Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głogów żegnał górników z ZG Rudna. Na pogrzeb przyszły tłumy ludzi

Kacper Chudzik, Ewa Chojna
W ostatniej drodze ofiarom tragedii w kopalni towarzyszyły rodziny, znajomi i wielu mieszkańców miasta

We wtorek, 6 grudnia, pochowanych zostało trzech górników, którzy zginęli w trakcie katastrofy w kopalni ZG Rudna. Wspólny pogrzeb zorganizowano dla Tomasza Leśkowa, Macieja Pakosza i Aleksandra Kaźmierczaka. W ostatniej drodze towarzyszyły im rodziny, znajomi oraz tłumy mieszkańców Głogowa. Kościół pw. NMP Królowej Polski, w którym odbywała się msza za górników, pękał w szwach. Liturgię poprowadził biskup diecezji zielonogórsko-gorzowskiej Tadeusz Lityński. Po jej zakończeniu, górnicy zostali pochowani na cmentarzu przy ul. Świerkowej. Spoczęli w sąsiadujących ze sobą grobach.

Nie było chyba w Głogowie osoby, która obok tej tragedii przeszła obojętnie. Dlatego też obcy dla górników ludzie chcieli towarzyszyć im w ostatniej drodze.

- Nie znałem nikogo z nich, ale moje wnuki pracują w kopalni. Gdy pomyślę sobie, że to mogli być oni, to ciarki mnie przechodzą. Chciałem oddać hołd tym zmarłym górnikom, dlatego przyszedłem na pogrzeb - mówił pan Henryk, z którym rozmawialiśmy przed rozpoczęciem liturgii na Koperniku. Podobnych głosów słyszeliśmy wiele. Jednak nie tylko przypadkowe osoby pojawiły się na pogrzebie. W kościele i na cmentarzu było również wielu górników z rodzinami, którzy żegnali swoich kolegów z pracy.

Górnicy zginęli od razu, nie cierpieli

Śledztwo w sprawie tragicznego wypadku, do którego doszło 29 listopada, prowadzi Prokuratura Okręgowa w Legnicy. Znane są już wstępne wyniki sekcji zwłok górników. Wszystkie zgony nastąpiły nagle, więc przysypani tonami skał mężczyźni nie cierpieli.

- Każdy z pokrzywdzonych miał mechanicznie przygniecioną klatkę piersiową, co spowodowało ustanie funkcji życiowych - powiedziała nam Lidia Tkaczyszyn, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy. - U jednego z pokrzywdzonych bezpośrednią przyczyną zgonu był uraz czaszkowo-mózgowy. Oprócz tego u każdej z ofiar stwierdzono różnego rodzaju obrażenia ciała jak złamania otwarte, urazy głowy i nadpalenia - dodaje prokurator Tkaczyszyn.

Legnicka prokuratura wyjaśnia nie tylko przyczyny śmierci ośmiu pracowników kopalni. Prowadzone jest również śledztwo, które ma ustalić czy tragedii można było uniknąć oraz czy nie doszło do zaniedbań, ze strony osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo pracy w ZG Rudna.

W celu wyjaśnienia tej sprawy śledczy przyjrzą się nie tylko wynikom sekcji zwłok, ale też dokumentom zabezpieczonym przez Wyższy Urząd Górniczy, którego przedstawiciele brali udział w wizji lokalnej na miejscu tragedii.

Jeśli zebrany materiał wskaże, że ktoś faktycznie zaniedbał obowiązków w zakresie bezpieczeństwa pracy, może mu grozić kara nawet do 12 lat pozbawienia wolności. Póki co jednak śledztwo toczy się w sprawie, a nie przeciwko konkretnym osobom.

Przypomnijmy, że we wtorek, 29 listopada, o godz. 21.09 doszło do dwóch wstrząsów górotworu. Pierwszy miał siłę tzw. ósemki, drugi szóstki. W wyniku wstrząsu skały zasypały kilkaset metrów chodnika w kopalni Rudna Północna, na szybie R7. Opadające skały doszczętnie zniszczyły również komorę maszynową. W wyniku wstrząsu zginęło ośmiu górników, kolejnych dziewięciu zostało rannych. Trafili do szpitali w Głogowie i Lubinie. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Wśród ofiar śmiertelnych było pięciu górników z naszego miasta. Dwóch zmarłych pochodziło z Bolesławca, a jeden z Polkowic. Tragedia w ZG Rudna była największą katastrofą górniczą w historii KGHM.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska