18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grupa Luxus - osobowości, które stworzyły życie kulturalne dzisiejszego Wrocławia

Marta Wróbel
Prace grupy artystycznej Luxus prezentowane na wystawie w Muzeum Współczesnym Wrocław
Prace grupy artystycznej Luxus prezentowane na wystawie w Muzeum Współczesnym Wrocław Janusz Wójtowicz
Ich prace weszły już do kanonu polskiej sztuki współczesnej. U wrocławian z Legendarnego Luxusu Myszka Miki oceniała komunizm, generał Jaruzelski "wisiał" na papierze toaletowym. Jednak opowieść o Luxusie to nie tylko historia sztuki. To kronika imprez i spotkań osobowości, które stworzyły życie kulturalne dzisiejszego Wrocławia.

Chcemy świata pięknego, w którym wszyscy będą szczęśliwi i to na swój, dowolnie wybrany sposób" - piszą artyści z grupy artystycznej Luxus w swoim najnowszym "Magazynie Luxus", wydanym w tym roku przez Muzeum Współczesne Wrocław. Luxusowe szablony, jak napis inspirowany pracą Pawła Jarodzkiego "In Art We Trust - Tylko sztuka cię nie oszuka", obecne są na polskich ulicach i w najważniejszych polskich muzeach, jak Zachęta czy warszawskie Muzeum Narodowe.

Idealizm spod znaku hipisowskiego flower power, pomieszany z ironią, aluzjami do popkultury i komentarzami do bieżących wydarzeń, od początku były znakami rozpoznawczymi wrocławian. Także na początku lat osiemdziesiątych, kiedy w kontrze do sierpniowych strajków narodził się Luxus. Wtedy dla artystów najbardziej liczyło się życie towarzyskie miasta, którego byli organizatorami. Ten artystyczno-towarzyski ferment stanowił alternatywę dla siermiężnej rzeczywistości PRL-u. Z niego wyszli muzycy, malarze, do dziś osobowości wrocławskiej kultury.

Luxus legendarny
1982 rok. Pracownia "314" dzisiejszej wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych, dawnej Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych. Grupa studentów ostatniego roku - przyszli malarze, rzeźbiarze, ceramicy i graficy - tworząc w tzw. międzyczasie prace dyplomowe, postanawia stworzyć własny magazyn o sztuce. Nazywać się będzie po prostu "Magazyn Luxus".

- Po wprowadzeniu stanu wojennego zrobiło nam się smutno. Tym bardziej że internowano naszego profesora Konrada Jarodzkiego - wspomina malarka Ewa Ciepielewska. I dodaje: - Ten magazyn powstał pod wpływem chwili, to była dla nas konieczność. Reakcja na tę szarość, bo wtedy nie było nic. Ani nie było gdzie się się spotykać, ani gdzie się bawić, ani tworzyć, a jeśli już, to tylko zgodnie z obowiązującym, jedynie słusznym kanonem.

Dlatego to właśnie w pracowni tętniło życie towarzyskie. Z Ciepielewską przesiadują tam, dyskutując do rana, Paweł Jarodzki, Bożena Grzyb-Jarodzka, Jacek "Ponton" Jankowski (także spiritus movens grupy muzycznej Kormorany), Jerzy Kosałka, Artur Gołacki (muzyk zespołu Miki Mousoleum, jednego z pierwszych w Polsce grających muzykę reggae), Piotr Gusta, Małgorzata Plata i inni.

Magazyn wydają własnym sumptem, w dziesięciu egzemplarzach. Na każdej z jego stron widnieje praca któregoś z artystów. Wśród nich słynna już dziś "Bitwa pod Kłobuckiem" Kosałki, przedstawiająca pole bitwy na papierze pakunkowym z legendą: my: "myślnik" - oni: "koniczynka". Była to, oczywiście, aluzja do stosunków polsko-niemieckich. - "Bitwą pod Kłobuckiem" sparodiowałem obraz Wyspiańskiego nawiązujący do "Bitwy pod Grunwaldem". Zależało mi na tym, żeby pokazać w krzywym zwierciadle batalistystyczną stylistykę - opowiada Kosałka.

Ta praca dosłownie trafiła pod strzechy - znalazła się w podręczniku do języka polskiego dla trzeciej klasy gimnazjum, między wierszami Baczyńskiego i Broniewskiego. - Odwiedzałem "luxusowców" w pracowni "314", kiedy byłem asystentem na uczelni. Byłem już po studiach. Na początku nasze relacje były oficjalne: ja asystent w pracowni z tradycyjnym malarstwem, oni artyści wyzwoleni. Tak naprawdę stałem się jednym z nich dopiero, kiedy przygotowałem jedną stronę w "Magazynie Luxus". Zrobiłem coś dla młodzieżowej gazety - uśmiecha się Jerzy Kosałka.

Po wydaniu magazynu artyści postanowili założyć grupę artystyczną. Jej pełna nazwa brzmiała: Legendarny Luxus.

