Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Faceci w czerni na szczęście, czyli wrocławscy kominiarze

Aleksandra Buba
Fot. Janusz Wójtowicz
Kilka słów o wrocławskich kominiarzach.

Maciej Rogala jest kominiarzem już od 23 lat. Do najwyższych budynków, na których szczycie pracował, należy m.in. hotel Wrocław. Ale zdarzyło mu się też wspiąć na 43-metrowy komin i podziwiać perspektywę Wrocławia ze szczytu kościoła św. Elżbiety. Kominiarzem został przez przypadek - zachęcił go do tego wujek, który wykonywał ten zawód. Praca na dachach mu się spodobała. W byciu kominiarzem najbardziej lubi kontakt z ludźmi i to, że kominiarz sam może podejmować w pracy decyzje. Po pracy chętnie wędkuje w Ratyniu lub Janówku, a w domu lubi spędzać czas, podziwiając i pielęgnując swoje akwarium. Kiedyś 200-, teraz zaledwie 30-litrowe, w stylu holenderskim - czyli mniej ryb, więcej roślin.

Stanisław Kudłacz rozpoczął pracę w zawodzie kominiarza już w 1972 roku. Zaczynał w Trzebnicy, więc równie dobrze, co wrocławskie, zna trzebnickie dachy i kominy. Co się zmieniło od czasu, kiedy ponad 30 lat te-mu zaczynał pracę? - Przede wszystkim systemy grzewcze, ale mimo że są one z roku na rok coraz nowocześniejsze, wcale nie oznacza to, że jest mniej pracy dla kominiarzy, wręcz odwrotnie - wyjaśnia.

Czy przyniósł komuś szczęście? Zdecydowanie odpowiada: żonie, którą poznał, kiedy był w pracy. Czas wolny najchętniej spędza w swoim do-mu w Suchej Wielkiej pod Trzebnicą. Ma tam staw, w którym łowi m.in. karpie, i często zaprasza do siebie kolegów na grilla.

Historia Rałała Łojewskiego jest bardzo podobna do historii kolegów po fachu. Do tego, żeby został kominiarzem, przekonał go wujek, który sam wiele lat wykonywał ten zawód. Na wrocławskich dachach pracuje już od 14 lat i nie zamierza zmieniać pracy, bo lubi w niej to, że nie jest monotonna, a kominiarz sam jest swoim szefem.

Co według niego jest najtrudniejsze w pracy kominiarza? - To, że trzeba sobie radzić w każdych warunkach - i w upalne dni latem, i w mroźne na oblodzonych dachach - odpowiada.
Jest wielkim fanem piłki nożnej i oczywiście kibicuje Śląskowi. Ponieważ mieszka niedaleko stadionu, często chodzi na mecze i nieco martwi go to, że na nowy stadion na Maślicach będzie miał dalej. Sam też gra hobbystycznie, a kopać piłkę powoli uczy już swojego 5-letniego synka.

Choć Marcin Młynarski pracuje jako kominiarz dopiero półtora roku, to w jego rodzinie dłuższa tradycja, bo kominiarzem jest też wujek. Nigdy nie spodziewał się, że będzie chodził po dachach, bo z wykształcenia jest mechanikiem. Wcześniej pracował w fabryce samochodów, ale było to dla niego zbyt monotonne. Nawet pracując jako kominiarz, łączy pracę z pasją, którą są samochody - z dachu świetnie widać unikatowe sztuki.

Jego ukochanym modelem jest golf I, a do tej pory ze szczy-tu wrocławskich dachów wypatrzył już 30 tych samochodów. Sam ma dwa - jednym jeździ codziennie do pracy, drugiego już drugi rok składa od podstaw w garażu. Ostatnio zamontował w nim silnik, ale gdy będzie gotowy, zamierza nim jeździć tylko od święta.

Jerzy Wdowiak w zawodzie jest już od 31 lat. W pracy najbardziej ceni sobie zgraną załogę, która, jak mówi, jest niemal jak rodzina. Lubi pracować jako kominiarz, bo dzięki temu może spędzać sporo cza-su na świeżym powietrzu i w ruchu. Nierzadko złapiemy się za guzik, kiedy na jednej z wrocławskich ulic minie nas na rowerze. Co jest trudne w pracy kominiarza? - Ważne jest nie tylko to, żeby umieć wejść, ale sztuką jest także zejść z wysokości - wyjaśnia.

Uwielbia spacery po lesie i co roku kilka razy wybiera się na grzyby. Ma swoje ulubione miejsce w okolicach Gubina. Nie tylko zbiera grzyby, ale także potrafi je przyrządzić. Poza tym je-go specjalnością są flaki z sarny. Lubi też odpoczywać, wędkując, najchętniej w Bystrzycy.

Mimo że z wykształcenia jest stolarzem, to Jarosław Jarząb był skazany na to, żeby zostać kominiarzem, tak jak jego ojciec. Na wrocławskich dachach bywał jeszcze jako dziecko, a we Florianie pracuje już od pięciu lat. Ponieważ pracuje w rejonie Starego Miasta, do którego należy Rynek, ma najlepsze widoki we Wrocławiu. W pracy najbardziej ceni sobie kontakt z ludźmi i sympatię, z którą odnoszą się do kominiarzy.

Wystarczy rzut oka na jego służbową szafkę, żeby zgadnąć, że jest wielkim fanem Śląska - zdobi ją kolorowa kolekcja wlepek, czyli naklejek z symbolami drużyny. Stara się kibicować Śląskowi na każdym meczu wyjazdowym i dzięki temu zwiedził już niemal całą Polskę. Po pracy zmienia strój z czarnego na zielony - w barwach drużyny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska