Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gang oszustów ukradł emerytom prawie 100 tysięcy złotych

Marcin Rybak
Marcin Rybak
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Dariusz Gdesz
Kolejny gang fałszywych wnuczków zasiądzie na ławie oskarżonych wrocławskiego sądu. Oskarżenie obejmuje sześć osób w tym szefa gangu. Swoim ofiarom zabrali prawie 99 tys zł a próbowali ukraść kolejne 72 tysiące. Wykorzystywali klasyczną metodę: telefon do starszej osoby od kogoś kto podaje się za bliskiego krewnego i kto pilnie potrzebuje pieniędzy. Ta metoda nazywana jest „na wnuczka” choć w tej sprawie oszuści najczęściej przedstawiali się jako syn albo córka.

Gang rozbity przez wrocławskich policjantów wyszukiwał pokrzywdzonych nie tylko w Polsce ale też w Kanadzie, Szwajcarii i w Niemczech. Akt oskarżenia - posłany właśnie do sądu przez Prokuraturę Okręgową - dotyczy tylko polskich wątków. Oszustw dokonywano do sierpnia do listopada ubiegłego roku. Śledztwo w sprawie oszukanych zza granicy wciąż trwa. Prokuratura czeka na materiały z prokuratur w innych krajach.

Edward L. - 59-letni Wrocławianin – to główny oskarżony i szef gangu. To on wyszukiwał pokrzywdzonych i wyznaczał „podwładnym” konkretne zadania. Jego prawą ręką był Michał K. ps. Mrówa”. To do niego należał wybór „kurierów” czyli osób odpowiedzialnych za odbieranie pieniędzy od oszukiwanych.

Mieszkanka Gdańska Jolanta K. została oszukana na przeszło 43 tys zł. To największa suma jaka padła łupem wrocławskich oszustów. Zadzwoniła do niej kobieta, z informacją, ze córka pani Jolanty winna jest jej pieniądze. Po chwili zadzwoniła kolejna kobieta, przedstawiająca się jako córka. Poprosiła „matkę” żeby jak najszybciej wzięła z banku 40 tysięcy złotych. Kobieta uwierzyła wybrała 40 tysięcy do tego dołożyła 1000 dolarów i w gotówce przekazała oszustom.

TU PRZECZYTASZ Jak oszukują "na wnuczka"

- Mamo jestem na policji!. - Do pani Janiny też z Gdańska zadzwonił mężczyzna, podający się za syna. Powiedział, że spowodował wypadek, człowiek, którego potrącił samochodem jest w ciężkim stanie w szpitalu i nie wiadomo czy przeżyje. Potrzeba pilnie 50 tysięcy złotych na kaucję, żeby nie pójść do aresztu. Kobieta powiedziała, że nie ma. Fałszywy syn poprosił by wzięła pożyczkę w banku. Dostała 35 tys zł. Po pieniądze przyszedł mężczyzna przedstawiany jako „kurier” z policji. Dopiero następnego dnia pani Janina zorientowała się, że ją oszukano.

Mieszkanka podwrocławskich Dobroszyc odebrała telefon od fałszywej córki. Ta poprosiła ją o 20 tysięcy. Dla koleżanki na sprowadzenie do Polski zwłok kogoś z jej rodziny, kto zginął w wypadku zagranicą. Oszukana kobieta nie zorientowała się. Gotówkę zapakowała do koperty i oddała mężczyźnie przysłanemu po pieniądze.

Ale nie wszyscy dali się oszukać. Aż trzech gangsterów wpadło w ręce policji na gorącym uczynku. Jeden w Gdańsku a dwóch w Oławie. W listopadzie ubiegłego roku pani Zofia z Oławy odebrała telefon. Rzekoma córka prosiła o pożyczkę 35 tysięcy złotych ("Bo musi oddać koleżance"). Pani Zofia od razu zorientowała się w oszustwie i podjęła grę. Powiedziała, że ma w domu 5 tysięcy, a 10 może pożyczyć od sąsiadki. Zostawiła fałszywą córkę, czekającą przy telefonie i poszła do sąsiadki. Poprosiła ją by natychmiast zawiadomiła policję. Po chwili wróciła do oszustki i oznajmiła, że może kogoś przysłać po pieniądze.

Po pieniądze przysłano Sławomira K. Miał wejść do domu do kobiety i przedstawić się jako Marek - kolega córki. W okolicy czekał wspomniany już „Mrówa” prawa ręka szefa gangu oszustów. Obydwaj wpadli w policyjną zasadzkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska