Ekstraklasa STOP - Śląsk Wrocław ma więc już europejskie puchary?

Wtorkowa videokonferencja UEFA z przedstawicielami klubów, rozgrywek i związków w poszczególnych krajach ustaliła nowy porządek sezonu 2019/20. Trzeba powiedzieć, że ten porządek jest dość optymistyczny, bo zakłada, że uda się wznowić wszystkie rozgrywki, a potem - w końcu czerwca - rozegrać przeniesione z maja finały Ligi Mistrzów w Stambule i Ligi Europy w Gdańsku. Nikt jednak nie wie, jak świat będzie wyglądał za tydzień, nie mówiąc już o miesiącu. W tej chwili granice zamykają kolejne kraje. Nawet Unia Europejskie nie będzie przez pewien czas wpuszczać innych obywateli na swój teren.

W tych warunkach trudno rozmawiać o piłce, ale UEFA stara się to wszystko uporządkować, choćby po to, aby zminimalizować straty związane z podpisanymi już kontraktami - czy to reklamowymi, czy telewizyjnymi. Plan jest taki, by - jeśli okaże się to możliwe - dograć sezon do końca, ustalając terminarz meczów dość swobodnie, nawet w czasie Ligi Mistrzów, a samą LM grać również w weekendy. Natomiast marcowe mecze towarzyskie (w tym Polska - Finlandia we Wrocławiu) przeniesiono na czerwiec. Mistrza Europy poznamy nie w tym, a w 2021 roku.

- Moim zdaniem to próba powrotu do normalności - twierdzi prezes Śląska Wrocław Piotr Waśniewski, który nie chce jednak analizować sytuacji. Jak mówi - trudno cokolwiek przewidywać, rozmawiać o piłce, skoro nie wiadomo, jak dalej rozwinie się pandemia. Podobnie w rozmowie z "Kanałem Sportowym" wypowiadał się Zbigniew Boniek. - Dla mnie - jako ojca i dziadka - problemem jest to, kiedy zaczniemy normalnie funkcjonować, żyjąc z koronawirusem. Jeśli nie zaczniemy normalnie żyć, to nic się nie odbędzie - stwierdził.

No właśnie - co się wydarzy, gdy Ekstraklasy nie uda się dokończyć? Tu otwiera się furtka dla Śląska Wrocław, bo może się okazać, że bez żadnego meczu, bez zdobytego punktu zakwalifikuje się do eliminacji Ligi Europy. Brak meczów do jesieni oznacza, że nie poznamy przecież zdobywcy Pucharu Polski 2020, który miał gwarancję gry w LE. To właśnie szansa dla aktualnie czwartej drużyny w tabeli - Śląska.

- Gdy liga się nie skończy, to będzie duży problem. Jeśli rozgrywki w Europie by nie wystartowały, to mamy - jako związek - zatwierdzony plan, jakbyśmy to rozstrzygnęli. (...) Teoretycznie, gdybyśmy mieli stosować dziś wszystkie regulaminy, to liga jest zakończona, a tabelę mamy taką, jaka jest - powiedział Boniek w "Kanale Sportowym" i zasugerował, że jeśli nie da się zakończyć Pucharu Polski, to właśnie czwarta ekipa zostanie zgłoszona do europejskich pucharów.

Na górze tabeli byłoby wszystko jasne, ale zapewne dużo pretensji miałby drużyny, które są obecnie w strefie spadkowej - nie tylko w ekstraklasie, ale też w niższych ligach. II-ligowa Stal Stalowa Wola w pierwszej części sezonu - z uwagi na prace przy stadionie - dużą część meczów rozgrywała na wyjazdach. Teraz w kalendarzu miała to odrobić i być gospodarzem większość spotkań. Już wydała oświadczenie w tej sprawie.

- Jestem takim człowiekiem, że jak komuś ma stać się krzywda, to myślę o tym 100 tys. razy - deklaruje Boniek i zaznacza, że możliwych jest wiele opcji, także anulowanie rozgrywek czy sezon przejściowy, w którym ekstraklasa szybciej stałaby się 18-zespołowa, już w sezonie 2020/21.

Pierwsza runda eliminacji Ligi Europy miała zostać rozegrana już 7 lipca. To się jednak z pewnością przesunie. Czy Śląsk bierze pod uwagę scenariusz grania w pucharach? W klubie nie chcą tak daleko wychodzić w przyszłość. O sprawę chcieliśmy też zapytać władze ekstraklasy. - Na tę chwilę zakładamy, że uda nam się dokończyć obecny sezon i rozstrzygnięcia dotyczące gry w pucharach zapadną na boisku. Nie chcemy komentować nic ponad to - poinformował nas Bartosz Orzechowski z biura komunikacji Ekstraklasy S.A. - Przy nierozegraniu Pucharu Polski, czwarta drużyna ligi w pucharach to wydaje się logiczne rozwiązanie - powiedział nam anonimowo jeden z piłkarskich działaczy.

Zanim jednak zaczniemy myśleć o piłce, trzeba wrócić do jako takiej normalności. Kiedy to się stanie - tego nie wiemy.