Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gangsterzy wracają, Bułgar skanuje mój PIN, a kierowcy chcą nas porozjeżdżać. Jak przeżyć?

Jacek Antczak
Wypłacałeś w weekend pieniądze z bankomatów? Możesz już mieć puste konto" - ta informacja, pochodząca od naszego reportera dyżurnego Marcina (który w redakcji siedzi naprzeciwko mnie), plus puenta story o wrocławskich gangsterskiego drugiego Marcina (który siedzi po mojej prawicy) strasznie mnie... przestraszyły. Marcin nr 2 napisał bowiem, że niektórzy ze słynnych "chłopców z miasta" właśnie wyszli z więzienia po wieloletnich wyrokach. I wracają nie tylko do Wrocławia, ale i do przestępczego procederu. Bo albo nie mają z czego żyć, albo nie potrafią żyć inaczej. A wiedzą, że na pytanie "jak żyć?" nie odpowie im nie tylko premier.

Małym pocieszeniem jest fakt, że 23 współczesnych wrocławskich rozbójników, którzy zasłynęli w ubiegłym roku strzelaninami plus bitwą na maczety (bo nie "na meczety", jak sugerowała jedna z gazet) może objąć akt oskarżenia. Przecież dawni gangsterzy ze stolicy regionu przyzwyczajeni są do tradycyjnych metod zdobywania bądź też odzyskiwania terenu (noże, kije bejsbolowe, broń, niekoniecznie używana w ostateczności, porwania, tortury i takie tam). Wprawdzie gangi walczą między soba, ale przecież zawsze można dostać rykoszetem. Słowem, w naszym mieście nie jest bezpiecznie.

Z opowieści Marcina nr 2 o półświatku dowiedziałem się zresztą, że nigdy go nie było. Ale to też mnie nie uspokoiło. Kilka miesięcy temu przeanalizowałem nawet mapę najbardziej niebezpiecznych miejsc w mieście, sporządzoną na podstawie statystyk z osiedlowych komisariatów. Ale niewiele mi to dało, bo na przykład wśród najbezpieczniejszych znalazł się park przy zamku w Leśnicy, ale żeby się do niego dostać, trzeba by dojechać tam tramwajem. A leśnicka pętla (jakieś 200 metrów od bezpiecznego parku) okazała jednym z najniebezpieczniejszych miejsc w mieście. Gdy pomyślałem, że w takim razie trzeba siedzieć w domu, zerknąłem na listę i okazało się, że "moja dzielnia" to także jedno z najniebezpieczniejszych miejsc. Nie wiem, może dlatego, że leży na szlaku kibiców zmierzających (i niestety wracających) na mecze piłkarskiego Śląska Wrocław. A kibic po ostatnich meczach to kibic wkurzony.

No i teraz te bankomaty (a akurat w weekend wypłacałem). Dzięki informacjom Marcina nr 1 dowiedziałem się, że po Wrocławiu grasują Bułgarzy (a konkretnie, jak mawia Szpakowski, jeden Bułgar) z urządzeniami do cyberbankoprzestępczości XXI wieku. A konkretnie (Szpakowski) z aparatami do skanowania mojego konta. I z kamerami do nagrywania mojego pinu. Swoją drogą, często go zapominam albo mylę z tym do telefonu, a akurat w weekend pamiętałem.

I jak tu spokojnie chodzić (z gotówką lub kartami) po ulicach miasta i szukać prezentów przed świętami? Przecież wyposzczona gangsterka retro po odsiadce tylko szuka momentu, by na kimś wypróbować nowy model maczet, a cyberprzestępcy (a konkretnie Bułgar) ze swoimi bondowskimi gadżetami czyhają na nasze wirtualne pieniądze. A nie można przecież zapomnieć o potencjalnych mordercach za kółkiem na ulicach, rowerzystach z zabójczymi instynktami, które budzą się, gdy ktoś wkroczy na ich ścieżkę, albo psychopatycznych pieszych spacerujących po chodnikach, którzy przypominają mi czasem tego gościa z "Psychozy". No, może z tymi pieszymi to już przesadziłem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska