To wszystko działo się na oczach jego kolegów, z którymi siedział na przydrożnym murku i pił alkohol. - Wyjaśniamy okoliczności wypadku - mówi Marek Madeksza z lwóweckiej policji. Jak udało się ustalić, 20-latek "zabawiał się" tak już wcześniej. Czy w bezmyślnej zabawie ktoś jeszcze brał udział? - Sprawdzamy to - zapewnia Madeksza.
Policjanci z Dolnego Śląska podają inne przykłady głupich zachowań młodych ludzi. We Wrocławiu grupa nastolatków urządziła sobie zabawę pod hasłem: "Kto dłużej wytrzyma". 16-latek wpadł pod samochód i ciężko ranny trafił do szpitala.
Kilka lat temu Świdnicą wstrząsnęły dwa śmiertelne wypadki. 17-letni Piotr z Pszenna został przejechany, bo leżał w środku nocy na jezdni. Kilka dni później w podobnych okolicznościach zginął jego rówieśnik, Adam ze Świdnicy. Obaj byli pijani. Według znajomych brali udział w bardzo wtedy popularnej wśród młodych ludzi zabawy "na wytrzymankę". Miała ona polegać na tym, że leży się na ulicy tak długo, jak się da i ucieka spod kół auta w ostatniej chwili. Jaka była prawda, do dziś nie wiadomo.
Sprawę niedzielnego wypadku w Giebułtowie bada Prokuratura Rejonowa w Lwówku Śląskim.
Prokurator Wojciech Moneta nie ukrywa, że możliwe jest umorzenie dochodzenia ze względu na okoliczności wypadku. - Nic nie chcę przesądzać, bo na to za wcześnie - podkreśla Moneta.
Wiadomo, że kierowca volkswagena golfa był trzeźwy. Autem kierował Tomasz H., rówieśnik Jakuba, kolega z tej samej wsi. - Kierowca jest w szoku - mówi Marek Madeksza.
W Giebułtowie wszyscy mówią tylko o tym wypadku. Zastanawiają się, dlaczego Jakubowi nie udzielili pomocy w szpitalu w Lubaniu. - Udzielili takiej, jakiej mogli - wyjaśnia Zdzisław Krynicki, dyrektor do spraw medycznych Łużyckiego Centrum Medycznego. - U pacjenta stwierdzono uraz czaszkowo-mózgowy, było podejrzenie złamania podstawy czaszki. Potrzebne było badanie tomografem komputerowym oraz pomoc neurologa. A specjalista oraz tomograf są w szpitalu w Zgorzelcu - tłumaczy dyrektor.
Ludzie żałują obu młodych ludzi i współczują ich rodzinom. - Ten, który kierował samochodem, to jest sportowiec, gra w piłkę nożną w Mirsku - opowiada sołtys Romuald Ledzion. - Chłopak, który zginął, też zapowiadał się swego czasu na dobrego bramkarza - dodaje. Ale poszedł w inną stronę. Ci, co go znają, mówią, że był zdolny i wiedza łatwo mu przychodziła, był jednak trudny w wychowaniu.
Najbardziej mieszkańcom żal rodziców Jakuba. Równo 10 lat temu zginęła w wypadku samochodowym ich córka. Teraz nie żyje syn. - Mają jeszcze drugiego syna, który pracuje w Niemczech, ale stracili już w wypadkach dwójkę dzieci - z żalem opowiada sołtys.
Wioletta Kierońska, która mieszka tuż obok miejsca, gdzie wydarzył się wypadek, z goryczą mówi, że teraz pewnie znajdą się pieniądze na zamontowanie w Giebułtowie progów zwalniających. Wcześniej gmina Mirsk nie miała na to pieniędzy. Na razie na poboczu drogi palą się znicze. Czy kierowcy zwolnią?
Współpraca: MM, WIK, JW
Czy jest sposób na zapobieganie niebezpiecznym zabawom, jakim oddają się młodzi ludzie?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?