Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Garyga: Droga do Ligue 1 jest dla mnie otwarta

Mateusz Janiak
Paweł Relikowski
Paweł Garyga, były piłkarz Śląska, a obecnie FC Nantes, o transferze, pierwszych miesiącach we Francji i problemach we wrocławskim klubie.

Zacznijmy od najważniejszej kwestii - oficjalnie którego zespołu jest Pan zawodnikiem?
W tej chwili drużyny rezerw FC Nantes.

To prawda, że lecąc do Francji, nie wiedział Pan, czy będzie grać w pierwszym zespole, czy w rezerwach?
Wszystko toczyło się bardzo szybko, bo zaraz zamykało się okienko transferowe we Francji, dlatego nie było specjalnie czasu do namysłu. Michel Thiry - menedżer, który zajmował się moim transferem - przedstawił mi opcję gry w FC Nantes. Mówił, że on już wszystko ustalił i klub jest mną zainteresowany. Faktycznie do końca nie było wiadomo, do gry w którym zespole jestem przewidywany, ale nie byliśmy zaskoczeni, że na początku trafiłem do rezerw. Tutaj sezon był w pełni, a ja nie przepracowałem normalnie okresu przygotowawczego, więc naturalną koleją rzeczy były treningi z drugą drużyną. Jednak zaznaczam, że droga do Ligue 1 na pewno nie jest przede mną zamknięta.

Mówi Pan, że droga do Ligue 1 nie jest zamknięta. Zatem rozmawiał Pan z trenerem pierwszego zespołu Michelem Der Zakarianem o swojej roli w klubie?
O rozmowę raczej ciężko, bo tutaj wszyscy komunikują się tylko w języku francuskim, którego jeszcze nie zdążyłem opanować. (śmiech) To absolutna podstawa, dlatego wkładam w jego naukę wiele wysiłku. Wydaje mi się, że w innych krajach można się dogadać za pomocą angielskiego, a tutaj niestety nie. Kontakt z trenerem miałem, ale jako takiej rozmowy nie odbyliśmy, bo i trudno o nią, biorąc pod uwagę barierę językową.

Skoro język francuski to podstawa, to jak idzie nauka?
Na szczęście dobrze. Nie da się ukryć, że łatwo nie jest, ale wszystko toczy się w dobrym kierunku. Poświęcam na naukę sporo czasu i już są efekty, bo już naprawdę dużo rozumiem.

Jakie wrażenia po prawie dwóch miesiącach pobytu?
Cóż, ładne, duże miasto, gdzie jest co robić. (śmiech) A tak poważnie, to FC Nantes ma świetny ośrodek treningowy, do którego zawsze mogę przyjechać i wykonać potrzebną mi pracę. Poza tym ludzie są bardzo mili, pomocni. Jeśli tylko mam jakiś problem, to mam się do kogo zwrócić. Krótko mówiąc - podoba mi się życie tutaj.

A wrażenia czysto piłkarskie? Przeżył Pan szok, jeśli chodzi o poziom gry czy sposób treningów?
Właśnie nie. W zasadzie tylko pierwsze dwa tygodnie były trudne, ale głównie ze względu na to, że wszystko było dla mnie nowe. Język, ludzie, miasto. Poza tym nie przepracowałem normalnie okresu przygotowawczego, więc potrzebowałem czasu na osiągnięcie optymalnej formy fizycznej. Poziom faktycznie jest wysoki, ale na pewno nie nieosiągalny. Myślałem, że przyjadę tutaj i będzie naprawdę ciężko, ale nie jest tak źle. Szoku nie przeżyłem. Dzięki odpowiedniej pracy spokojnie można się wspiąć na taki pułap.

No i jak idzie nadrabianie zaległości?
Teraz czuję się bardzo dobrze. Odkąd tutaj przyleciałem, półtora miesiąca temu, trenuję wyjątkowo ciężko i powoli dochodzę do mojej optymalnej dyspozycji. Z każdym dniem jest lepiej.

Pytam o to w kontekście gry w pierwszym zespole. Jest szansa, że zobaczymy Pana w tym sezonie w Ligue 1?
Konkurencja jest duża, ale wszystko się może zdarzyć. Na mojej pozycji jest kilku dobrych zawodników, jak Gakpe, Nicolita, Pancrate czy Bangoura, więc ma kto grać. Ale swoich szans nie przekreślam, bo - powtarzam - wszystko jest możliwe.

Na Pana korzyść powinien działać fakt, że swobodnie gra Pan obiema nogami.
Jakoś tak się złożyło, że mimo iż jestem prawonożny, od dziecka grałem na lewym skrzydle. To wymusiło na mnie operowanie słabszą nogą i faktycznie teraz mogę występować na obu stronach pomocy, co jest moim atutem.

Ma Pan żal do kogoś w Śląsku, że nie postawiono na Pana?
Żalu nie mam, bo wiem, jak to jest piłce. Każdy trener ma prawo mieć swoją wizję i dobierać do niej piłkarzy wedle swojego uznania. Aczkolwiek nie będę ukrywał, że miałem moment, w którym powinienem dostać szansę. Byłem w wysokiej formie i po prostu zasłużyłem na grę. Niestety, nie postawiono na mnie, a samymi wyjazdami na mecze trudno utrzymać wysoką dyspozycję. Kto wie, jak potoczyłaby się moja przygoda w Śląsku, gdyby nie zwolniono trenera Lenczyka, a trener Wleciałowski nie odszedłby do reprezentacji. Czułem, że ci szkoleniowcy ufali moim umiejętnościom.

Wszystko się zmieniło po przyjściu trenera Levy'ego. Była między wami jakaś kłótnia, spięcie?
W żadnym wypadku, bo z trenerem Levym praktycznie nie rozmawiałem. Nawet jak wróciłem z wypożyczenia, to nie miałem z nim żadnego kontaktu. Widocznie nie brakowało mu bocznych pomocników.

Może po prostu nie wykorzystał Pan swojej szansy?
Trudno powiedzieć, czy wykorzystałem, czy nie. Po przyjściu trenera Levy'ego jeździłem na mecze ligowe, ale zagrałem raptem pięć minut z Lechem. Poza tym przez te wyjazdy często nie grałem nawet w rezerwach, co oczywiście wpływało niekorzystnie na moją dyspozycję. Później widać nie przekonałem trenera podczas okresu przygotowawczego, więc zostałem wypożyczany do klubów z drugiej ligi. Najpierw do Oławy, a następnie do Polkowic. Po zakończeniu wypożyczeń nie dostałem okazji powrotu, a myślę, że powinienem. Uważam, że zasłużyłem na drugą szansę. Niestety, nikt ze sztabu szkoleniowego się mną nie zainteresował, nie zaproponował, żebym przyszedł na trening. Właśnie dlatego podjąłem decyzję o rozwiązaniu umowy.

Na Pana pozycji grał Sebino Plaku, czyli zawodnik sprowadzony przez trenera Levy'ego. Miało to wpływ na to, że Albańczyk grał, a Pan nie?
Nie wiem. Potrafię zrozumieć, że młodzi zawodnicy muszą czekać na swoją szansę, ale nie ukrywam, że przeżywałem wtedy trudne chwile. To nie jest komfortowa sytuacja dla zawodnika, gdy jest w drużynie i wie, że cokolwiek by się działo, nie będzie grał. Jednak powtarzam, był moment, w którym zasłużyłem na szansę i nie wiem, dlaczego jej nie dostałem. Po powrocie z Polkowic miałem rozmowy z prezesami, którzy proponowali mi kolejne półroczne wypożyczenie. Odmówiłem, bo po prostu straciłem nadzieję, że będę grał w Śląsku pod wodzą trenera Levy'ego.

Z FC Nantes podpisał Pan półroczną umowę. Po niespełna dwóch miesiącach pobytu, która wersja wydarzeń jest bardziej prawdopodobna - zostaje Pan we Francji czy w lipcu wraca do Polski?
Jestem dobrej myśli i uważam, że tutaj zostanę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska