Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś Polska - Wyspy Owcze. Trener Polek: Walczymy o punkty i o kibiców

Jakub Guder
trener Wojciech Basiuk
trener Wojciech Basiuk fot. Paweł Relikowski
Z Wojciechem Basiukiem, trenerem reprezentacji Polski kobiet w piłce nożnej, przed dzisiejszym meczem eliminacji MŚ rozmawia Jakub Guder.

Presję to ma Pan chyba jednak mniejszą niż Waldemar Fornalik...
Bez dwóch zdań, to inny charakter pracy. Mechanizmy są podobne, ale siła jest dużo mniejsza niż w piłce męskiej. Nigdy tego zresztą nie porównuję. To oddzielna nitka, chociaż nerwy są podobne. To tak, jak jest z dziećmi. Pięciolatki mają problemy, które dla dorosłych są błahe, ale dla nich najważniejsze. U nas jest tak samo.

Problemy mniejsze, to i pensja selekcjonera pewnie nie taka duża. Ile razy mniej zarabia Pan od Fornalika?
Oj... kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt razy... (śmiech) To bardziej prestiż i pewna misja. Nasza rywalizacja odbywa się wciąż bardziej w duchu olimpijskim.

Wraca Pan z reprezentacją na stare śmieci. Do Wrocławia, w którym przez lata był Pan trenerem AZS-u.
Prywatnie bardzo się cieszę, ale też strategicznie to dobre rozwiązanie. Tu są dobre warunki, zawodniczki przyjeżdżają z różnych stron świata - Francji, Niemiec, Holandii. Łatwo dotrzeć do Wrocławia. Poza tym na Dolnym Śląsku jest klimat na piłkę kobiecą.

Eliminacje do mistrzostw świata w Kanadzie w 2015 zaczęliście w sobotę od porażki 0:2 ze Szwecją na wyjeździe.
Przyjęliśmy na ten mecz wariant defensywny. Graliśmy z trzecią drużyną świata. Szwecja to machina, która ma całą olbrzymią kulturę piłki kobiecej. To najwyższy światowy poziom. Zdawaliśmy sobie sprawę, do kogo jedziemy. Nie porywaliśmy się z motyką na słońce.

Trzecia drużyna świata, to tak, jakby nasi panowie grali z Urugwajem. Pamiętamy, jak to się skończyło niedawno.
Coś w tym stylu. Szwedki to piłkarskie gwiazdy. Te zawodniczki jeszcze kilka tygodni temu potrafiły wygrywać po 4:0 z zespołami o wiele silniejszymi niż Polska.

No i na mecz w Malmö przyszło ponad 6 tys. osób. U nas to jeszcze nie do pomyślenia.
Atmosfera była świetna. To esencja piłki i radość szczególnie dla dziewczyn. Oprawa, widzowie, stadion, organizacja, transmisja telewizyjna - to wszystko tworzyło fajny spektakl. To dobre wzorce dla nas. Mam nadzieję, że u nas będzie to wyglądać podobnie.

Dzisiejszy rywal, Wyspy Owcze to outsider?
Na papierze tak wygląda. Trzeba jednak pamiętać, że one w tym roku zagrały cztery mecze i tylko jeden przegrały (w niedzielę 2:7 ze Szkocją, także mecz eliminacyjny - przyp. JG). W meczu ze Szkocją drugą połowę zremisowały 2:2. Mają bardzo niebezpieczne kontry, nie mają obciążeń psychologicznych. Je cieszy każda strzelona bramka. Musimy być jeszcze bardziej skoncentrowani niż na Szwecję. To mecz jak z San Marino - niby lekko, łatwo i przyjemnie, ale wcale tak nie było. Musimy pamiętać też, że to nie tylko spotkanie o punkty, ale też o kibiców. Niektórzy pewnie przyjdą sceptycznie nastawieni i fajnie, żeby wychodzili ze stadionu pozytywnie zaskoczeni. Tak było w Trzebnicy, gdzie graliśmy z Kanadą. Główny cel to jednak trzy punkty.

To będzie dla Was problem, że w sobotę musieliście się bronić, a teraz trzeba będzie atakować?
Trzeba się przestawić. Szansę dostaną zawodniczki bardziej kreatywne. W sparingach graliśmy już tym stylem. Dziewczyny przygotowane są na te dwie strategię i teraz właśnie włączamy ten drugi przycisk.

Jaki jest cel na te eliminacje? Umówmy się - o awans będzie bardzo trudno.
To prawda. Konkretnego celu nie mamy. Każde zwycięstwo ma budować atmosferę wokół piłki kobiecej w Polsce. Być może będziemy w stanie walczyć o drugie miejsce ze Szkocją, ale jesteśmy przecież dopiero na początku rozgrywek. Teoretycznie wszystko jest możliwe. Gdy zaczynałem budować tę drużynę, to mówiliśmy, że robimy ekipę na Euro 2017. Mamy dużo młodych piłkarek, które dobrze mieszają się z rutyną.

Jakieś kontuzje po potyczce w Skandynawii?
Poturbowane są Marta Stobba i Weronika Aszkiełowicz. Zobaczymy, czy będą mogły zagrać. Pozostała szesnastka jest zdrowa.

W grupie macie dwa zespoły z Wysp Brytyjskich. Grają podobnie jak panowie?
Irlandki tak. Szkotki mają szwedzkiego trenera. To zespół mocny fizycznie, ale gra piłką. Graliśmy z nimi dwa razy i oba mecze przegraliśmy. Do trzech razy sztuka. Będziemy martwić się tym po meczu z Wyspami Owczymi.

Marzy się Panu duży turniej piłki kobiecej w Polsce?
Oczywiście! Aplikacja do organizacji Euro 2017 została złożona. Jesteśmy wśród siedmiu kandydatów. W grudniu ma zapaść decyzja. To byłaby niesamowita sprawa.

Proszę zdradzić na koniec - ile dziś strzelicie bramek?
Chcemy ten mecz wygrać, ale różne rzeczy już się działy... Będziemy walczyć o każdą bramkę. Plan minimum na te dwa mecze to trzy punkty. Wciąż jesteśmy w trakcie jego realizacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska