Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnik Łęczna - Śląsk Wrocław 1:1. Śląsk Wrocław tylko zremisował w meczu na śniegu (SKRÓT, BRAMKI, GOLE)

Piotr Janas
Piotr Janas
Wojciech Szubartowski
Śląsk Wrocław zremisował 1:1 z Górnikiem Łęczna na wyjeździe w meczu inaugurującym 21. kolejkę PKO Ekstraklasy, choć strzelił... dwa gole. Samobójcze trafienie zanotował Víctor García, a bramkę na wagę remisu zdobył super-rezerwowy Adrian Łyszczarz.

Górnik Łęczna - Śląsk Wrocław 1:1

Śląsk Wrocław do Łęcznej jechał w nie najlepszych nastrojach. Wrocławianie tydzień wcześniej przegrali z Lechią w Gdańsku 0:2 po słabej grze. Na dodatek w ekipie gości brakowało pauzującego za kartki Krzysztofa Mączyńskiego, narzekającego na lekki uraz Petra Schwarza, a także Erika Expósito.

Wprawdzie Hiszpan przez COVID-19 nie był z drużyną na obozie, a potem ze względu na nadchodzący transfer do Chin i braki w przygotowaniu nie pojechał z drużyną do Trójmiasta, ale jego sprzedaż cały czas nie została sformalizowana. Mimo tego na Lubelszczyźnie także go nie było.

Jeszcze poważniejsze problemy miał szkoleniowiec gospodarzy Kamil Kiereś, dla którego był to sety mecz w roli trenera Górnika Łęczna. Za kartki pauzował najlepszy strzelec i absolutny lider zespołu Bartosz Śpiączka, a choroba wyeliminowała podstawowego bramkarza Macieja Gostomskiego. Między słupkami stanął debiutant na poziomie ekstraklasy - 23-letni Adrian Kostrzewski.

Jacek Magiera zgodnie z zapowiedziami na porażkę w Gdańsku zareagował zmianami. Do składu powrócił dawno niewidziany Márk Tamás, który w końcu uporał się z problemami zdrowotnymi, pojawili się też Waldemar Sobota, Víctor García i Marcel Zylla.

Największy wpływ na grę obu zespołów miała jednak zmiana... pogody. W Łęcznej tak intensywnie sypało śniegiem, że w pewnym momencie rozegranie tego spotkania stało pod znakiem zapytania. Ostatecznie sędzia Paweł Raczkowski dopuścił zaśnieżoną murawę do gry, co nie spodobało się np. dyrektorowi sportowemu gospodarzy Veljko Nikitoviciowi.

– W takich warunkach pozostaje mieć nadzieję, że nikt nie odniesie kontuzji, a na boisku nie będzie rządził przypadek – mówił przed kamerami Canal+.

To drugie było praktycznie nieuniknione, ale lepiej zarządzali nim przyjezdni. Wrocławianie szukali strzałów z każdej pozycji, ale problemem była precyzja. W odpowiedzi świetną okazję miał Przemysław Banaszak, lecz z jego strzałem głową i dobitką z ostrego kąta doskonale poradził sobie Michał Szromnik. W 43 min był już bezradny - wrzucał Lokilo, a naciskany przez Krykuna Garcia wpakował piłkę do własnej bramki.

Śląsk rzucił się na łęcznian, ale przed przerwą nie zdołał odpowiedzieć. Na początku drugiej połowy gra się wyrównała, a WKS nie potrafił wypracować sobie klarownej sytuacji. Magiera postanowił zareagować potrójną zmianą: w 65 min na boisku pojawili się Cayetano Quintana, Robert Pich i Adrian Łyszczarz, a na ławkę powędrowali Piasecki, García i Sobota.

Kilka minut później drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartę zobaczył obrońca Zielono-Czarnych Kryspin Szcześniak. To był moment, w którym goście ruszyli do prawdziwej ofensywy. W 75 min na listę strzelców wpisał się superrezerwowy Łyszczarz. Ładnie ograł dwóch rywali i strzelił już piątą bramkę w tym sezonie, piątą po wejściu z ławki.

Śląsk napierał, bliski szczęścia był Quintana, a fenomenalną wręcz okazję po podaniu Jakuba Iskry miał w samej końcówce Pich, ale z pięciu metrów trafił w bramkarza.

Wrocławianie nie przechylili szali zwycięstwa na swoją korzyść i wywożą z Łęcznej tylko jeden punkt. Kryzys trwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska