Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Góry Stołowe: Stację GOPR zbudują społecznicy

Natalia Wellmann
Ratownicy, aby dotrzeć pod Szczeliniec, potrzebują co najmniej godzinę. To dla czekających na pomoc bardzo długo
Ratownicy, aby dotrzeć pod Szczeliniec, potrzebują co najmniej godzinę. To dla czekających na pomoc bardzo długo Marcin Oliva Soto
Rocznie Góry Stołowe odwiedza prawie pół miliona ludzi. Mimo to nie ma tam stacji GOPR-u. Gdy się coś dzieje, ratownicy do wypadku muszą jechać z odległego Zieleńca. Trzy tygodnie temu do jednej ze skalnych szczelin wpadła 14-letnia dziewczynka.

Wędrując z rodzicami po Górach Stołowych, zeszła ze szlaku, przeszła przez barierkę ochronną i spadła z wysokości ośmiu metrów. Dziewczynę udało się szybko uratować tylko dlatego, że mieszkający w pobliskim Karłowie ratownik GOPR-u akurat był w domu i mógł szybko interweniować.

- Nastolatka miała bardzo dużo szczęścia. Mimo że spadła z tak dużej wysokości, nic poważnego jej się nie stało - opowiada goprowiec Bartek Małek, który wyciągał ją ze skalnej szczeliny. Dodaje, że wypadków w Górach Stołowych jest w sezonie wiele. - Najczęściej są to zasłabnięcia czy skręcone kostki, ale zdarzają się też poważniejsze zdarzenia.

Niestety, w jednym z najbardziej obleganych rejonów ziemi kłodzkiej nie ma stacji GOPR. Najbliższa siedziba ratowników górskich jest w Zieleńcu, skąd pomoc może dotrzeć do poszkodowanych turystów w godzinę, a nawet dłużej (dojazd ok. 20 km plus dojście w góry). Zdzisław Wiatr, naczelnik Wałbrzysko-Kłodzkiej Grupy GOPR, tłumaczy, że na wybudowanie kolejnej stacji ratownicy nie mają pieniędzy.

Wprawdzie władze Radkowa przekazały na potrzeby GOPR dwuhektarową działkę pod Szczelińcem, ale co z tego, gdy na budowę nie ma funduszy. - Koszt postawienia budynku to minimum 500 tys. złotych, a gdzie jeszcze wyposażenie i pieniądze na utrzymanie dyżurujących tam ludzi? - pyta naczelnik.

Pojawiła się jednak szansa, że stacja powstanie dzięki współpracy ratowników ze Stowarzyszeniem Kraina Gór Stołowych. Prezes tej organizacji Tomasz Pawłowski twierdzi, że sporą część pieniędzy na budowę już ma. - Pochodzą ze składek naszych członków, którzy są też w stanie wesprzeć to przedsięwzięcie potrzebnymi materiałami budowlanymi - mówi prezes Pawłowski. I dodaje, że stowarzyszenie ma już gotowy projekt techniczny stacji ratunkowej. Teraz czeka na pozwolenie na budowę. Jeśli uda się przebrnąć przez te wszystkie procedury, goprówka mogłaby być gotowa w przyszłym roku.

Nie wiadomo jednak, skąd wziąć resztę pieniędzy na dokończenie inwestycji, a potem na jej utrzymanie. - Może dyrekcja Parku Narodowego Gór Stołowych coś dorzuci? - pyta Pawłowski.
- Nie widzę takiej możliwości. Nie będziemy finansować przedsięwzięcia, które powstaje na terenie gminy - ucina Janusz Korybo, dyrektor PNGS. Zdzisław Wiatr zapowiada, że goprowcy pieniędzy też mieć nie będą i podkreśla, że to właśnie park jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo turystów na terenie Gór Stołowych.

- My nie chcemy być uszczęśliwiani na siłę. Nie ma sensu budować dodatkowej stacji, jeśli potem nie będzie jej za co utrzymać - zaznacza. A co na to sami turyści? Wędrując po górach, o wypadkach nie myślą. Dopiero jak się coś zdarzy, są mocno zdziwieni, że na pomoc GOPR-u muszą czekać nawet ponad godzinę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska