Jak tłumaczy jej rzeczniczka Ewa Dryhusz, dotacje z miasta dla festiwalu wynosiły rok-rocznie od 230 do 330 tys. zł, ale tylko około 20 proc. tej kwoty pochłaniały koszty związane z wynajęciem sal czy opłatami licencyjnymi za filmy. Pozostała część to koszty osobowe (m.in. gaże dla gwiazd) oraz wynagrodzenie dla twórcy festiwalu, które w ubiegłym roku wyniosło 65 tys. zł. - Aż 20 tys. zł kosztowało wyprodukowanie filmu promującego fe-stiwal, a 15 tys. zł to koszty biura festiwalowego - wylicza Dryhusz.
Stanisław Dzierniejko nie komentuje rozliczeń finansowych, ale nie kryje rozczarowania.
- Na markę i popularność tego festiwalu pracowałem przez wiele lat. Początki nie były przecież łatwe. Ostatnie festiwale to długie kolejki po odbiór wejściówek. Mieszkańcy chcieli tej imprezy, chętnie w niej uczestniczyli, a spotkania z gwiazdami znanymi ze szklanego ekranu i wybitnymi reżyserami były oblegane - wylicza Dzierniejko.
Przypomina, że na ostatnią imprezę wydano aż 17 tys. bezpłatnych wejściówek. Przez 6 dni chętni mogli uczestniczyć w projekcjach filmów w kinie i pod chmurką, porozmawiać z aktorami w kawiarniach oraz spotkać się z wybitnymi twórcami np. Pawłem Pawlikowskim, reżyserem "Idy". Tegoroczną edycję festiwalu miała promować Beata Tyszkiewicz.
Pieniądza przeznaczone na festiwal zostaną przekazane Świdnickiemu Ośrodkowi Kultury na przedsięwięcia filmowe i teatralne. Miasto nie wyklucza też organizacji innej imprezy filmowej. Podjęto już wstępne rozmowy na ten temat z Romanem Gutkiem, twórcą Festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?