Luxus muzyczny
Legendarny miał się dopiero Luxus stać. Debiutujący artyści, nadając sobie taki przydomek, pokazali ironiczne poczucie humoru, które towarzyszy im i ich sztuce do dziś. Wzięli na warsztat spuściznę pop artu Andy Warhola, zgrzebną rzeczywistość komentowali Myszka Miki i "Kotek o głupim wyrazie twarzy", współpracowali z Majorem Fydrychem i jego Pomarańczową Alternatywą - "Ponton" narysował dla PA plakat "Rewolucja Krasnali". To dzieło zostało już wykorzystane kilkukrotnie do innych celów (np. na okładkach kilku książek), a rok temu artysta pozwał fundację All For Planet za bezprawne wykorzystanie wizerunku zaprojektowanych przez niego krasnali do stojaków rowerowych.

- Cenzura szczęśliwie omijała nas szerokim łukiem. Chyba nie traktowali Luxusu poważnie. W końcu mieli na głowie Solidarność Walczącą - mówi Paweł Jarodzki.

Prawie każdej wystawie grupy towarzyszyły tzw. Luxus Shows. Ważną rolę odgrywała w tych pokazach oprawa muzyczna, której autorem często był nieprzewidywalny i charyzmatyczny Krzysztof "Kaman" Kłosowicz - lider Miki Mousoleum. "Miasto Luxusu" - makieta imitująca fragment Wrocławia, wykonana z tektury i materiałów znalezionych na śmietniku, która zajmuje ślepy zaułek jednego z korytarzy, pokazali na wystawie "I ty możesz zostać King Kongiem" w Domu Kultury Osiedla Kosmonautów we Wrocławiu. Numery "Magazynu" z polityką, seksem i popkulturą w roli głównej rozwozili do różnych miast, gdzie także zaczęli pokazywać swoje wystawy. Pokazywali odbitkę wizerunku gen. Jaruzelskiego na papierze toaletowym i Lecha Wałęsy z podpisem: "Sex i polityka". Organizowali "pokazy prawdziwego luxusu" pod hasłem "Niech żyje Luxus". W 1985 roku we Wrocławskim Centrum Światła stworzyli tzw. Popularną Imprezę Młodzieżową. Zagrali Miki Mousoleum i DeMusk, a Paweł Jarodzki wykorzystał w swoich pracach wizerunki takich muzyków, jak Frank Zappa, Chuck Berry i inni.
Luxus towarzyski
- Tak naprawdę Luxus powstał jako grupa towarzyska. W pewnym momencie dołączyć do nas mógł właściwie każdy, kto przyniósł swoją pracę i miał podobne jak Luxus podejście do sztuki - opowiada Jerzy Kosałka.

Do pracowni "314" przychodzili więc nie tylko muzycy Kormoranów i Miki Mosoleum, ćwiczył tam również Marek Puchała z Klausa Mitffocha - jednej z najważniejszych grup w historii polskiej muzyki rockowej. W pracowni były i sztuka, i imprezy. Miejsc na wrocławskie wernisaże i pokazy Luxusu trzeba było szukać i samemu je kreować. Jednym z nich była, nieistniejąca już dziś, Galeria w Pasażu, która mieściła się w Rynku. Bywały domówki, imprezy w kultowym już wrocławskim klubie Pałacyk, nieistniejącym już klubie Index w gmachu głównym Uniwersytetu Wrocławskiego, a także wino nad Jazem Opatowickim, na dachu niedostępnej Wieży Ciśnień na Grobli czy koncerty na dachu sedesowca na placu Grunwaldzkim. Jednak Luxusowi do idei sex, drugs i rock& roll nie było wcale tak blisko, jakby się mogło wydawać.

- Tak naprawdę tego wina wcale dużo nie piliśmy, od czasu do czasu zdarzyła się jakaś malaga - wspomina Ciepielewska.
Z "luxusowcami" kolegowali się w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych wszyscy, którzy tworzyli ówczesną kontrkulturę i wpłynęli na kształt dzisiejszego życia kulturalnego, nie tylko w stolicy Dolnego Śląska.

Luxus aktualny
Specjalnie na potrzeby interaktywnej wystawy "Szczepin w lukrze Luxusu" w Muzeum Współczesnym Wrocław artyści po raz pierwszy od 25 lat stworzyli nowy numer "Magazynu Luxus". Znalazły się w nim m.in. podobizna wokalistki Amy Winehouse, a także "Strona bodyartowa", czyli… wynik badania z poradni urologicznej Jerzego Kosałki.

Od lat osiemdziesiątych grupa Luxus pokazała około 30 wystaw w różnych miastach Polski, a także m.in. w Pradze. Było 20 ołtarzy w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie, wystawa "Make Love Not War" w krakowskim Bunkrze Sztuki, podczas której budynek został pokryty maskującą siatką wojskową, a teren ogrodzono zasiekami z drutu kolczastego. Przed galerią pojawił się też pomalowany w kwiaty indiański wigwam. Dziś każdy z "luxusowców" z powodzeniem funkcjonuje jako samodzielny artysta.
- Po latach oceniam kondycję artystyczną i psychofizyczną Luxusu jako bardzo dobrą - śmieje się Kosałka. I dodaje z właściwą sobie ironią: - Jesteśmy tuż przed śmiercią, mamy determinację do tworzenia. Czujemy się trochę wykastrowani, chcielibyśmy się jeszcze gdzieś rozwinąć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska