Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzień biednego belfra

Anna Gabińska
Sprawdziliśmy, że dzięki radnym nauczyciele w bogatych gminach mogą zarobić znacznie więcej, niż przewiduje dla nich podstawowe wynagrodzenie. Ono rzeczywiście jest głodowe.

Nawet 2700 zł może zarobić na rękę nauczyciel na Dolnym Śląsku. Musi jednak na to pracować 21 lat w Świdnicy. We Wrocławiu po tak długiej pracy może liczyć na wypłatę o trzysta złotych mniejszą.

Nauczyciel stażysta dostaje wszędzie 1021 zł na rękę, kontraktowy - 1184 zł, mianowany - 1450 zł, a dyplomowany - 1714 zł. Pieniądze za wysługę lat też nie są imponujące: od 36 zł po trzech latach pracy do 343 zł na miesiąc po 20 latach.

Radni w poszczególnych gminach mogą jednak uchwalić trzy ważne dodatki, które mają duży wpływ na ostateczną wypłatę. To dodatek motywacyjny, dodatek za opiekę nad stażem młodszego kolegi oraz dodatek za wychowawstwo klasy.

W Świdnicy ten pierwszy może wynieść aż trzecią część pensji. We Wrocławiu teoretycznie nauczyciel może dostać od dyrektora ponad 500 zł dodatku motywacyjnego, ale w praktyce dyrektorzy rzadko dają nawet 300 zł. Uważają, że zbyt duże dodatki są działają nie tyle motywująco, ile raczej konfliktująco. Bo jak twierdzą, nauczyciele w szkole tworzą zespół. A w zespole nie powinno być miejsca na gwiazdę.

- Dodatek motywacyjny nie jest dodatkiem za zwykłą pracę, bo za to nauczyciel ma pieniądze z etatu, ale na przykład za wybitne osiągnięcia jego uczniów - uważa Izabela Koziej, dyrektor IX LO we Wrocławiu. Jej najlepsi nauczyciele mogą liczyć na 80-100 zł dodatku.

Dolnośląscy pedagodzy czekają jednak na podwyżki. Te, które zapowiada rząd: 10 proc. pensji zasadniczej (5 proc. w styczniu, 5 proc. we wrześniu) nie satysfakcjonuje nauczycieli.
- Nie wiadomo, czy na 5 procentach się nie skończy - uważa Janusz Wolniak, szef regionalnego sekretariatu oświaty Solidarności na Dolnym Śląsku. - Rozmowy płacowe z rządem nie zostały zakończone. A 5 proc. podwyżki to jedynie wyrównanie inflacji, a nie podwyżka - podkreśla.
Współpraca KK, MJ, MM, AZ, TUR

Nauczyciele w Głogowie przeklinają swoje święto
Pedagodzy z Głogowa zamierzali w Dzień Edukacji Narodowej odpocząć, a zamiast tego stracili sporo nerwów.
W poniedziałek do nauczycieli dotarła informacja, że dziś trzeba będzie obowiązkowo stawić się w pracy.
- Słyszałam też, że jeśli ktoś w tym dniu nie przyjdzie do szkoły, nie otrzyma wynagrodzenia - mówi nauczycielka z ponad 20-letnim stażem pracy. - Zawsze Dzień Nauczyciela był dniem wolnym. Po co te zmiany?

Związkowcy z ZNP i nauczycielskiej Solidarności połączyli się w walce o zachowanie tradycji. Oświadczyli zgodnie, że ten dzień jest ich świętem i chcą mieć wolne. Za niestosowne uznali wypowiedzi Hanny Żmudy, naczelnik wydziału edukacji Urzędu Miasta w Głogowie, że wprawdzie mają święto, ale nie wolne od pracy.
Zrobiło się nerwowo, bo słowa pani naczelnik dyrektorzy mogli wziąć za wskazówkę, jak obchodzić Dzień Edukacji Narodowej w szkołach podległych miejskiej oświacie.

Jak twierdzi jeden ze związkowców, w jednej z placówek odwołano wycieczkę, w innej zarządzono akurat 14 października radę pedagogiczną. W jeszcze innej kazano przyjść w ten dzień do szkoły wszystkim uczniom.
- To dyrektor i rada pedagogiczna, a nie naczelnik wydziału oświaty powinni zadecydować, jak nauczyciele i pracownicy szkoły spędzą swoje święto - mówi Ludwik Lehman, szef głogowskiej Solidarności oświatowej.

Hanna Żmuda nie zgadza się, ze stawianymi zarzutami i zapewnia, że z Lehmanem spotka się w sądzie.
- Nie narzucałam sposobu organizacji Dnia Edukacji Narodowej - twierdzi Żmuda. - Nie sugerowałam też, by dyrektorzy koniecznie czymś zajęli nauczycieli.
Nauczyciele dzisiejszy dzień spędzają różnie. Jeżeli nie pójdą na uroczyste akademie, będą w swoich klasach.

Najważniejsza jest motywacja
Rozmowa z Wojciechem Murdzkiem, prezydentem Świdnicy.
Z naszego zestawienia wynika, że w Świdnicy nauczyciel może zarobić najwięcej.

Taki wynik to dla nas radosna wiadomość i potwierdzenie, że dobrze wybraliśmy, stawiając na edukację. A właśnie edukacja w naszym budżecie zajmuje pierwsze miejsce pod względem wydatków - 30 procent. Obecnie dość często mówi się o kapitale ludzkim, a my inwestujemy w niego od lat.

Skąd gmina ma na to pieniądze?

To kwestia wyboru i ułożenia wydatków w budżecie. Trzeba się zdecydować albo na inwestowanie w materię, albo w ludzi. My postawiliśmy na ludzi i nie mam wątpliwości, że ta inwestycja się opłaci. Kapitałem miast są dobrze wykształceni mieszkańcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska