Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton Roberta Migdała:Panie i panowie świecą golizną. Aż oczy bolą

Robert Migdał
Robert Migdał, redaktor
Robert Migdał, redaktor Paweł Relikowski

Zrobiło się ciepło, upalnie wręcz. Zamieniliśmy już na dobre cieplejsze ubrania, na te letnie, przewiewne (prześwitujące). Królują krótkie rękawki i spodenki (spódniczki też).

Ale dla wielu z nas to za mało. Panowie z brzuchami piwnymi i wyhodowanymi na kiełbasie z grilla, boczku, goloneczce i sałatce ziemniaczanej z majonezem i jajkiem zrzucają też koszulki i paradują po Wrocławiu w samych spodenkach (ukazując swe „wdzięki” niczym samce alfa kuszące samiczki: „wyginam śmiało ciało; patrzcie, bierzcie, kochanego ciałka nigdy nie za dużo”). Ale nie tylko
panowie w wieku słusznym wystawiają swe brzuszyska na słoneczko (witaminy D za mało w organizmie, nasłonecznienie sposobem na poprawę humoru?). Także młodsi panowie, chłopcy nastoletni, nauczeni pewnie przez tatusiów, ściągają koszulki i niczym Adonis prężą swe bicepsy, tricepsy, odziani jedynie w szorty.

Panie i panny nie są gorsze. Też świecą golizną idąc ulicami Wrocławia (uff, jak gorąco), więcej odkrywając niż zakrywając.
Z czasem uczymy się, jak wypada chodzić ubranym do pracy (żeby było zgodnie z zasadami savoir vivre’u, choć niektóre zakłady pracy od tych zasad odchodzą i pozwalają swoim pracownikom na większy luz), do kościoła (że w szortach i krótkich spódniczkach nie wypada przychodzić do świątyni i paradować przed ołtarzem), do urzędu, banku, szkoły (wiele placówek wprowadziło mundurki szkolne – co mnie cieszy i jestem bardzo „za”).

Niestety edukacja, co do estetycznego wyglądu w wielkim (i mniejszym mieście), jest daleko w lesie (na plaży chciałoby się rzec). Panie i panowie prężą się rozebrani niczym na plaży w Darłówku na ulicy, w restauracjach, w sklepach. Tylko czekam, aż
ruszy na dobre kąpielisko przy ul. Królewieckiej na Maślicach we Wrocławiu i pobliski market, który ma w nazwie czerwonego owada w czarne kropeczki, zaatakuje chmara plażowiczów-grillowiczów, którzy „tylko na chwilę, tylko na momencik” wpadną na zakupy: po coś do picia, po chrupki dla dzieci – tak jak leżeli na trawce, na kocyku: w kąpielóweczkach, w bikini, wysmarowani wodoodpornym kremem z filtrem nr 50.

Niektóre nadmorskie miejscowości już przygotowują się do sezonu letniego. Jak donosi TVN24: „Sopot walczy z golasami. Wakacje za ponad dwa tygodnie, letnie upały dopiero się zaczynają, ale Sopot już ustalił zasady gry. Żadnych gołych torsów i brzuchów na miejskim deptaku. Pomysł nie jest nowy, ale bardzo powszechny.”
„Nieubranych klientów nie obsługujemy” – takie naklejki pojawiły się w wielu kawiarniach i restauracjach w Sopocie. Także obsługa większości lokali w mieście delikatnie informuje, że jeżeli chcemy coś wypić lub zjeść, to nie możemy wejść odziani jedynie w kąpielówki lub bikini. Chodzi o kwestię... smaku. Nie każdemu odpowiada widok prawie gołego gościa siedzącego przy stoliku obok, gdy my akurat wcinamy sałatkę, lody czy serniczek.

To, czy mamy wyczucie, gdzie można się pojawić z nieco odsłoniętym ciałem, a gdzie powinniśmy je bardziej zasłonić, to też kwestia wychowania. Od dziecka. Tak wiec duża tu rola nas, rodziców, dziadków, żeby od młodego uczyć, wyczulać, pokazywać – co można, gdzie i w jakiej sytuacji. I to nie tylko chodzi o modowy savoir vivre.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska