Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie jest Sobiesław Zasada?

Katarzyna Ludwińska [email protected]
- Plakaty z informacją o zaginionym Sobiesławie powiesiliśmy w całym mieście - mówi jego brat Konrad Zasada.
- Plakaty z informacją o zaginionym Sobiesławie powiesiliśmy w całym mieście - mówi jego brat Konrad Zasada. K. Ludwińska
Tajemnicze zaginięcie młodego radomianina. Policja twierdzi, że nie wyjechał z kraju i żyje. Reszta to tylko domysły.

Sobiesław Zasada

Sobiesław Zasada

Ma 25 lat, 190 centymetrów wzrostu, krępą budowę ciała, oczy niebieskie, twarz okrągłą, włosy proste - ciemny blond, uszy średnie przylegające, nos prosty, uzębienie pełne. W dniu zaginięcia był ubrany w kurtkę skórzaną długości trzy czwarte koloru czarnego, ciemno-szary golf, czarną podkoszulkę z nadrukiem, niebieskie spodnie dżinsowe, czarne skarpety i buty skórzane wiązane koloru czarnego - typu wojskowego. Sekcja Kryminalna Komendy Miejskiej Policji w Radomiu prosi o kontakt osoby, które mogą pomóc w ustaleniu miejsca pobytu zaginionego. Numer telefonu 048-345-37-15, 048-345-25-33 lub 997.

Od ponad miesiąca rodzina, przyjaciele i policja szuka-ją 25-letniego Sobiesława Zasady. Na razie nie udało im się trafić na żaden trop, który mógłby pomóc w jego odnalezieniu.

12 grudnia około godziny 6.30 Sobiesław wyszedł z domu do pracy. Wsiadł do autobusu linii numer 7 na osiedlu Południe i pojechał w kierunku centrum miasta. Na kolejnym przystanku do tego samego autobusu wsiadł jego kolega. Rozmawiali o komputerach. Dojechali razem do dworca kolejowego. Sobiesław powiedział koledze, że musi wypłacić pieniądze z bankomatu. Poszedł do bankomatu przy ulicy Poniatowskiego, gdzie wypłacił niewielką sumę pieniędzy. Później wszedł jeszcze do sąsiadującego z bankiem sklepu spożywczego. Widział go tam brat matki. Potem zniknął i do dziś nie ma po nim śladu.

To jedyne pewne informacje, które udało się zebrać rodzi-nie i przyjaciołom chłopaka. Zdaniem brata matki, poszedł ulicą Traugutta, oddalając się od dworca. Nie zarejestrowały tego kamery miejskiego monitoringu.

POSZUKIWANIA I DOMYSŁY

O tym, że Sobiesław nie dotarł do pracy, jego mama Elżbieta dowiedziała się około godziny 9, kiedy zadzwonił do niej szef chłopaka. Kilka godzin później dowiedział się też o tym jego starszy brat Konrad, który od kilkunastu lat mieszka w Warszawie.

- Mama zadzwoniła do mnie i powiedziała, że Sobiesław nie dotarł do pracy, nie wrócił do domu, nie odbiera telefonów - opowiada. - Przyjechałem do Radomia. Kiedy nie wrócił do do-mu na noc, zgłosiliśmy zaginięcie na policję. Od jakiegoś czasu brat wiedział, że firma, w której pracuje, prawdopodobnie nie przedłuży mu umowy, ale miał czas, żeby znaleźć sobie inne zajęcie. To nie był powód do ucieczki.
Następnego dnia jego przyjaciele objechali samochodem całe miasto. Szukali zaginionego na własną rękę.

- Pytaliśmy ochroniarzy, strażników miejskich, przechodniów i kasjerki na dworcu kolejowym czy go nie widzieli, pokazywaliśmy plakat z jego zdjęciem - opowiada Jędrzej Jakubowski, przyjaciel Sobiesława. - Liczyłem, że szybko trafimy na jakiś trop. Niestety, nikt go nie widział. Nikt nie miał też pomysłu, co mogło się z nim stać.

INTERNAUCI TEŻ SZUKAJĄ

Po kilku dniach wiadomość o zaginięciu chłopaka pojawiła się na kilku forach internetowych często odwiedzanych przez młodych radomian. Wszystkie osoby, które się na nich wpisy-wały, kojarzą go jako pracownika punktu z telefonami komórkowymi w jednym z hipermarketów. Nie znalazła się osoba, która widziałaby go po 12 grudnia.

- Pojawiła się informacja o tym, że Sobiesław był na stacji benzynowej w centrum miasta - przypomina sobie Magdalena Cichy, dziewczyna zaginionego. - Nie została jednak potwierdzona. Nie ma bezpośrednich świadków ani dowodów na to, że tam był.

Plakaty ze zdjęciem młodego mężczyzny pojawiły się w okolicach dworca kolejowego i w miejscach, przez które prze-chodzi wielu radomian. Podobne zawisły na Dworcu Centralnym w Warszawie i w wielu innych miejscach. Komunikaty o zaginięciu podały radomskie media.

Z PIENIĘDZMI W TLE

Kilka dni po zaginięciu chłopaka na policję zgłosił się właściciel jednego z radomskich salonów gier. Powiedział, że Sobiesław był w jego lokalu częstym gościem. Grał od roku.
- Nikomu z nas o tym nie powiedział - mówi Konrad Zasada. - Ta wiadomość otworzyła przed nami nowe możliwości interpretacji jego zniknięcia. Nie wiemy czy ma długi i ukrywa się przed wierzycielami, czy pojechał gdzieś, żeby zarobić i oddać pożyczone od kogoś pieniądze, czy może szło mu zbyt dobrze i komuś to się nie podobało?

Pytania nadal pozostają bez odpowiedzi, bo policjanci prowadzący śledztwo nie wystąpili jeszcze do prokuratury o wydanie nakazu zdjęcia tajemnicy bankowej, ani o udostępnienie bilingów, czyli spisu rozmów, które były wykonywane z jego telefonów.
- Nie wiemy czy po 12 grudnia brat z kimkolwiek rozmawiał, czy wypłacał albo wpłacał gdzieś pieniądze - mówi Konrad Zasada. - Bez nakazu prokuratora takich wiadomości nie dostaniemy.

W dniu, w którym zaginął Sobiesław z kasy firmy, w której pracował, zniknęła nieduża suma pieniędzy. - Nie wiemy czy Sobiesław miał coś wspólnego z ich brakiem, czy to tylko zbieg okoliczności - mówi jego brat. - Od dłuższego czasu w firmie nie wszystko działało prawidłowo. Je-go przełożony nie kontrolował czy pieniądze z utargu spływają na bieżąco do banku. Wiemy to, bo dzień przed zniknięciem Sobiesław wpłacił na firmowe konto 10 tysięcy złotych, choć powinien robić to zawsze, kiedy sprzedał towar za dwa tysiące. Gdyby chciał ukraść pieniądze, to mógł przecież wziąć wszystkie.

KTOKOLWIEK WIDZIAŁ...

We wtorek do Radomia przyjechała ekipa telewizyjnego programu "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie". O Sobiesławie przed kamerą opowiadali jego mama, brat, dziewczyna i koledzy. Program będzie wyemitowany we wtorek w TVP1, chyba że do tego czasu chłopak się odnajdzie.

- Może kiedy obejrzy program, poczuje, że my cały czas na niego czekamy i jesteśmy gotowi, żeby mu pomóc - mówi Magda Cichy, dziewczyna Sobiesława. - Może wtedy wróci...
Rozmowa "Echa" o tym, jak szuka policja

Katarzyna Ludwińska: * Co robi grupa poszukiwawcza policji po otrzymaniu informacji o zaginięciu osoby?

Oficer operacyjny policji, prowadzący śledztwo w sprawie zaginięcia Sobiesława Zasady: - Od razu przygotowujemy rysopis zaginionego i podajemy go do komisariatów i wszystkich policjantów znajdujących się na terenie miasta. Ich zadaniem jest zwrócenie szczególnej uwagi na takie osoby. Jeśli zaginęło dziecko lub osoba starsza, która ma na przykład kłopoty z pamięcią, do akcji włączana jest większa grupa policjantów. Przeczesują teren, w którym może znajdować się zaginiona osoba. Jeśli to działanie nie przyniesie efektu, to informacja jest przesyłana do Komendy Wojewódzkiej Policji, a stamtąd do komend w całym kraju. Wtedy też rozpoczynamy działania operacyjne.

* Jakie?

- Rozmawiamy z rodziną i znajomymi zaginionego. Pytamy, czy nie nawiązał jakiegoś kontaktu. Sprawdzamy miejsca, w których przebywał, z kim kontaktował się telefonicznie lub osobiście przed zniknięciem. Jeśli zaginiony posiadał telefon komórkowy, ustalamy gdzie się teraz znajduje. Sprawdzamy też czy nie figuruje w innych komendach policji jako osoba o nie-ustalonej tożsamości.

* Co udało się ustalić w sprawie Sobiesława Zasady?

- Wiemy prawie na pewno, że mężczyzna nie wyjechał z kraju. Namierzamy jego telefon komórkowy. Czekamy też na wyniki postępowania, które policjanci Trzeciego Komisariatu Policji prowadzą w sprawie zniknięcia pieniędzy z kasy firmy, w której pracował mężczyzna. Kiedy prokurator wyda nakaz zdjęcia tajemnicy bankowej, przekonamy się czy zaginiony korzystał ze swoich kont. To pozwoli nam zbliżyć się do miejsca jego pobytu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie