Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton Roberta Migdała: Ej, ty, proszę pana, jak ty masz na imię?

Robert Migdał
Redaktor Robert Migdał
Redaktor Robert Migdał Paweł Relikowski

Jerzy Skoczylas z kabaretu Elita, opowiedział mi kilka lat temu pewną historyjkę
z życia Andrzeja Waligórskiego, poety, swego przyjaciela, gwiazdy radiowego Studia 202. „Andrzej postanowił wykopać sobie basenik w ogródku, koło swojego domu. A w radiu pracował taki pan Miecio, pan od wszystkiego: przynieś, wynieś, pozamiataj. I Andrzej umówił się z panem Mieciem, że za jakąś tam gratyfikację – flaszkę albo i dwie – pan Miecio będzie mu kopał basenik. Podczas kopania pan Miecio mówi: – Panie
Andrzeju, tyle lat pracujemy w tej samej firmie, wie pan, no ten tego, może byśmy sobie brudzia wypili, przeszli na „ty”. Na co Andrzej: – Ależ oczywiście... Buzi, buzi. Miecio jestem, Andrzej jestem. I Andrzej nam opowiada: Po wszystkim poszedłem na bok, wziąłem książkę, czytam sobie, i nagle słyszę: „Andrzeeeeej, kurwa, choć no tu, przynieś mi wody”.
Jak kolega, to kolega...”

Śmiać się? Nie śmiać?

Wiele osób, żeby zachować zdrowy dystans (w pracy, w kontaktach towarzyskich), nie chce przechodzić na „ty”. Niektórzy uważają, że nie wypada do starszej osoby mówić „per ty” – tak się już w naszej kulturze przyjęło i nadal w tym trwamy. Trwamy, ale nie do końca. To się zmienia.
Ostatnio byłem świadkiem kilku zachowań w miejscach publicznych, które te konwenanse łamią. Na siłę, bez pozwolenia i wiedzy zainteresowanego (chodzi o szeroko pojęty amerykański luz?).
W pewnej sieci kawiarni, zagranicznej, w której zielonym logo widnieje kobieta z dwoma ogonami (kiedyś z odkrytym biustem, teraz ten biust jest zasłonięty jej opadającymi włosami, a i nawet ogonów dobrze nie widać), sprzedawcy (bariści) „walą” do każdego, kto chce kupić u nich kawę: „A co dla ciebie”?, a po zamówieniu dopytują: „jak masz na imię”?, żeby owe imię wpisać na kubek i po zrobieniu kawy wykrzyczeć na cały lokal: „Kawa dla Roberta”.

Ostatnio przede mną stał starszy pan. Kelnerka zapytała go oczywiście: „Jak masz na imię?” Odpowiedział, zażenowany i zaskoczony: „Pan Henryk”. Nie wiem, czy jeszcze odwiedzi tę kawiarnię. Nie poczuł się raczej komfortowo...
Wielu moich znajomych, zapytanych w tej sieciówce o imię, podaje dla żartu: „Światowid”, „Bartolini Bartolomeo”, „Tekla”, „Hermenegilda”... Ale ta kawiarenka nie jest jedyna. W pewnej sieci pizzerii też „walą” ci na wejściu: „A co dla was?”. Taka moda nastała? A może oni szkolenia w Szwecji mieli?

Tam, od dłuższego czasu, wszyscy mówią do siebie po imieniu: do premiera, księdza (do kardynała też) ba, nawet do króla się zwraca „per Gustaw”! I to nie tylko dorośli do dorosłych, ale też np. dzieci do nauczycieli, sąsiadów. Jest im łatwiej, prościej, bo przez lata byli związani bardzo konserwatywnymi, długimi formami grzecznościowymi, w których oprócz np. wymienienia „pan” i „nazwiska”, trzeba było dodać jeszcze pełnioną funkcję (np. w zakładzie pracy): „Panie redaktorze Robercie Migdale, niech Pan redaktor Robert Migdał poda książkę”).
Co kraj, to obyczaj... A Państwo co sądzą o „tykaniu”?

Robert Migdał

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska