A na tych, którzy na nią nie chodzą, czeka świetlica. Dorota Wójcik, prezeska Fundacji Wolność od Religii, zaznacza, że to i tak najlepsze rozwiązanie. Bo zdarza się, że dzieci spędzają czas w bibliotece - w ciszy i bez jedzenia, bo w końcu pobyt w bibliotece zobowiązuje.
- Rodzice zgłaszają nam także sytuacje, że dzieci zostają w klasie, tylko zajmują ostatnie ławki i nie uczestniczą aktywnie w zajęciach. Jedna z katechetek radziła, by zasłoniły sobie uszy - opowiada Dorota Wójcik. We wrześniu codziennie dostaje ona około 50 listów od rodziców, którym nie podoba się organizacja zajęć religii i etyki w szkole. Sami często boją się interweniować.
Pani Małgorzata, mama 6-letniej Julii, przyznaje, że zabrakło jej odwagi, by zaprotestować przeciwko religii w samym środku zajęć. Nie chciała być jedyną, która wykłóca się na pierwszym zebraniu.
W ubiegłym roku weszło w życie rozporządzenie ministra edukacji mówiące o konieczności organizacji etyki nawet wtedy, gdy taką potrzebę zgłasza jedna osoba. Ale nadal nie ma dokładnych regulacji, jak miałoby to wyglądać.
Szkoły organizują więc etykę przed lekcjami, np. o godz. 7. Albo - tak jak jest to w SP 15 przy ul. Stanisławowskiej - chętni uczniowie mają godzinne okienko, zanim rozpoczną się zajęcia. A w zasadzie dwa okienka, bo wcześniej opuszczają religię, wciśniętą w środek planu lekcji.
1968 uczniów wrocławskich szkół uczestniczyło w ub. roku szkolnym w zajęciach z etyki
Marek Marcinkowski, wicedyrektor Gimnazjum nr 5 przy ul. Pawłowa przyznaje, że nie zawsze jest możliwość, by lekcje religii były tylko na początku i na końcu zajęć. - Mamy dwóch katechetów, a każdy rocznik ma w tygodniu dwie godziny religii - tłumaczy.
W ministerstwie edukacji zaznaczają, że brak precyzji co do organizacji religii i etyki jest konieczny. Joanna Dębek, rzecznik prasowy MEN, uważa, że dzięki temu można uniknąć "stygmatyzowania tych zajęć".
Dorota Wójcik właśnie takie układanie planów zajęć uważa za stygmatyzujące i dyskryminujące. Co roku organizacje pozarządowe piszą w tej sprawie pisma do ministerstwa. Bez rezultatu. - Znów potrzebujemy wyroku trybunału w Strasburgu, by coś się zmieniło - uśmiecha się smutno Dorota Wójcik.
Ale rodzice walczą niechętnie, nie chcą narażać swoich dzieci na nieprzyjemności. Więc zapisują je na religię. Dla świętego spokoju.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?