł. Biura podróży nie odwołują turnusów (mimo że mają pustawe autokary, z 15 zamiast 40 zajętymi miejscami), a szkółki narciarskie nie rezygnują z zaplanowanych obozów z nauką jazdy na wyższym poziomie zaawansowania: np. dla pomocników instruktora. - Zawsze można w takim czasie zrobić teorię, a potem w weekendy nadrobić jazdę - usłyszeliśmy w jednej ze szkółek.

Złe warunki klimatyczne czy brzydka pogoda to nie są przypadki, które skutkują możliwością dochodzenia roszczeń i zwrotu pieniędzy

 Odwilż i ciepły powiew wiosny sprawił, że do biur podróży dzwonią rodzice wysyłający dzieci na zimowe ferie. Pytają, czy turnusy się odbędą, czy leżą jeszcze choćby resztki śniegu w danej miejscowości. Są tacy, którzy rezygnują z zakupionego wcześniej wyjazdu dla dziecka. Część biur przyznaje, że obecnie nikt nie kupuje wyjazdów na ferie. - Sprzedaż stanęła. Co gorsza, gdy zdarza się odwilż u nas, nie są kupowane wyjazdy także w Alpy: do Austrii czy Włoch, jakby i tam miało zabraknąć śniegu - mówi Krzysztof Radwan z krakowskiej Agencji Turystycznej "Arion".
 Z tych, którzy już wykupili miejsce na zimowisku, niewielu ostatecznie rezygnuje z wyprawienia na nie dziecka. W części biur turystycznych wpłacone pieniądze już nie są do odzyskania - organizator też nie ma obowiązku ich zwracać w związku z tym, że pogoda nie dopisała czy warunki na stokach nie pozwalały na jazdę na nartach i sankach. Niektóre biura oddawały jednak w ostatnich dniach część wpłaconej wcześniej kwoty - zwłaszcza te, które nie mają zobowiązań na miejscu zimowiska, dopóki faktycznie nie dojdzie ono do skutku. - U nas można było zrezygnować z wyjazdu prawie do ostatniej chwili, w przeddzień, zwracaliśmy rodzicom kwotę w całości, minus koszty manipulacyjne (50 zł). Ale tylko jedna osoba zrezygnowała z wyjazdu, krajowego - mówiła nam Monika Mieszaniec, kierownik krakowskiego biura "Harctur". - Nikt natomiast nie wrócił przed końcem pierwszego turnusu: warunki jako takie są, dzieci jeżdżą. W innym biurze usłyszeliśmy np., że mogą zostać zwrócone pieniądze - ale po odjęciu ceny za noclegi, które już zostały opłacone. Nigdzie zaś nie zwraca się pieniędzy osobom, które rozczarowane pogodą wróciłyby wcześniej.
 - Z punktu widzenia formalnoprawnego nie ma możliwości zwrotu pieniędzy z powodów, które są niezależne od organizatora. Złe warunki klimatyczne czy brzydka pogoda to nie są przypadki, które skutkują możliwością dochodzenia roszczeń, skrócenia lub odwołania pobytu i zwrotu pieniędzy. Dlatego warto domagać się czego innego: by organizator określił (i zapisał w umowie) pełniejszy program, taki, który pozwoli spędzić udane ferie także, gdy zabraknie śniegu - podpowiada Jan Bączek, prezes Krakowskiej Izby Turystyki.
 Biura same w większości przygotowały się na sytuację, gdyby z zimą były kłopoty: organizują więcej wyjazdów za granicę, w wysokie góry, gdzie śnieg będzie na pewno. - Ceny są tam niewiele większe, a komfort wyższy - uważają właściciele biur. Starają się też mieć zawsze w zanadrzu program zastępczy: szukają miejsc na zimowisko, gdzie można urządzać spacery, skąd blisko jest na basen lub można wybrać się na ładne wycieczki; pensjonatów, w których jest sala do gier czy karnawałowych zabaw. Zimowiska łączy się też z kursami językowymi.
(MM)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski