Europę na widelcu, sygnowaną jako największy festiwal kulinarny w Polsce, uważamy za otwartą. Od dziś przez ponad tydzień we Wrocławiu trwa wielkie święto smaków z całego Starego Kontynentu pod postacią dań przygotowanych przez miejscowych szefów kuchni. W festiwalowej karcie nie brakuje polskich potraw regionalnych, w tym dolnośląskich.
— W tym roku będziemy mieli bardzo mocną reprezentację miejscowych kiszonek, poza szparagami i truskawkami. Lokalne piwa, miejscowe wina... po prostu fragment lokalnej kultury tej ziemi. Nikogo już nie trzeba przekonywać, że kultura kulinarna jest częścią kultury w ogóle — powiedział Robert Makłowicz na inauguracji festiwalu w Piwnicy Świdnickiej. — Jestem spragniony ludzi przede wszystkim. Aktywność zdalna to nie to samo co żywy człowiek. A nie ma piękniejszego i bardziej optymistycznego widoku niż tysiące ludzi połączonych w odwiecznym rytuale konsumpcji — dodał.