Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eliminacje Euro 2020. Polska ograła Izrael i jest już pewna 1. miejsca w grupie [KORESPONDENCJA WŁASNA Z JEROZOLIMY]

Waldemar Mazgaj
Waldemar Mazgaj
Zmarnowane do przerwy szanse omal nie zemściły się na polakach w końcówce meczu.
Zmarnowane do przerwy szanse omal nie zemściły się na polakach w końcówce meczu. fot. Sylwia Dąbrowa
Piłkarska reprezentacji Polski wygrała z Izraelem 2:1 w przedostatniej kolejce eliminacji do piłkarskich mistrzostw Europy 2020. Biało-Czerwoni już wcześniej zapewnili sobie awans, ale dziś "przyklepali" 1. miejsce w grupie, co nie jest bez znaczenia przed podziałem na koszyki.

Tuż po ogłoszeniu składów naszego zespołu rozgorzała dyskusja nt. nieobecności Roberta Lewandowskiego w wyjściowym składzie. Naszego kapitana zastąpił Krzysztof Piątek i nie było w tym żadnego drugiego dna.

– Taka była nasza wspólna decyzja – podkreślił „Lewy”, który mecz na ławce rezerwowych ostatni raz rozpoczął sześć lat temu. Działo się to we wrześniu 2013 roku, gdy Polacy za kadencji Waldemara Fornalika mierzyli się z San Marino.

Jak brakuje nam skutecznego piłkarza, pokazała pierwsza połowa meczu. Polacy od początku wręcz zdominowali gospodarzy, którzy przez 45 minut sprawiali wrażenie, jakby byli rywalem z niższej ligi. To, że do przerwy Biało-Czerwoni prowadzili tylko 1:0 zawdzięczają tylko i wyłącznie swojej nieskuteczności.

Cóż za otwarcie

Już w 3. minucie strzał Piotra Zielińskiego zza pola karnego i dobitkę Sebastiana Szymańskiego z trudem bronił bramkarz gospodarzy. Po centrze z kornera Jan Bednarek „zgubił” krycie i wygrał walkę z Loai Tahą, a odbitą od obrońcy piłkę wykorzystał Grzegorz Krychowiak, z bliska pakując „skórę” do bramki.

- Zagraliśmy dobry mecz. Dobrze utrzymywaliśmy się przy piłce, graliśmy w nią. Szkoda tylko niewykorzystanych sytuacji, powinniśmy strzelić więcej bramek – podkreślał środkowy pomocnik. Po jego postawie w ogóle nie było widać urazu głowy, jakiego doznał tydzień wcześniej w lidze rosyjskiej.

Fakt: do przerwy Polacy powinni strzelić jeszcze 3-4 gole i „zamknąć” mecz. Doskonałe okazje na bramki marnowali jednak nasi skrzydłowi Przemysław Frankowski i Sebastian Szymański oraz grający na szpicy Krzysztof Piątek, kilka razy lepiej mógł uderzyć Piotr Zieliński. W 27. minucie kiksu Tahy omal nie wykorzystał Piątek, ale arbiter podyktował rzut wolny pośredni za podanie do bramkarza; po zagraniu Krychowianka potężnie w górny róg strzelał Zieliński, jednak jakimś cudem wybił piłkę głową na róg Omri Ben Harush.

- Nie zamknęliśmy spotkania w pierwszej połowie, nie wykorzystaliśmy sytuacji, ale na pewno było to bardzo dobre spotkanie w naszym wykonaniu – podkreślał selekcjoner.

„Robert Lewandowski” – skandowali polscy kibice, gdy gwiazda reprezentacji zaczęła rozgrzewać się w okolicy ich sektora. Polacy potrzebowali kogoś, kto strzeli drugą bramkę i uspokoi wrzące trybuny.

Wreszcie trafił Piątek

Tymczasem Izrael próbował zagrać wysokim pressingiem i nieśmiało przenieść ciężar gry na naszą połowę. Po kolejnym rogu przyszła jednak zabójcza odpowiedź; w zamieszaniu pod bramką piłka trafiła w Krystiana Bielika, a potem w słupek, ale w takich sytuacjach jest zawsze Piątek, który po długiej przerwie (ostatnio trafił w kadrze w meczu z Izraelem w Warszawie) wreszcie mógł cieszyć się z gola.

Reprezentacja Polski wygrała w Jerozolimie z Izraelem 2:1 w spotkaniu eliminacji Euro 2020. Biało-Czerwoni zapewnili sobie pierwsze miejsce w grupie G. Zobaczcie zdjęcia z meczu Izrael - Polska!

Fotorelacja z meczu el. Euro 2020 Izrael - Polska [GALERIA]

- Poczułem ulgę. Jest jeszcze dużo meczów w tym sezonie, a nieważne jest to jak zaczynasz, ale jak kończysz. W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobry mecz, Izrael nie mógł sobie z nami poradzić. W drugiej połowie zmienili ustawienie i grali lepiej – mówił snajper Milanu.

W 63. minucie pojawił się na murawie owacyjnie witany Lewandowski, który tylko chwilę zagrał obok Piątka, bo za chwilę wszedł Mateusz Klich. – Widząc, co się dzieje, woleliśmy wzmocnić środkową strefę – tłumaczył Brzęczek.

Tymczasem gospodarze rzucili się do frontalnych ataków, a mają kim straszyć. Jeszcze w 59. Minucie Moanes Dabaur strzelił zbyt lekko, by zaskoczyć naszego bramkarz. Niedługo później uderzenie Erana Zahaviego w górny róg na boczną siatkę sparował Szczęsny.

Jednak były emocje

Biało-Czerwoni niepotrzebnie oddali pole i stracili kontaktowego gola w 88. minucie. Sztuka ta udała się Dabburowi, który w ekwilibrystyczny sposób „przeciął” rykoszet od Jana Bednarka po strzale Zahaviego. Gospodarze „poczuli krew” i ruszyli do ataku.

W doliczonym czasie zrobiło się nerwowo, bo dwóch miejscowych kibiców wbiegło na boisko. Jeden w kierunku „Lewego”, drugi do Tomasza Kędziory, który zasłonił się ramieniem i trafił kibica w podbródek, wybijając mu ponoć kilka zębów. Tymczasem jeden z goniących ich ochroniarzy poślizgnął się i wpadł na Kędziorę, który potrzebował nawet pomocy lekarskiej. Arbiter myślał, że to atak na piłkarza, konsultował się z delegatem i kapitanami, ale mecz dokończono.

- Cieszę się, że zarówno trener Polaków, jak i sami zawodnicy po incydencie w końcówce stwierdzili, że nic wielkiego się nie stało i chcą grać dalej – podkreślił Andreas Herzog, selekcjoner reprezentacji Izraela.

- Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo słaba. Mieliśmy problem z utrzymaniem się przy piłce, nie byliśmy wystarczająco agresywni i aktywni. Po przerwie graliśmy lepiej, ale znów straciliśmy gola po stałym fragmencie gry. Proszę pamiętać, że graliśmy z Polską, która ma w swoim zespole sporo jakości.

Brzęczek dodawał: - Nie mieliśmy w grupie tak topowych drużyn jak Hiszpania czy Belgia, ale była to nieprzyjemna grupa. Trzeba mieć świadomość, że po mistrzostwach świata w Rosji nie było łatwo, gdy rozczarowanie w całym kraju było bardzo duże. Potrzebowaliśmy czasu, by wejść z powrotem na odpowiedni poziom, ale cały czas mamy pokorę i świadomość, że dużo pracy przed nami.

Na stadionie nie było kompletu widzów (w sprzedaży było 26 tysięcy wejściówek), bo od wtorku sytuacja na granicy Izraela i Stefy Gazy jest zaogniona bardziej niż zwykle. Wywołał ją precyzyjny nalot lotnictwa izraelskiego, w rezultacie którego zginął jeden z dowódców Islamskiego Dżihadu Abu Al-Atta oraz jego żona. Od tej pory w obie strony latają rakiety. Te wystrzelone ze Strefy Gazy zostają przechwycone przez system antyrakietowy „Żelazna Kopuła”.

Na dodatek w sobotę po południu pojawił się fake news, że dżihadyści planują atak rakietowy na stadion Teddy Kollek. Wywołało to panikę w polskich mediach, choć na ulicach w Jerozolimie nic się nie działo. I chociaż organizatorzy cały czas zapewniali, że nie ma żadnego zagrożenia, część fanów pewnie wolała pozostać w domach. Pod stadionem jednak dużo było uzbrojonych żołnierzy oraz policjantów.

Polscy kibice jednak dotarli i - choć na stadionie było dosyć zimno (15 st. C i wiatr) - dopingowali nasz zespół nawet bez koszulek. Co chwilę intonowali ciekawe przyśpiewki, choćby na melodię: „Dzisiaj w Betlejem”.
[g]14585513[g]

Izrael - Polska 1:2 (0:1)

Bramki: 0:1 Krychowiak 4, 0:2 Piątek 54, 1:2 Dabour 88.

Izrael: Marciano - Taha (43 Haziza), Tibi, Biton - Dasa, Glazer, Natcho, Kayal (79 Elmkies), Harush (65 Menahem) - Dabour, Zahavi.

Polska: Szczęsny - Kędziora, Glik, Bednarek, Reca - Frankowski, Bielik, Krychowiak (84 Furman), Zieliński, Szymański (63 Lewandowski) - Piątek (70 Klich).

Sędziował: Mattias Gestranius (Finlandia). Żółte kartki: Biton - Bielik. Widzów: 16 700.

od 7 lat
Wideo

Gol z 50 metrów w 4 lidze! Ursus vs Piaseczno

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska