Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ES-KADRA na głogowskim niebie. Kim są i co widzą ze swoich skrzydeł?

Grażyna Szyszka
Motoparalotnie to wyjątkowe hobby, które wciąga jak narkotyk. W Głogowie jest spora grupa ludzi, którzy uwielbiają wzbijać się w chmury i podziwiać widoki.

Przygoda, adrenalina i przede wszystkim wolność - tak tłumaczą swoją pasję ludzie, którzy w każdą wolną chwilę wzbijają się z niebo z motoparalotnią. Hobby wcale nie jest tanie, bo dobry sprzęt kosztuje około 25 tysięcy złotych. Trzeba doliczyć też koszty licencji pilota. Głogowianie odnawiają je w Czechach co dwa lata, bo jest szybciej i dużo taniej niż w Polsce. Piloci muszą mieć także wykupione obowiązkowe ubezpieczenie OC.

W Głogowie jest 12 miłośników podniebnych wojaży. Ich nieformalna nazwa to ES - KADRA. Większość motoparalotniarzy to górnicy, z których część jest już na zasłużonych emeryturach. Wszyscy dobrze się znają i traktują się jak członkowie jednej rodziny. Często umawiają się na wspólne loty, doradzają przy zakupie skrzydła, a gdy biesiadują, dzielą się wrażeniami z lotów i przygodami. A tych, jak mówią, nie brakuje, i to zarówno tych przyjemnych jak i tych nieco mniej.

Najdłuższy staż w lotach motoparalotnią ma Jan Taras. Głogowianin robi to już od ponad 30 lat. Zaczynał od weekendowych wypraw do Jeżowa Sudeckiego koło Jeleniej Góry, by startować z Góry Szybowcowej.
– Czasem czekałem godzinami na zmianę pogody – opowiada. – Wstawałem o świcie i jak się udało, to spędzałem w powietrzu po kilka godzin dziennie. Z góry widać zupełnie co innego, niż z ziemi. To jest fantastyczne!
Oprócz cudownych przeżyć w przestworzach, głogowianin miał też i trudne chwile, gdy poproszony przez policję brał udział w poszukiwaniach zaginionych osób. Penetrował z góry tereny, do których służby ratownicze nie mogły dotrzeć. Kilka lat temu odnalazł w zakolu Odry ciało młodej dziewczyny, która skoczyła z mostu do rzeki.
– Strażacy z łódki jej nie widzieli – opowiada pan Jan. – Zwłoki unosiły się tuż pod powierzchnią wody i z góry dobrze je widziałem.

Na szczęście nie wszystkie akcje, w których brał udział pan Jan kończyły się tragicznie.
– Poproszono mnie o pomoc w poszukiwaniu zaginionej staruszki – opowiada. – Kobieta przyjechała do Krzepowa na wesele wnuczki. Po północy wyszła i już nie wróciła na salę. Policja i straż szukały jej trzy dni. Kiedy było już blisko odwołania akcji, poproszono mnie, bym sprawdził z góry tereny przy rzecze Czarna, gdzie trudno było wejść. Poleciałem nad bagna nisko, ze trzy metry nad ziemią. I wtedy coś mi błysnęło. Okazało się, że kobieta utknęła po szyję w bagnie. Ocknęła się, bo usłyszała silnik i zaczęła krzyczeć. Strażacy wyciągnęli ją, a pogotowie zabrało do szpitala. Po kilku godzinach babcia wróciła do domu, a rodzina z radości urządziła solidne poprawiny – śmieje się pan Jan, który od niedawna razem z kolegami startuje z łąki koło Krzepielowa i leci nad dom swojego syna w pobliskich Lipinkach – Zawsze mam przygotowany zapas słodyczy, bo jak lecę nad jego domem, to moje kilkuletnie wnuczki Oliwia i Kornelia czekają aż dziadek zrzuci im z góry łakocie.

Wielkim miłośnikiem latania jest też głogowianin Mariusz Beller, który nie ukrywa, że to właśnie widok Jana Tarasa na głogowskim niebie tak go zafascynowało, że sam postanowił kupić skrzydło i latać. Emerytowany inżynier górnictwa posiada nie tylko licencję pilota motoparalotni, ma też uprawnienia wojskowego pilota śmigłowcowego, latał szybowcami, a na swoim koncie ma oddanych ponad 1,5 tysiąca skoków ze spadochronem.
– Najpiękniejsze widoki z motoparalotni są poza miastem i o zachodzie słońca – mówi pan Mariusz. – Latam tak często, jak tylko pogoda dopisze. Nawet zimą – mówi pan Mariusz dodając, że motoparalotniarze proszeni są czasem o nietypowe przysługi. – Ostatnio szukaliśmy z kolegami stada byków, które uciekły z pod Grochowic. I znaleźliśmy, a potem „zagoniliśmy” z lasu na pole i daliśmy znać właścicielowi gdzie ma ich szukać – opowiada głogowianin. – Latamy też na ślubach w rodzinach motoparalotniarzy. Zrzuca się wtedy na młodą parę kwiaty przed kościołem, albo przed salą weselną. Raz poproszono mnie o rozrzucenie i kwiatów i ryżu. Pierwsze udało się bez problemu, ale już z ryżem miałem kłopot, bo nie dałem rady otworzyć woreczka. Nie wiedząc za bardzo, co z nim zrobić, cisnąłem kilogramem ryżu o ziemię. Na szczęście nikomu nic się nie stało – śmieje się pan Mariusz.

Sześć lat temu do grona głogowskich motoparalotniarzy dołączył kolejny górnik Krzysztof Czermanowicz z Polkowic, który lata już od 16 lat.
– Pierwsze używane skrzydło kupiłem za całą „barbórkę” – wspomina. – Dobrze to pamiętam, bo rodzina chciała mnie za to zabić – śmieje się polkowiczanin. – Dziś żona jest przyzwyczajona do mojego hobby, a nawet pomaga, bo przyjeżdża po mnie autem do Głogowa.
Choć mieszka w Polkowicach, Krzysztof lubi loty nad Głogowem i jego okolicą. I to nie tylko ze względu na towarzystwo w powietrzu.
– Pięknie jest nad Górkowem, a latem, za wzgórzem Bismarka przyjemnie jest popatrzeć, jak parki wygrzewają się na kocykach – mówi.

Motoparalotniarze przyznają, że zwierzęta wcale się ich nie boją. – Krowy, konie i kaczki nas lubią, bo nie płoszy ich warkot silnika, a nawet z ciekawością się nam przyglądają – mówią. – Fakt, nie przepadają za nami niektórzy gołębiarze – śmieją się mężczyźni, a pan Krzysztof dodaje: – Po czym rozpoznać w motoparalotniarza na ziemi? A no po tym, że jak sąsiad włączy kosiarkę, to leci do okna i patrzy w niebo wypatrując znajomego skrzydła – żartuje.

Członkowie ES-KADRY nie zapominają też o koledze Dariuszu Niemcu, który dwa lata temu podczas lotu zginął w Odrze. Odwiedzają grób 35-latka z Borku, przy którym postawili drewniane śmigło. Kiedy tylko są na motoparalotni w pobliżu jego domu, robią nad nim kółka, by jego żona Kasia wiedziała, że o niej nie zapomnieli.
– Kiedy lecę nad cmentarzem w Krzepowie, zakręcę nad nim kilka razy, dla Darka – przyznaje Jan Taras. – A potem lecę nad Odrę, jego ostatnim torem... .

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska