Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głęboki oddech wokół miedziowego koncernu, czyli działania proekologiczne KGHM

Grzegorz Chmielowski
Przy rozmowach o wpływie przemysłu na otaczający nas świat często pojawia się zarzut, że jesteśmy truci przez koncerny. Podobnie czasem mówi się o wpływie zakładów KGHM na zdrowie mieszkańców Zagłębia Miedziowego. Należy jednak pamiętać o tym, że KGHM przez lata bardzo zmniejszył ilość substancji szkodliwych, które wydzielane są do atmosfery. Praktycznie już od połowy lat 70 aż do roku 2000 spółka prowadziła duży program inwestycyjny, który miał pozwolić właśnie na taką korzystną dla środowiska zmianę. Działania modernizacyjne poprawiające sprawność technologii i służące jednocześnie zmniejszeniu emisji trwają nieprzerwanie cały czas.

– Inwestowaliśmy w urządzenia ograniczające emisję substancji z naszych procesów, zwłaszcza hutniczych. Bo proszę pamiętać, że to część hutnicza jest tą częścią, która miała zasadniczy wpływ na środowisko. Nie górnictwo. Ono jest podziemne, emisje z szybów wydechowych są to emisje zawierające niewielkie ilości substancji szkodliwych. Nie pozostawiamy też zniekształceń terenu, ponieważ górnictwo miedziowe nie generuje hałd i nie degraduje terenu tak jak w przypadku górnictwa odkrywkowego – mówi Janusz Piątkowski, dyrektor departamentu polityki ekologicznej KGHM. – Natomiast problemem na styku przemysł-środowisko jest hutnictwo, dlatego wymagane były te inwestycje. Zainwestowaliśmy w to duże pieniądze w efekcie czego ograniczyliśmy emisje do poziomu technicznego minimum. Więcej praktycznie się nie da.

Problemem środowiskowym KGHM są również odpady. Główny ich strumień to odpady z przeróbki rud miedzi. Trzeba pamiętać, że dzisiaj w rudzie znajduje się w mniej niż 2 proc. metalu. Reszta to odpad, który trzeba deponować. W procesie wzbogacania, zwanym flotacją, ruda jest bardzo drobno zmielona i mieszana z wodą. Co roku blisko 28 milionów ton tej zmielone rudy jako szlam trafia do zbiornika Żelazny Most. Oficjalna nazwa: Obiekt Unieszkodliwiania Odpadów Wydobywczych. Ciekawostką jest fakt, że sam Żelazny Most nie tylko służy do składowania takiego odpadu, ale jest też z niego zbudowany. Obwałowania obiektu powstają właśnie przy użyciu materiału pozostałego po flotacji.

Poza tym odpad mógłby być wykorzystany także przy budowie dróg. Dotychczas budowlańcy preferowali piasek ze względu na bliskość piaskowni. Ale teraz, przy budowie drogi ekspresowej S3, koszty transportu materiału ze zbiornika odpadów są minimalne, więc pojawia się zainteresowanie wykorzystaniem poflotacyjnych odpadów.

Wspomniane już zmiany proekologiczne prowadzone w latach 1970-2000 kosztowały KGHM średnio 50 milionów złotych każdego roku. Wskutek programu emisje szkodliwych substancji zostały mocno ograniczone.

– Dziś ich wpływ na środowisko jest niewielki. Na początku lat 80-tych emitowaliśmy rocznie ponad 100 tysięcy ton dwutlenku siarki do atmosfery. Dzisiaj roczna emisja do atmosfery wynosi mniej więcej od 4 do 4,5 tysiąca ton. Odpowiednio mniej jest również innych szkodliwych substancji. Różnica jak widać jest ogromna. Aczkolwiek trzeba pamiętać o tym, że jesteśmy przemysłem opartym na pirometalurgii. Taka technologia związana z procesem ogniowym, zawsze generuje jakieś zanieczyszczenia. Niestety nie można użyć czarodziejskiej różdżki i sprawić, aby przemysł hutniczy był całkowicie bezemisyjny – dodaje Janusz Piątkowski. – Problem dotyczący emisji polega na tym, że szuka się wśród tych nielicznych substancji emitowanych do atmosfery tych najgroźniejszych i poprzez unijne regulacje określa się bardzo restrykcyjne normy ich emisji. Ciągłe zaostrzanie tych norm sprawia, że dochodzi do rzeczy absurdalnych, gdy mówimy o wielkościach rzędu „nano”, czyli miliardowych części grama! To są wartości nieraz wręcz trudno mierzalne. Nie można produkować i jednocześnie niczego nie emitować do atmosfery. Hasło zero emisji oznacza nieuchronnie zero przemysłu. A przecież samochody też sporo emitują, mimo katalizatorów czy innych urządzeń. Czy ktoś nawołuje dzisiaj do zupełnego porzucenia samochodów?

Obecnie w Hucie Miedzi Głogów kosztem ponad dwóch miliardów złotych trwa zmiana technologii, która jeszcze bardziej ma zmniejszy emisję szkodliwych substancji do atmosfery. Odchodzi się od technologii tzw. pieca szybowego, który jest reliktem z czasów początków przemysłu hutniczego drugiej połowy XX wieku. Zamiast niego uruchomione będą tzw. piece zawiesinowe. To technologia znacznie mniej uciążliwa dla środowiska. Piec jest bardziej zwarty i nie używa się w nim do procesu wytapiania koksu, czy koksiku – czyli tych substancji, które do tej pory generowały pył zawieszony czy związki siarki niekorzystnie wpływające na atmosferę. Piec budowany obecnie oparty jest na jeszcze nowocześniejszych rozwiązaniach, dzięki doświadczeniom z eksploatacji „zawiesiny” w Hucie Głogów II

KGHM współpracuje z mieszkańcami terenów, na których znajdują się jego zakłady. Dobrym tego przykładem były działania podjęte w związku z obawami mieszkańców o emisję ołowiu. Sprawa była głośna kilka lat temu. Martwiono się przede wszystkich o zdrowie dzieci i poziom ołowiu w ich organizmach.

– Przygotowaliśmy wtedy duży Program Promocji Zdrowia. Zawarliśmy umowę z Instytutem Medycyny Pracy w Łodzie oraz Miedziowym Centrum Zdrowia. Pobraliśmy próbki krwi od blisko 3,5 tysiąca dzieci. Przesłaliśmy je następnie do Łodzi. Jakie były tego efekty? Okazało się, że poziom ołowiu wynosił od 2,3 do 3 mikrogramów w decylitrze. Najbardziej ostrożni lekarze mówią, że maksymalna wartość to 5, a WHO 10 mikrogramów. To nam jasno pokazało, że problemu ołowiu w krwi dzieci nie ma. Poza tym obserwowaliśmy przez lata spadek zawartości ołowiu, zwłaszcza po tym czasie, gdy zaprzestano używać benzyny ołowiowej – informuje Janusz Piątkowski. Wysyłaliśmy dzieci na zielone szkoły, organizowaliśmy zajęcia na krytych basenach, pokazywaliśmy, na czym polega zdrowy tryb życia.

Oprócz zmniejszania poziomów emisji szkodliwych substancji KGHM wspiera również inne proekologiczne przedsięwzięcia. Pod swoją opiekę wziął między innymi rodzinę sokołów wędrownych, które zamieszkały na kominie głogowskiej huty. Dla spółki to symbol zmian związanych z polepszaniem stanu środowiska w okolicy. Sokoły wędrowne swoje siedziby zakładają bowiem w miejscach, w których powietrze jest czyste. Ich gniazdo znajduje się na kominie huty od 2009 roku. Można je obserwować przez całą dobę za pomocą monitoringu (poprzez stronę internetową KGHM). Przez lata wykluło się tam już wiele młodych sokołów, których imiona nadawane są przez internautów i są związane z miedzią oraz hutnictwem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska