Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Groźne, wielkie konary przy drodze na Bądzów

Kacper Chudzik
Kierowcy obawiają się drzew rosnących obok jezdni. - Kiedyś dojdzie tutaj do tragedii - mówi pan Zdzisław

Gdy zjedzie się z drogi wojewódzkiej nr 329 w kierunku Bądzowa, przy jezdni zobaczyć można wielkie drzewa. Ich konary rosną nad drogą, sięgając niemal jej końca. Zdzisław Salamoński, głogowianin, który często jeździ do Bądzowa, obawia się, że przez wielkie gałęzie może dojść do tragedii.

- Już dwa razy mówiłem wójtowi, że tym się trzeba zająć. Jeszcze jak nie ma wiatru, to jest spokojnie, ale jak się jeździ tędy w wietrzną pogodę to jest strach. Tu w końcu dojdzie do tragedii, bo część tych konarów nie wygląda zdrowo. Nie dość, że pod nimi jest droga, to jeszcze biegnie linia energetyczna - mówi.

Gdy byliśmy na miejscu z panem Zdzisławem, zatrzymał się obok nas przejeżdżający drogą kierowca- pan Krzysztof. Widok konarów nad jezdnią również go zaniepokoił.

- Nie zwracałem wcześniej na to uwagi, ale jak zobaczyłem, że się przyglądacie drzewom, to od razu załapałem o co chodzi. Teraz będzie trzeba tu uważać, bo to faktycznie wygląda nieciekawie - powiedział nam kierowca.

Pan Zdzisław przyznaje, że nie chodzi mu o całkowite wycięcie wszystkich drzew. Jednak jego zdaniem przycięcie wystających nad drogę gałęzi powinno zostać wykonane jak najszybciej. - Zaczną działać, jak faktycznie dojdzie do tragedii? Mówiłem o tej sprawie wójtowi już podczas ubiegłorocznych dożynek i dalej nic. Później kazał mi podanie o wycięcie drzew napisać - mówi głogowianin.

W gminie zapytaliśmy o sygnalizowany przez pana Zdzisława problem. Wójt Lesław Golba przyznał, że faktycznie o sprawie wie. Dlaczego więc do tej pory nic nie zrobiono?

- Droga, przy której znajdują się drzewa, to droga powiatowa. Zgłosiliśmy więc sprawę do starostwa. My jako gmina nie możemy przycinać drzew przy drogach powiatowych - mówi Lesław Golba.

Faktycznie, do starostwa dotarła informacja z urzędu gminy. Jak dowiadujemy się jednak od Bartłomieja Adamczaka, rzecznika starostwa, wysłana została dopiero w ubiegłym tygodniu.

- Pracownicy wydziału zajmującego się tego typu sprawami potrzebują troszkę czasu na sprawdzenie tego zgłoszenia. Trzeba pojechać na miejsce, zobaczyć jak to wygląda. Na pewno, jeśli stwierdzimy, że istnieje tam zagrożenie, to będziemy interweniować. Decyzje powinny zostać podjęte w ciągu najbliższych dni - zapewnia Bartłomiej Adamczak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska