Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ekstremalna Droga Krzyżowa. Setki osób wędrowało nocą. Rekordziści szli ponad 100 kilometrów z Wrocławia na... Śnieżkę!

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Ekstremalna Droga Krzyżowa cieszy się na Dolnym Śląsku popularnością. Co roku kilkaset osób wyrusza pieszo na trasy od 30 do nawet 140 kilometrów.
Ekstremalna Droga Krzyżowa cieszy się na Dolnym Śląsku popularnością. Co roku kilkaset osób wyrusza pieszo na trasy od 30 do nawet 140 kilometrów. Archiwum prywatne
Kilkanaście edycji Ekstremalnych Dróg Krzyżowych wyruszyło z Wrocławia w nocy z 31 marca na 1 kwietnia. Katolicy przemierzali w milczeniu i na pieszo trasy po kilkadziesiąt kilometrów. Szli w różnych kierunkach. Na Ślężę, Wielką Sowę, a nawet 111 kilometrów na szczyt Śnieżki w Karkonoszach.

Ekstremalna Droga Krzyżowa to wydarzenie o charakterze religijnym, zainicjowane przed laty przez znanego księdza Jacka Stryczka. Polega na pokonaniu w nocy wybranej trasy, medytowaniu rozważań o męce Jezusa i zmaganiu się z własnymi słabościami. Przejście trasy ma charakter indywidualny. W razie jakichkolwiek nieprzewidzianych zdarzeń, jesteś zdany wyłącznie na własne siły.

We Wrocławiu EDK cieszy się dużą popularnością. Z roku na rok tworzone są nowe trasy z różnych miejsc. Korzysta z nich kilkaset osób. Największą popularnością cieszyło się przejście spod kościoła dominikanów w centrum Wrocławia na Ślężę (warianty 55, 60 i 70 km).

W tym roku z Wrocławia można było pójść praktycznie w każdą stronę, a nawet okrążyć aglomerację. Np. do Oleśnicy (43 km), Tyńca Małego (44 km), Trestna (69 km), Szewc (40 km) , Namysłowa (70 km). Coraz częściej organizowane są przejścia w kierunku gór. Na wspomniany masyw Ślęży, Wielką Sowę (67 km), czy nawet Śnieżkę w Karkonoszach (111 km).

Jednym z wariantów są pętle. Np. na Ślężę i z powrotem (80 km), Wrocław-Maślice, kościół NMP Fatimskiej – Wroclaw-Maślice (42 km)

- EDK to walka z samym sobą. Z własną głową. Po dniu pracy, wykonywaniu przeróżnych obowiązków zamiast położyć w łóżku pod kołdrą, wychodzisz nocą na niełatwą, bo długą trasę. Brak snu, zmęczenie, nocna aura, trudna pogoda - to wszystko męczy. Dochodzą do tego twoje myśli, które kłębią się w twojej głowie. Na co dzień ich nie zauważać w pędzie życia. Ale tutaj masz naprawdę dużo czasu w samotności na myślenie. Kilkanaście godzin. Głowa dosłownie paruje od tego - mówi Artur Kwiatkowski, który szedł z Wrocławia na Ślężę. Zajęło mu to prawie 15 godzin.

Podkreśla, że po drodze chciał nie raz zrezygnować, ale nie poddawał się, a modlitwa dodawała mu sił. Na EDK wybrał się trzeci raz.

- To nie jest wydarzenie survivalowe, sportowe, ale duchowe. Nie ma wyścigów, każdy idzie swoim tempem. Po drodze zagłębiasz się w rozważanie tego, co przeżył Jezus. Oczywiście walczysz z bólem nóg, odbitymi stopami, ale najważniejsze jest to, co dzieje się w twoim sercu. Ja zawsze obieram sobie intencję, w której podejmuję ten wysiłek. Dotyczy ona spraw osobistych - opowiada Katarzyna Wieczorek, uczestniczka EDK.

Na Dolnym Śląską Ekstremalna Droga Krzyżowa organizowana jest nie tylko we Wrocławiu. Praktycznie w każdej części województwa znajdziemy jakąś trasę. W Legnicy, Kamiennej Górze, Wałbrzychu, Bielawie, Ząbkowicach Śląskich, Nowej Rudzie, Obornikach Śląskich, Oławie, czy Wińsku.

Łukasz Burzyński po raz trzeci wziął udział w EDK. Tym razem szedł wokół Ślęży. Rozpoczął wędrówkę po godzinie 18, a zakończył o godz. 3:30. Szedł przez przełęcz Tąpadła, szczyt Ślęży i Sulistrowiczki.

- Dla mnie to zawsze element przygotowania do Wielkanocy. Czas kontemplacji, wyciszenia i modlitwy. Taka ostatnia prosta przygotowań do świąt Zmartwychwstania Pańskiego. EDK jest namiastką tego, co czuł Jezus podczas męki. Chcemy się z nim w ten sposób łączyć. Dla mnie zdecydowanie najbardziej bolesnym elementem są nogi, które dość mocno czują trasę. Ostatnie kilometry zawsze się dłużą, ale motywację mam, myślę, czysto ludzką - jeśli się do czegoś zobowiązałem, chcę to wykonać. Noc akurat mnie nastraja, daje odpowiedni klimat i upiększa całe przejście - opowiada Ł. Burzyński.

Po raz kolejny licznie na EDK stawili się podchorążowie Akademii Wojsk Lądowych. Kilkudziesięciu żołnierzy pokonało 56-kilometrową trasę z Wrocławia na Ślężę.

- Ekstremalny szczyt nadziei zdobyty. To było prawdziwie ekstremalne nocne wędrowanie. Nie warto żyć normalnie-warto żyć ekstremalnie - stwierdza ks. mjr Maksymilian Jezierski, kapelan AWL, który wędrował razem z podchorążymi.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska