Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal bramek w Krakowie. Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 4:2 (RELACJA, ZDJĘCIA)

Piotr Janas
W spotkaniu 7. kolejki Ekstraklasy Śląsk Wrocław przegrał z Wisłą w Krakowie 2:4. Bohaterami spotkania byli Wilde-Donald Guerrier i Paweł Brożek.
W spotkaniu 7. kolejki Ekstraklasy Śląsk Wrocław przegrał z Wisłą w Krakowie 2:4. Bohaterami spotkania byli Wilde-Donald Guerrier i Paweł Brożek. Michał Gąciarz
W spotkaniu 7. kolejki Ekstraklasy Śląsk Wrocław przegrał z Wisłą w Krakowie 2:4. Bohaterami spotkania byli Wilde-Donald Guerrier i Paweł Brożek.

Początek meczu był spokojny, ale inicjatywa była po stronie gospodarzy. To oni jako pierwsi poważniej zagrozili bramce strzeżonej przez Mariusza Pawełka. W 7. minucie Paweł Brożek otrzymał bardzo dobre podanie od Macieja Jankowskiego i oddał silny strzał z ostrego konta. Kapitan WKS-u nie dał się jednak zaskoczyć.

Gospodarze byli częściej w posiadaniu piłki, ale nie przekładało się to na kreowanie dogodnych sytuacji. Śląsk z kolei otworzył wynik spotkania wykorzystując swoją pierwszą dobrą okazję. W 18. min Tom Hateley podszedł do wykonywania rzutu wolnego z ok 20 metrów i strzelił płasko, po długim rogu. Piłka odbiła się od słupka i trafiła w plecy ofiarnie interweniującego Radosława Cierzniaka, po czym wpadła do siatki. Tę bramkę zapisujemy więc na konto bramkarza "białej gwiazdy", ponieważ strzał w słupek jest strzałem niecelnym.

Gol dodał podopiecznym Tadeusza Pawłowskiego skrzydeł. Od tego momentu to oni byli częściej w posiadaniu piłki i starali się przemieszczać pod pole karne Wisły atakami pozycyjnymi. Wszystko co złe dla przyjezdnych, zaczęło się w 26 min. Wtedy to boisko z powodu kontuzji mięśnia czworogłowego musiał opuścić Dudu Paraiba. W jego miejsce na boisku pojawił się Paweł Zieliński, który automatycznie powędrował na swoją nominalną - prawą stronę obrony, a na lewą flankę za Dudu wskoczył uniwersalny Mariusz Pawelec.

"Zielu" tego wejścia do udanych zaliczyć jednak nie może. Wilde-Donald Guerrnier niesamowicie "woził" urodzonego w Ząbkowicach Śląskich obrońcę. Niewiele brakowało, a w niecałe 10 min od wejścia na boisko Zieliński zobaczył by drugą żółtą kartkę, po kolejnym faulu na Haitańczyku. W 29. min Guerrier posłał płaskie dośrodkowanie w pole karne "wojskowych", tam futbolówkę delikatnie trącił Łukasz Burliga, przez co ta trafiła do Brożka. Napastnik Wisły stojąc na piątym metrze nie mógł się pomylić. Była to 119 bramka "Brozia" w ekstraklasie.

Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się remisem, krakowianie zadali jeszcze jeden cios. W ostatniej minucie tej części gry Boban Jović wybił piłkę z własnego pola karnego, a niezdecydowanie Piotra Celebana na środku boiska wykorzystał Rafał Boguski. Napastnik Wisły popędził z piłką w stronę bramki Pawełka i z olimpijskim spokojem najpierw zamarkował strzał "sadzając" na murawie bramkarza, a potem oddał strzał do pustej bramki. Trzeba podkreślić, że w tej sytuacji nie popisali się bardzo źle ustawieni Adam Kokoszka i ... Zieliński, którzy w efekcie nie mieli szans na dogonienie Boguskiego.

- Paweł Zieliński to równie wartościowy zawodnik co Dudu. Jestem przekonany, że był gotowy żeby wejść na boisko. Przy straconych bramkach daliśmy po prostu ciała jako zespół - mówił w przerwie Krzysztof Danielewicz.

Po zmianie stron zaprzyjaźnieni kibice Wisły i Śląska byli świadkami bardzo ładnej, szybkiej i otwartej gry z obu stron. "Biała gwiazda" nie zamierzała się murować i bronić wyniku, a "wojskowi" starali się odwrócić losy tego spotkania. Niestety dla kibiców z Wrocławia, skuteczniejsi byli zawodnicy prowadzeni przez Kaźmierza Moskala. Bardzo aktywny w tym spotkaniu Boban Jović wstrzelił piłkę z prawej strony, a na strzał bez przyjęcia zdecydował się Guerrier. Futbolówka wpadła w samo okienko bezradnego w tej sytuacji Pawełka.

Od tego momentu Wisła wymieniała dużo podań z pierwszej piłki, a w jej poczynaniach widać było luz i pewność siebie. Być może właśnie te dwa ostatnie czynniki sprawiły, że Śląsk znów doszedł do głosu. Najpierw w 66. min Robert Pich dostał podanie tuż przed polem karnym "wiślaków", zakręcił obrońcami i wychodzącym bramkarzem, po czym przełożył sobie piłkę na lewą nogę i przeniósł piłkę nad poprzeczką.

To było jeszcze ostrzeżenie, ale już minutę później katastrofalny błąd popełnił stoper Wisły - Richard Guzmics. Węgier skiksował, przez co futbolówka trafiła do stojącego przed nim Jacka Kiełba. Były piłkarz Korony Kielce niewiele myśląc oddał bardzo silny strzał, który zatrzymał się dopiero w siatce. Śląsk wrócił do gry.

Potem kibice byli świadkami prawdziwej wymiany ciosów. Raz atakowali jedni, raz drudzy, ale w kluczowych momentach lepszych wyborów dokonywali gospodarze. Dzięki temu Brożek w 87. min dobił rywali. Całą pracę przy tym trafieniu wykonał jednak urodzony na Haiti skrzydłowy, który półobrotem minął Hateleya przyjmując piłkę i idealnie obsłużył swojego napastnika. Co prawda Brożek najpierw trafił w gąszcz nóg interweniujących Pawelca i Pawełka, ale piłka szczęśliwie trafiła z powrotem do snajpera Wisły, który właściwie wszedł z nią do bramki.

W 90. min bardzo dobrym strzałem z rzutu wolnego popisał się jeszcze Jacek Kiełb, ale piękną ładną robinsonadą piłkę na rzut rożny sparował Cierzniak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska