Dla urodzonego w 1997 roku zawodnika tegoroczny mundial będzie drugim w karierze. Cztery lata temu boiskowe wydarzenia z jego udziałem spowodowały… małe trzęsienie ziemi. Lozano w pierwszym meczu fazy grupowej strzelił gola Niemcom, który w ostatecznym rozrachunku dał Meksykanom zwycięstwo. Trafienie wywołało tak wielką euforię wśród jego rodaków oglądających w stolicy kraju transmisję spotkania, iż nietypowe ruchy zostały nawet zarejestrowane przez sejsmografy. Strach pomyśleć, co by się działo i jak reagowałyby urządzenia, gdyby bramka gracza obecnie biegającego po boiskach Serie A padła nie w fazie grupowej, a w finale mundialu.
Inwestycja, która zwróciła się z nawiązką
Zanim Hirving trafił do Europy, występował w meksykańskim zespole Pachuca. To właśnie w tej drużynie został wypatrzony przez skautów PSV Eindhoven, jednak pierwsza oferta kupna złożona przez przedstawicieli holenderskiego klubu została odrzucona. Trudno się dziwić, wszak wówczas Lozano uważany był za wielki talent, który nie tylko potrafi sam przeprowadzić niekonwencjonalną akcję zakończoną golem lub groźnym strzałem, ale też w zaskakujący sposób otworzyć drogę do bramki partnerom z drużyny.