Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Góry pełne moralnego niepokoju

Natalia Wellmann
W środowisku alpinistów wrze jak nigdy. Znani wspinacze Eliza Kubarska i David Kaszlikowski posądzani są o oszustwo w relacji z wyprawy na Grenlandię. Co jest prawdą, a co autokreacją? Pisze Natalia Wellmann.

Lądek zdrój. XVI Przegląd Filmów Górskich im. Andrzeja Zawady. To tutaj, zawsze pod koniec września, spotykają się miłośnicy gór. Znani alpiniści i podróżnicy opowiadają o wyprawach, pokazują zdjęcia i filmy z najdalszych zakątków świata. Jednym z najbardziej oczekiwanych punktów programu jest spotkanie z Elizą i Davidem. Czy przyjadą? Należą do grona najlepszych polskich wspinaczy. Mają wiele dokonań i nagród. Wśród nich tę najbardziej prestiżową dla wspinaczy - "Jedynkę". Otrzymali ją cztery lata temu za wytyczenie nowej, ekstremalnie trudnej drogi na najwyższym klifie świata w południowej Grenlandii. Ale kilka dni przed przyjazdem do Lądka kapituła nagrody postanowiła odebrać im statuetkę.

Powód? Wątpliwości związane z relacją z wyprawy. Wątpliwości, które pojawiły się w ślad za wydaną dwa miesiące temu książką, przedstawiającą podróżników jako parę, dla której medialny rozgłos jest ważniejszy od szlachetnego sportu. Dlatego manipulują faktami i naciągają swoje rzeczywiste dokonania.

Przygoda życia
Eliza Kubarska i David Kaszlikowski pojawili się w Lądku zgodnie z planem. Wiedzieli, że dla uczestników spotkania pokaz slajdów nie będzie aż tak bardzo interesujący, jak to, co mają do powiedzenia na temat związanej z nimi afery. Niektórzy mówią o największym skandalu w historii polskiej wspinaczki. A chodzi o wspomnianą wyprawę na Grenlandię, na którą para podróżników pojechała w 2007 roku.

- Była to dla mnie jedna z najpiękniejszych przygód -wspomina Eliza. Oboje z Davidem wytyczyli tam nową drogę wspinaczkową "Golden Lunacy". Wyprawa, według ich relacji, należała do ekstremalnie trudnych. Wyzwaniem było nie tylko samo wspinanie się po pionowej ścianie, która wyrasta z morza, ale także dotarcie do niej kajakami przy niesprzyjającej pogodzie i życie przez miesiąc na bezludnej wyspie Pam. Po powrocie do Polski Kubarska i Kaszlikow-ski relacjonują wyprawę, pokazują zdjęcia dumnie podkreślając m.in., że ściana, którą pokonali, miała aż 1,5 km pionu. Za swoją wyprawę otrzymują "Jedynkę", prestiżową w środowisku górskim nagrodę.

- To był wyczyn - podkreśla Grzegorz Głazek, członek kapituły przyznającej statuetkę, i dodaje, że Kaszlikowski i Kubarska otrzymali tę nagrodę za dwa jeszcze inne osiągnięcia sportowe, których dokonali w 2007 roku.

- To był dla nas naprawdę dobry rok - mówią oboje.

Dwa lata później zdecydowali się wrócić na Grenlandię, by nakręcić film o wyprawie. Zabierają przyjaciół: dziennikarkę Joannę Onoszko i jej męża Zbigniewa Krośkiewicza. Ale podczas wyjazdu dochodzi do konfliktu. Joanna i Zbigniew wracają do Polski. Eliza realizuje swój pomysł i kręci dokument pt. "Co się zdarzyło na wyspie Pam?".

- To film o miłości, o partnerstwie, o zmaganiu się z własnymi emocjami w trudnych sytuacjach - opowiada autorka dokumentu, za który otrzymała nagrody, m.in. nagrodę publiczności na ubiegłorocznym Przeglądzie Filmów Górskich w Lądku-Zdroju.

Sekretne życie motyli
W tym samym czasie w środowisku górskim zaczyna wrzeć. W ręce niektórych osób trafia robocza wersja książki Joanny Onoszko pt. "Sekretne życie motyli". To historia Lizy i jej partnera Stefana, podróżników i zdobywców niedostępnych szczytów, którzy chcą nakręcić film o swojej wyprawie na Grenlandię i zabierają na nią parę przyjaciół - Norę i Alka. I choć autorka zaznacza, że jest to literacka fikcja, środowisko wspinaczy bez trudu rozpoznaje bohaterów. Liza i Stefan to odzwierciedlenie Elizy i Davida. Nora i Alek to Onoszko i Krośkiewicz. Autorka pokazuje wspinaczy w bardzo złym świetle. Liza i Stefan to ludzie, którzy w pogoni za sławą i pieniędzmi oszukują i manipulują faktami. Pisze, że droga, którą wytyczyli na Grenlandii, wcale nie jest taka trudna i niedostępna, jak to przedstawiają w swoich relacjach. Że film, który nakręcili, powstał w udramatyzowanej scenerii, ale nie na trasie "Golden Lunacy". Że zdjęcia są komputerowo retuszowane. Całość podsyca wulgarny język, jakim posługują się bohaterowie powieści, wrogie relacje między uczestnikami wyprawy i zazdrość.

- To opowieść o ludziach z pasją, która w pewnym momencie przeradza się w chorą ambicję, chęć zdobycia sławy za wszelką cenę. Kiedy spotykają się ze sprzeciwem w tym lansie, wyzwala się w nich coś niedobrego - powiedziała Onoszko w radiu TOK FM. Podkreśliła też, że jest ona wynikiem wielu osobistych doświadczeń i wydarzeń z jej udziałem. Nigdy jednak nie przyznaje, że chodzi o konkretnych ludzi i konkretną wyprawę.
- Gdybym chciała napisać wspomnienia, napisałabym je. Książka nie jest też reportażem. To powieść zainspirowana pewnymi wydarzeniami - tłumaczyła. "Sekretne życie motyli" ukazuje się na rynku w lipcu, nakładem Wydawnictwa Znak. Publikacja trafia w ręce Elizy Kubarskiej i Davida Kaszlikowskiego.

- Zaczęłam to czytać jak swoją biografię, napisaną w bardzo krzywym zwierciadle. Obrzyganą - mówi Kubarska i dodaje, że na początku nie zamierzali w ogóle reagować. - Potraktowaliśmy to jako obrzydliwy paszkwil, którym nie warto zajmować się. Ale rozdzwoniły się telefony, dziennikarze zadawali coraz więcej pytań, coraz więcej materiałów ukazywało się w mediach - dodaje.
Sprawa o naruszenie dóbr osobistych trafiła do Sądu Okręgowego w Warszawie. Zapada decyzja o wycofaniu z obrotu i zakazie reklamy "Sekretnego życia motyli" na czas trwania procesu. Książka trafia do "aresztu".

Wątpliwy wyczyn
Wycofanie książki z obrotu nie zamknęło dyskusji. Przeciwnie. W środowisku wspinaczy, alpinistów i podróżników zawrzało bardziej. Coraz częściej podawano w wątpliwość wyczyn Kubarskiej i Kaszlikowskiego. W tej atmosferze kapituła "Jedynki" zadecydowała o odebraniu im prestiżowej statuetki, przyznanej cztery lata temu.

Powód? Zbyt dużo wątpliwości. Zdaniem kapituły, Kaszlikowski i Kubarska przesadnie wyolbrzymili skalę trudności wyprawy. Nie było wielokilometrowej samotnej odysei kajakami ani pionowej, mrożącej krew w żyłach ściany. Jednocześnie w swoim oświadczeniu kapituła zaznaczyła, że nie posiada dowodów, by autorzy "Golden Lunacy" dopuścili się oszustwa. Istnieją jednak rozliczne znaki zapytania. Pod decyzją podpisało się siedmiu z dziesięciu członków kapituły. Wśród nich same autorytety w środowisku górskim. Przeciwny odebraniu statuetki był Grzegorz Głazek.

- Nie rozumiem pośpiechu, w jakim podjęto tę decyzję - twierdzi i podkreśla, że dla niego Kaszlikowski i Kubarska są wiarygodni. - Im bardziej sprawdzam dokumentację i materiały z wyprawy, tym bardziej mi się to zgadza, choć nie daję jeszcze za to głowy - mówi Głazek.

Ale w ślad za postanowieniem kapituły "Jedynki", swoje oświadczenie na ten temat wydała grupa wybitnych i uznanych alpinistów, wspinaczy i podróżników, którzy poparli tę decyzję. Twierdzą, że w swoich relacjach z przejścia "Golden Lunacy" Kubarska i Kaszlikowski zbyt daleko odbiegli od rzeczywistości, kreując nieprawdziwy obraz wybitnego wyczynu wspinaczkowego.

"(...) Chcielibyśmy zauważyć, że relacja autorów każdej nowej drogi wspinaczkowej stanowi jedyne jej świadectwo. Skazani jesteśmy na wzajemne zaufanie. Zobowiązuje nas to do uczciwości i rzetelności w przekazie z górskich ścian i grani. Przekaz ten jest jedyną formą dzielenia się alpinisty z resztą świata. Ignorowanie tych zasad prowadzi do degradacji sztuki wspinaczkowej, na rzecz sztuki marketingowej (...)" - czytamy w oświadczeniu, pod którym podpisali się m.in. Piotr Pustelnik, Adam Pustelnik, Krzysztof Wielicki i Wojciech Kurtyka.

Kubarska i Kaszlikowski twardo odpierają te zarzuty.
- Jedyny błąd, jaki popełniliśmy, to stwierdzenie, że ściana, na którą się wspinaliśmy, miała 1,5 km pionu. Przyznaliśmy się do niego zaraz po wyprawie - mówią.

Eliza odpiera też zarzuty dotyczące rzetelności filmu "Co się zdarzyło na wyspie Pam?".
- Wiele dokumentów tak powstaje, że najpierw jedzie się na wyprawę, filmuje, a potem wraca i robi dokrętki. Tak było i w tym przypadku, choć by nie wywoływać dyskusji, nazwałam swój film dokumentem kreacyjnym - mówi, choć w filmie brak informacji, ile jest w nim dokumentu, a ile kreacji. Widz ma przekonanie, że ogląda wierną relację z trudnej i dramatycznej wyprawy. Od takiego sposobu relacjonowania podróży daleki jest Marek Arcimowicz, uznany fotograf i podróżnik.
- Jeżeli robi się dokument, to nie ma mowy o ustawkach, o aranżowaniu pewnych rzeczy. Nie wyobrażam sobie, że najpierw robię coś na wyprawie, a potem wracam, by zrobić z tego relację - tłumaczy.

Szlachetny sport czy "Taniec z gwiazdami?"
Afera wokół Davida i Elizy obnażyła do tej pory hermetyczne środowisko polskich alpinistów, wspinaczy i podróżników. Sami bohaterowie skandalu nie pozostawiają suchej nitki na kolegach, mówiąc, że po części jest to grono osób zawistnych i plotkarskich.

- Książka w roboczej wersji krążyła w środowisku przez rok i ludzie czytali ją, dyskutowali o niej za naszymi plecami - mówi Kubarska, a Kaszlikowski nazywa członków kapituły "Jedynki" ludźmi niekompetentnymi, którzy "miotają nieodpowiedzialnie życiem innych ludzi".

Wojciech Kurtyka, guru polskiego alpinizmu, liczy na to, że książka "Sekretne życie motyli" wywoła w środowisku alpinistów refleksję. - Nie wypada z ludzi gór robić tandetnego "Tańca z gwiazdami". W górach nie ma miejsca na lans. Onoszko demaskuje nieuczciwy spektakl medialny urządzony z wyprawy na Grenlandię - napisał na jednym z internetowych forów.

Dawid Hajok, dziennikarz z Krakowa, wspinacz z zamiłowania, mówi, że dzisiaj górskie wyczyny to także walka o pieniądze, które dają sponsorzy i media. A to rodzi pokusę, by wykreować sukces i dramat nawet tam, gdzie go nie ma.

- To już nie są te czasy, gdzie wyprawie w góry towarzyszyły ideały. Pogoń za sponsorami spowodowała, że wspinacze coraz częściej muszą dokonywać autokreacji, czasem nawet próbują naginać fakty, zwłaszcza kiedy wynik jest wątpliwy. Ale ja, być może naiwnie, wierzę w to, że takie zjawisko to wciąż tylko margines - dodaje.
Natalia Wellmann

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska