Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci nie żyją, winnych nie ma

Rafał Święcki
Prokuratura oskarżyła Leszka B., kierownika wydziału eksploatacji, i Pawła K., starszego inżyniera do spraw eksploatacji sieci
Prokuratura oskarżyła Leszka B., kierownika wydziału eksploatacji, i Pawła K., starszego inżyniera do spraw eksploatacji sieci fot. Weronika Skupin
Prokuratura odwoła się od wyroku uniewinniającego energetyków w głośnej sprawie śmierci dwóch dziewczynek porażonych prądem.

Będzie apelacja od wyroku uniewinniającego energetyków, w sprawie śmierci dwóch dziewczynek, porażonych prądem w potoku Zadrna w Krzeszowie pod Kamienną Górą. Jeleniogórski sąd w listopadzie ubiegłego roku orzekł, że dwaj pracownicy oddziału spółki Tauron w Jeleniej Górze, oskarżeni o niedopełnienie obowiązków i nieumyślne spowodowanie śmierci dzieci, nie ponoszą odpowiedzialności za tę tragedię.

Rodzice dziewczynek nie mogą pogodzić się z tym wyrokiem. - Ginie dwójka dzieci i nie ma winnych - mówi z goryczą Adam Białoszewski, ojciec jednej z dziewczynek. - Winne są przepisy, ustawy. Nie wiadomo, kto je pisał - dodaje.

Do tragedii doszło w 2012 roku. Dzieci bawiły się w rzece, gdy zabił je prąd z zerwanego przewodu energetycznego.

Według biegłych powołanych przez prokuraturę, stan linii energetycznej był zły i uzasadniał wcześniejsze poddanie jej zabiegom modernizacyjnym. Eksperci stwierdzili, że z 7 żył linii, która zerwała się samoczynnie, czynna była tylko jedna.

Prokuratura oskarżyła Leszka B., kierownika wydziału eksploatacji, i Pawła K., starszego inżyniera do spraw eksploatacji sieci. Zdaniem śledczych, to oni byli odpowiedzialni za stan sieci.

Sąd jednak uznał, że oskarżeni nie naruszyli obowiązujących przepisów i instrukcji.

- Z punktu widzenia prawa pracy, prawa energetycznego, instrukcji obowiązujących w spółce Tauron dotyczących projektowania, eksploatacji i użytkowania sieci energetycznej, oskarżeni nie popełnili żadnego zaniechania - mówił sędzia sądu okręgowego w Jeleniej Górze Robert Bednarczyk.

Podkreślił, że obowiązujące przepisy nie zostały naruszone.

- Oględziny sieci i tak nie zapobiegłyby tej tragedii, bo z ziemi (a takie oględziny przewidują procedury) nie było widać, jak w złym stanie jest kabel. Można jedynie mówić o odpowiedzialności moralnej i braku zdrowego rozsądku, że oskarżeni nie zareagowali na fakt, iż sieć energetyczna w rejonie Krzeszowa była eksploatowana od 1975 roku i że po tak długim użytkowaniu mogła być w fatalnym stanie - dodał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska