No więc ja w sobotę zabrałem córkę (14 lat) na mecz Legii z Arsenalem, żeby zarazić ją kibicowaniem. Tak jak mnie kiedyś (a miałem lat 7) zarazili koledzy z podwórka. Troszkę się bałem. Kiedy ja szedłem po raz pierwszy - zobaczyłem gola faceta o nazwisku Deyna. Co ona może zobaczyć teraz? Okazałem się człowiekiem małej wiary. Wyszła z rozpromienionymi oczami, a kiedy w niedzielę wyjeżdżała na obóz, to spytała (zaraz po tym jak wzięła kieszonkowe, rzecz jasna): "Tato, to jak wrócę, to z kim gramy?".
Jest coś takiego w piłce jak pierwsze zauroczenie. Nick Hornby, najlepszy pisarz angielski i fan Arsenalu, wspomina, jak tata zabrał go na Kanonierów. Mecz beznadziejny. Po tygodniu poszli na Kogutów, czyli Tottenham, z trzema mistrzami świata, którzy wygrali 5:1! "Jednak to fatalne zauroczenie się już dokonało. Sześć bramek i wszyscy ci świetni piłkarze nie zrobili na mnie żadnego wrażenia. Zdążyłem się zakochać w drużynie, która wygrała ze Stoke 1:0 dzięki rzutowi karnemu".
No więc córka, hm, też się zauroczyła. Choć "Sen o Warszawie" zaśpiewała jeszcze tak, jak śpiewamy na ogół w kościele - czyli nie znając słów. Ale po pięciu minutach już wiedziała, kto na którą bramkę strzela. A po pięćdziesięciu pięciu, że Legia nie ma bramkarza i lepiej łapią piłkę dziewczynki w jej gimnazjum, nawet te ze zwolnieniem z WF. Mdlała ze szczęścia przy 1:0, 2:0, 3:0 i przy 4:4, i przy nieudanej kontrze w ostatniej minucie przy 5:6 (w golach zresztą stale się myliła, z matmy ma ledwo 4).
Szybko złapała kibicowski humor i rzuciła nawet coś własnego - że obrońca w Legii fatalnie się nazywa (Komorowski?). Nie złapała, o co chodzi w transparencie "Serbia, Kosowo", więc wyjaśniłem, że nikt nie łapie, i to źle, bo to tak, jakby tzw. społeczność międzynarodowa pozwoliła zabrać pół Polski Marsjanom na przykład. No, porażka Legii wcale jej też nie zmartwiła, co udokumentowała, śpiewając już na sam koniec: Ch... z wynikami, hej Legia, jesteśmy z Wami!". No i poszliśmy do domu. A na trasie już bez pudła rozszyfrowała, co oznacza szubienica z napisem KSP.
I wtedy już wiedziałem, że popełniłem błąd...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?