Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gra o milion - w piątek wyrok w sprawie Śląsk Wrocław vs Sebino Plaku

Jakub Guder
fot. Paweł Relikowski
W piątek (19.01) Piłkarski Sąd Polubowny zadecyduje, czy Śląsk będzie musiał wypłacić Albańczykowi Sebiono Plaku blisko milion złotych odszkodowania.

Trybunał Arbitrażowy do Spraw Sportu w Lozannie uznał, że kontrakt zawodnika został rozwiązany z winy klubu, więc Sebino Plaku przysługuje odszkodowanie. Zgodnie z przepisami jest to kwota, jaką piłkarz zarobiłby do końca kontraktu, pomniejszona o pieniądze, jakie otrzymał grając w tym czasie w innych drużynach. Inaczej mówiąc - Sebiono Plaku rozwiązał swoją umowę ze Śląskiem w lutym 2015 roku, ale kontrakt był ważny do czerwca 2016. W lipcu 2015 podpisał umowę z albańskim Partizani, a potem przeszedł do Skenderbeu. To, co tam zarobił do czerwca 2016, odlicza się od tego, co miał otrzymać w Śląsku między lutym 2015, a czerwcem 2016. W ten sposób wylicza się kwotę odszkodowania. Nieoficjalnie to ok. 200 tys. euro.

Obie strony jeszcze za czasów prezesa Michała Bobowca spotykały się i negocjowały ugodę. Nie doszły jednak do porozumienia. WKS oferował ponoć połowę kwoty, którą może dostać Albańczyk.

O ostatecznym zasądzeniu odszkodowania zadecyduje dziś Piłkarski Sąd Polubowny przy Polskim Związku Piłki Nożnej. Jeśli któraś ze stron nie będzie zgadzała się z tym orzeczeniem, to może się odwołać w ciągu 14 dni od dostarczenia uzasadnienia wyroku. Wówczas pięcioosobowy skład sądu (teraz orzekają trzy osoby) na jednym posiedzeniu - już bez przesłuchiwania świadków - podejmie ostateczną decyzję. W fachowej terminologii prawniczej mówi się wówczas o „sądzie nad wyrokiem”.

Sebino Plaku reprezentuje mec. Marcin Kwiecień, który w przeszłości był przedstawicielem Ryszarda Tarasiewicza. Były trener został zwolniony z WKS-u przed końcem kontraktu (zastąpił go wówczas Orest Lenczyk) i domagał się wtedy także odszkodowania. Ostatecznie komornik ściągnął na jego rzecz z konta Śląska ponad 1 mln zł.

Sebino Plaku stał się ofiarą polityki oszczędności prowadzonej przez prezesa Pawła Żelema, który jesienią 2014 roku zaproponował mu obniżenie kontraktu. Skrzydłowy się na to nie zgodził, chciał rozwiązać umowę na własnych warunkach, ale na to nie przystał Żelem. Od tego momentu Plaku nie trenował z drużyną, ale organizowano mu dużo innych zajęć - biegał, uczestniczył w akcjach marketingowych, itp.

Cała sprawa odbiła się szerokim echem na świecie. Napisał o niej nawet New York Times. - Jest wielu profesjonalnych piłkarzy, którzy trenują dwa-trzy razy dziennie i nigdy nie narzekają. Są profesjonalistami w każdym calu. (...) Są ludzie, którzy pracują w fabrykach po 13 godzin na dobę i dostają 1 tys. zł miesięcznie i nie narzekają. Czy naprawdę myślicie, że Plaku miał powody narzekać? - komentował wtedy sprawę dla amerykańskiej gazety ówczesny rzecznik Śląska Krzysztof Świercz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska