Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grabowski: Puchary teraz to trochę kuriozum [WYWIAD]

Jakub Guder
fot. KM, Polska Press Grupa
Jacek Grabowski, prezes Impela Wrocław wyjaśnia, dlaczego klub wycofał się z Ligi Mistrzyń, ocenia poprzedni sezon i zdradza, jak będzie wyglądał szkielet drużyny w Orlen Lidze 2016/2017.

Po minionym sezonie mam wrażenie, że Impel Wrocław jest jak piątkowy uczeń, który dostał na świadectwie czwórkę. Niby to ocena pozytywna, ale jednak rodzice nie są do końca zadowoleni.
Jacek Grabowski: Ja bym powiedział, że to był uczeń z potencjałem na szóstkę, a dostał piątkę (śmiech).

Tak też może być, gdyby brać tę współczesną skalę ocen.
Nie zawsze można wykrzesać do końca cały potencjał. Nie zawsze mamy na to do końca wpływ i tak było z naszym zespołem. Przyszliśmy na rozpoczęcie roku bardzo ładnie ubrani, ale okazało się, że wpływ na ocenę mają jeszcze inne rzeczy - na przykład konkurencja. Chemik Police był naprawdę mocny. Liczyliśmy na to, że nie będzie aż tak silny.

Jak wy zaczęliście ogłaszać transfery, to okazało się, że Chemik jest trochę z tyłu.
Tak. Pierwsi zaczęliśmy działać i pewnie stąd pojawiły się takie opinie, że to my jesteśmy liderem. Chemik zrobił to później, ale dokonał spektakularnych transferów. Zatrudnił dwie najlepsze, polskie rozgrywające, do tego Madelaynne Montano i Helenę Havelkovą. Zatrzymali też pozostałe najważniejsze siatkarki. Dzięki temu mieli tak naprawdę dwie szóstki i to wykorzystywali. Do Legionowa pojechali na przykład właściwie drugą siódemką. Gdy mowa o nas - nie każda drużyna potrafi od razu korzystać ze swojego potencjału. Nasz zespół rozwijał się dość wolno i nie do końca spełnił oczekiwania. Stąd też decyzja o zmianie trenera w połowie rundy zasadniczej.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:
Joanna Kaczor zostaje w Impelu, Radecka odchodzi

Jakie popełniliście błędy? Personalnie tak samo teraz zestawiłby Pan ten zespół?
Dziś mam inną wiedzę, ale wówczas wydawało nam się, że bardzo dobrze dobieramy skład. Nasze transfery to nie były przecież strzały w ciemno. Wszystko dawało dobry obraz, ale okazało się potem, że nie wszystko jest takie proste. Chyba tak jest w każdym klubie. Budowa drużyny to jest proces. Dużo bym teraz nie zmienił.

W drużynie też działy się jakieś niepokojące rzeczy, prawda? Były jakieś tarcia, czy to indywidualne problemy zawodniczek? Wiem, że jakieś kłopoty miała Carolina Costagrande?
Tarć nie było. Zespół cały czas trzymał się w miarę dobrze. Carolina dostała krwiaka po pobieraniu krwi podczas rutynowych badań. Może to jakieś jej predyspozycje, może jakiś błąd. Ta banalna sprawa odbiła się z pewnością na treningu i jej dyspozycji. Dość szybko z tego wyszła, ale kilka osób zdążyło ją już skreślić. A przecież w wielu meczach była później ostoją tego zespołu. Spisywała się pewnie w przyjęciu zagrywki. Nie była tak widowiskowa jak Katarzyna Skowrońska, nie wbijała gwoździ, dlatego jak ktoś miał dużo złej woli, to mógł w niej widzieć emerytkę. To cały czas jest ten sam punkt - gdy ktoś uderza mocno, a ktoś inny technicznie, po palcach. Tu nie chodzi o wrażenia artystyczne, bo to nie jest gimnastyka. Ja nawet bardziej doceniam taki techniczny kunszt. Wszystko wpływało na to, że zespół grał nierówno. Potrafił wygrać z Chemikiem, a potem męczyć się z Piłą.

Zrezygnowaliście z gry w pucharach i tę decyzję można zrozumieć, bo koszty są duże, a pieniądze do zarobienia niewielkie. Może wcześniej trzeba było tak zrobić? Może cała polska siatkówka powinna mówić wspólnym głosem w tej sprawie?
Mówiliśmy o tym wcześniej. Nasze wycofanie traktuje się jako efekt obniżenia budżetu, a to nie jest tak, że nas nie stać. To wspólna demonstracja, bo zrezygnował także Atom Trefl Sopot oraz Lotos Trefl Gdańsk. Oczy-wiście są kluby, które będą grały w pucharach, bo mają swoją politykę. Może sponsorzy sobie teko życzą. Dla nas rozgrywki w tym kształcie nie dają wielkich korzyści, a nie budujemy zespołu, który będzie mógł wygrać Ligę Mistrzyń czy Puchar CEV. Dlatego skupiamy się na lidze. Brałem udział w spotkaniu przedstawicieli wszystkich klubów grających w pucharach w minionym sezonie. Mówiliśmy tam jednym głosem, spisaliśmy nasze uwagi i przekazaliśmy to do nowego zarządu CEV, który działa od jesieni ubiegłego roku. Z tego co wiem, prezydent Alekasandar Boricic przykłada do tego dużą wagę. Zależy mu, żeby jego kadencja kojarzyła się ze zmianami w pucharach, bo teraz faktycznie są trochę kuriozalne.

ZOBACZ:
Siatkówka w Kamerunie? Ludzie myśleli, że zagrywka to jest... rzut karny!

Czy Pana zdaniem za kilka lat może to wyglądać tak, jak w piłce nożnej - że za awans do kolejnej rundy klub będzie dostawał kilkaset tysięcy euro?
Jest szansa, by to miało taki wymiar, chociaż oczywiście nie będzie to skala futbolu. Niech będzie jednak chociaż proporcjonalnie do nakładów. Chodzi o to, żeby udział w elitarnych rozgrywkach europejskich wiązał się z jakimiś korzyściami, a nie tylko kosztami. Nasi przedstawiciele w CEV wierzą, że to się uda. Teraz wiemy przynajmniej, że ktoś się tym w europejskiej federacji zajmuje. Wcześniej była tylko książka z restrykcjami dla klubów.

To, że polskie kluby rezygnują, dociera do władz CEV?
Tak, bezpośrednio do prezydenta. Obie nasze ligi są przecież bardzo ważne i mocne. Alekasandar Boricic wie, jaki jest nasz głos.

O ile mniej pieniędzy będzie miał Impel na kolejny sezon? 30 procent?
Budżet jest w budowie, więc to temat trudny. Nie chciałbym jednak, żeby teraz we wszystkich tytułach prasowych pojawiało się: „Impel zakręca kurek siatkówce”. Firma Impel na to nie zasłużyła, bo dzięki niej mamy tę siatkówkę we Wrocławiu. Musi teraz trochę ograniczyć finansowanie, ale myślę, że nadal w siatkówce nie będzie drugiego tak hojnego, prywatnego sponsora. Prezesi Impela cały czas są mocno związani z zespołem, także emocjonalnie. Zależy im, aby drużyna walczyła o jak najwyższe cele. Oczywiście nie możemy zakładać, że to będzie mistrzostwo Polski. Mam nadzieję jednak, że powstanie ambitny zespół, którego nie będziemy się wstydzić.

Grabowski: Budżet jest w budowie, więc to temat trudny. Nie chciałbym jednak, żeby teraz we wszystkich tytułach prasowych pojawiało się: „Impel zakręca kurek siatkówce”. Firma Impel na to nie zasłużyła

Kto zatem zostaje na przyszły sezon w drużynie?
Agata Sawicka, Agnieszka Kąkolewska, Monika Ptak i Ola Sikorska, którą przestawiamy na przyjęcie. Będzie też Basia Cembrzyńska i Magda Stasiak, druga libero. Na tej pozycji mamy zatem komplet. Zostaje z nami Asia Kaczor. Liczymy, że jako wrocławianka i wielka profesjonalistka będzie ważną postacią zespołu.

Ile będzie zagranicznych siatkarek?
Jeszcze nie wiemy. W tej chwili rozmawiamy o dwóch.

Obie rozgrywające odchodzą?
Tak. Uznaliśmy, że lepiej będzie dla Magdy Gryki, gdy zmieni środowisko. Ma potencjał. Umówiliśmy się, że jeszcze kiedyś do nas wróci (uśmiech). Z Mileną Redecką też zakończyliśmy współpracę. Dziękujemy jej za trudny, ale zakończony medalem sezon.

Jesteście zainteresowani Natalią Kurnikowską?
To jedna z kandydatek do gry w Impelu, ale jest ich wiele. Codziennie spływa do nas bardzo dużo ofert od menadżerów, chociaż wśród nich Natalia jest gdzieś na górze. Jesteśmy w ten transfer zaangażowani dość mocno.

W nowej drużynie, która nie będzie mieć presji mistrzostwa, szansę dostaną wreszcie wychowanki?
To jest możliwe. Z całą pewnością będą bliżej boiska. Jestem niemal pewien, że zarówno Basia Cembrzyńska jak i Magda Stasiak dostaną szansę debiutu.

Na kanwie ostatnich sukcesów juniorskich jest szansa, że do pierwszego składu co roku będzie doskakiwała jedna, młoda siatkarka? Żeby ten klub wrocławski był nie tylko z nazwy.
To możliwe, żeby w 14 meczowej było kilka takich zawodniczek. Zresztą ja prowadziłem takie zespoły - miałem siedem juniorek w składzie. Dwa razy z rzędu dotarliśmy wtedy do finału Pucharu Polski.

Nie umniejszając nic dzisiejszym juniorkom, to tamto pokolenie to jednak chyba inna skala talentu.
Przede wszystkim tamten zespół walczył o inne cele - nie o mistrzostwo Polski, a o utrzymanie. To były jednak wielkie talenty i takich zawodniczek nam trzeba. Jesteśmy w stanie wychować ich następczynie. W tej chwili mówimy przed wszystkim o Julce Szczurowskiej, ale jest jeszcze kilka innych dziewczyn. Wiem, bo jak tylko mogę, to bywam na tych meczach. Słucham też sugestii Rafała Błaszczyka czy Darka Gintowta.

To kiedy skompletujecie zespół na sezon 2016/2017?
Chciałbym to zrobić jak najszybciej. Przede wszystkim ja chciałbym odetchnąć (śmiech). Łączenie funkcji prezesa i trenera było bardzo wyczerpujące - mentalnie, ale i fizycznie. Myślę o tym, aby trochę odpocząć, iść na urlop. Teraz o nowej drużynie też myślę całą dobę. Chcielibyśmy mądrze dopiąć skład. Pracujemy z Markiem Solarewiczem bardzo ciężko w tej kwestii. Oglądamy bardzo wiele nagrań. On przyjął dobrą zasadę, że z każdą z kandydatek do gry w Impelu chce porozmawiać osobiście. To dobre podejście, bo zdarzało mi się już w przeszłości, że gdy rozmawiałem przez menadżerów, to dopiero po kilku latach zawodniczka dowiadywała się ode mnie, że byliśmy nią zainteresowani.

Marek Solarewicz ma swoje typy? Naciska na jakieś nazwiska?
Marek chce postawić na siatkarki, które we Wrocławiu zostawią swoje serce i stworzą drużynę, w której będzie team spirit.

Rozmawiał JAKUB GUDER --> Twitter @JakubGuder

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska